OPINIE

Data: 11 marca 2020 Autor: Paweł Pawłowski

Zaraźliwa dezinformacja

Tematem, który absolutnie opanował przestrzeń publiczną w Polsce jest obecnie epidemia koronawirusa (COVID-19) z Wuhan. Codziennie docierają do nas kolejne doniesienia o zwiększającej się liczbie zachorowań i zgonów w poszczególnych krajach. Niemal każdy reportaż w stacjach informacyjnych w sposób pośredni lub bezpośredni odnosi się do nowej choroby. Strach dotarł do Polski na długo przed tym, gdy sam wirus pojawił się w pobliżu. O krok przed strachem kroczy dezinformacja, dla której stan powszechnego niepokoju stanowi idealne warunki do rozwoju.

ŹRÓDŁO: PIXABAY.COM

Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni, że dezinformacja powinna kojarzyć się ze światem polityki i stosunków międzynarodowych. W końcu termin ten podobnie jak pojęcie fake news zawdzięczają swoją popularność wyborom prezydenckim w USA w 2016 r. Stąd niewątpliwie pewnym zaskoczeniem pozostaje fakt, że występuje tak wiele przypadków dezinformacji związanej z epidemią wirusa z Wuhan. Tymczasem nic bardziej mylnego – nadrzędnymi celami dezinformacji jest szerzenie chaosu, niepokoju i podważanie zaufania do filarów porządku publicznego – instytucji państwa, służb medycznych i porządkowych. Pandemia stanowi zatem idealne warunki do tego typu działalności.

Towarzyszący chorobom lęk jest bezwzględnie wykorzystywany przez ośrodki prowadzące dezinformację. W ostatnich latach można w tym względzie przywołać chociażby kampanie antyszczepionkowe, które przyczyniły się do wyraźnego wzrostu zapadalności na choroby traktowane jako relikt przeszłości. Badania nad sposobami komunikacji medycznej w social mediach przypadkowo obnażyły, że zdecydowana większość kont prowadzących kampanię antyszczepionkową na Twitterze miała powiązania z Rosją.

Szczególnie interesujący w tym kontekście wydaje się jednak nieco starszy przypadek kampanii dezinformacyjnej, w ramach której starano się przypisać Stanom Zjednoczonym stworzenie wirusa HIV. Choć modus operandi służb sowieckich z lat 80. różni się od stosowanych dziś metod, to wciąż stanowi ciekawy przykład sposobu myślenia i działania dezinformatorów. Operacja, która w przestrzeni publicznej została zapamiętana pod nazwą INFEKTION bazowała na niepokoju, który wywołał na świecie wirus HIV. Jego liczne ofiary, często znane z pierwszych stron gazet, wzmagały zainteresowanie opinii publicznej nowym śmiertelnym wirusem. Sowieci postanowili wykorzystać to zjawisko do swoich własnych celów. Po pierwsze zależało im na wzmocnieniu i rozbudowaniu czarnej legendy służb amerykańskich i podważeniu zaufania do USA na świecie, szczególnie w krajach trzeciego świata, a po drugie na odwróceniu uwagi od własnych programów rozwoju broni chemicznej i biologicznej.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Operacja rozpoczęła się od artykułu w wydawanej w New Delhi gazecie Patriot, w którym przedstawiono teorię amerykańskiego wkładu w stworzenie wirusa HIV. Medium nadawało się doskonale, ponieważ choć nie było wprost powiązane z ZSRS, to od lat potajemnie kontrolowało je KGB. Artykuły w gazetach w Związku Sowieckim i krajach bloku komunistycznego mogły powoływać się na takie pozornie niezależne i rzetelne źródło, a w dalszej kolejności temat poruszany był przez znane tytuły gazet na Zachodzie. Potrzebne było jednak uzasadnienie naukowe. Tego dostarczył dr Jakob Segal, który w swoim pseudonaukowym raporcie przedstawił dowody potwierdzające amerykański trop. Doktor J.Segal został przedstawiany jako francuski naukowiec, co było dość luźno związane z rzeczywistością – co prawda ukończył studia we Francji, ale był Niemcem pracującym w NRD. Po latach okazało się również, że był agentem KGB.

Choć raport J.Segala został stosunkowo szybko zdemaskowany przez ekspertów na całym świecie, a sami Sowieci po dwóch latach zarzucili realizację operacji INFEKTION, to jej efekty okazały się znacznie bardziej żywotne. Jeszcze na początku XXI w. ponad 10 procent społeczności afroamerykańskiej w USA uważało, że w powstanie HIV/AIDS było zamieszane CIA. Fałszywe historie żyją swoim własnym życiem i są zadziwiająco odporne na upływ czasu, sprostowania czy demaskacje, co czyni dezinformację jeszcze groźniejszą bronią.
Obecnie mamy do czynienia z masową dezinformacją wokół wirusa z Wuhan. Pojawiają się fałszywe informacje na temat pochodzenia wirusa, który miałby zostać stworzony i wypuszczony w Chinach przez Billa Gates’a lub rząd USA. Szczególnie dużą popularnością tego typu teorie cieszą się w Chinach. Można przeczytać wiele fałszywych informacji na temat sposobów leczenia i zapobiegania infekcji. W obiegu publicznym jest także sporo informacji na temat rzekomych ognisk choroby lub ukrywanych przez rząd przypadków. Odrębną kwestię stanowią informacje na temat stanu przygotowania służb medycznych i porządkowych. Wobec społecznego zaniepokojenia tego typu doniesienia są szczególnie szkodliwe i w ostatecznym przypadku mogą prowadzić do wybuchu paniki.
Sytuacja jest na tyle poważna, że szczególne działania zostały podjęte przez takie firmy jak Google czy Facebook. Google usuwa ze swojego sklepu (Google Play) aplikacje, które służą do szerzenia dezinformacji na temat wirusa lub w inny sposób wprowadzają w błąd swoich użytkowników w związku z epidemią. Z kolei Facebook zapowiedział zwolnienie WHO z opłat za reklamy, których celem jest zwalczanie dezinformacji dotyczącej COVID-19. Powołany miał zostać także specjalny zespół szukający i usuwający fałszywe konta szerzące dezinformacje w tym temacie.

Należy się spodziewać, że temat będzie jeszcze wielokrotnie eksplorowany przez ośrodki dezinformujące. Jak pisał Sun Tzu: „kiedy w obozie wroga wybucha zamieszanie, należy czekać, aż przerodzi się w rokosz i wróg sam zniszczy się od środka”. Ośrodki dezinformujące nie przegapią okazji, by wprowadzać tę myśl w życie. W społeczeństwie bardzo potrzebna jest edukacja na temat świadomego korzystania z mediów i krytycznego podchodzenia do czytanych informacji. W Polsce, jak wszędzie indziej, jest wiele do nadrobienia w tej materii, która pozostaje kwestią bezpieczeństwa państwa i każdego z osobna.

Autor:
Paweł Pawłowski – Przewodniczący Rady Fundacji. Paweł Pawłowski ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie obecnie jest doktorantem w Instytucie Nauk o Państwie i Prawie. Absolwent stażu naukowego w The Institute of World Politics oraz Babson Entrepreneurship Program w Babson College.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: migration crisis, NATO, Belarus, Russia

 

Powiązane wpisy
Top