ROMANIA MONITOR

Date: 19 sierpnia 2018

Nowa fala antyrządowych protestów

Protesty, które miały miejsce w pierwsze połowie sierpnia, były największymi od wielu miesięcy demonstracjami w Rumunii. Echa licznych manifestacji do tej pory nie milkną. Zarówno rząd jak i opozycja przerzucają się między innymi odpowiedzialnością za brutalne działania żandarmerii

ŹRÓDŁO: WIKIPEDIA.ORG/ By Mihai PetreOwn work, CC BY-SA 4.0, Link

„Rajd emigrantów” – pod takim hasłem 10 sierpnia zorganizowana została manifestacja, w której tworzenie początkowo zaangażowały się głównie środowiska emigracyjne (rumuńska diaspora liczy według niektórych szacunków od sześciu do nawet ośmiu milionów ludzi). Według portalu Digi24.ro wraz z mieszkańcami stolicy łącznie zebrało się tego dnia nawet 100 tysięcy demonstrantów. Domagali się dymisji rządu Viorica Dăncili. Powodem do niezadowolenia były też forsowane od zeszłego roku zmiany w prawie karnym dotyczącym między innymi korupcji, a także niedawne odwołanie Laury Codruțy Kövesi z funkcji szefowej Krajowego Urzędu Antykorupcyjnego (DNA). Sierpniowa manifestacja była jednak inna niż poprzednie, gdyż do tej pory – poza paroma wyjątkami – protesty miały charakter pokojowy. Tym razem doszło natomiast do brutalnych starć z ochraniającą plac Victoriei żandarmerią.

Gdy tłum zaczął gęstnieć, przedstawiciele żandarmerii wydali poprzez internet oświadczenie, w którym ostrzegali uczestników przed grupami agresywnych kibiców mogących zacząć starcia ze służbami. Faktycznie, w ruch poszły kamienie i inne ciężkie przedmioty, a żandarmeria odpowiedziała gazem łzawiącym i armatkami wodnymi. Dochodziło też do regularnych bójek pomiędzy oboma stronami. Później zarzucano służbom, że całe zajście było prowokacją, ale winnych do tej pory brak.

W efekcie starć, do których dochodziło w Bukareszcie, ranne zostały 452 osoby, w tym 24 żandarmów. Prokuratura prowadzi obecnie 250 spraw, w których uczestnicy manifestacji oskarżają żandarmerię o nadużycie siły. Akcję służb potępił między innymi wywodzący się z opozycyjnej Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) prezydent Klaus Iohannis. Strona rządowa mówi natomiast o fake newsach, które mają za zadanie destabilizację kraju i obalenie legalnie wybranego rządu. Powołana została nawet specjalna komisja mająca wyjaśnić okoliczności zajść. Niecałe dwa tygodnie po manifestacji, nastroje wokół zajść uspokoiły się. Na zorganizowanej w piątek 17 sierpnia manifestacji, która miała na celu upamiętnienie ofiar brutalnych starć, pojawiło się mniej niż pół tysiąca uczestników.

Masowe protesty nikogo już w Rumunii nie dziwią. Zapalnikiem do największych w ostatnich latach antyrządowych wystąpień był między innymi pożar w klubie Colectiv w październiku 2015 roku. W wyniku tragedii zginęło kilkudziesięciu młodych ludzi, a wściekły tłum winą obarczał ówczesny rząd Victora Ponty (PSD). Wyszło bowiem na jaw, że właściciele klubu nie zadbali o posiadanie odpowiednich zezwoleń i zabezpieczeń przeciwpożarowych, co tłumaczono korupcją panującą w urzędach. Wówczas manifestacje doprowadziły do upadku rządu Ponty, który podał się do dymisji. Kolejne masowe protesty wybuchały po wyborach parlamentarnych, które miały miejsce w drugiej połowie 2016 roku. Powodem były głównie propozycje zmian w prawie, które chciała wprowadzić rządząca obecnie koalicja PSD-ALDE. Manifestanci nie zgadzali się na przykład z łagodniejszymi przepisami dotyczącymi karania korupcji.

All texts published by the Warsaw Institute Foundation may be disseminated on the condition that their origin is credited. Images may not be used without permission.

TAGS: 

 

Related posts
Top