Data: 11 września 2020 Autor: Łukasz Kobierski

Ucieczka australijskich dziennikarzy z Chin

Korespondent australijskiej telewizji Australian Broadcasting Corporation (ABC) w Pekinie Bill Birtles oraz Michael Smith z Australian Financial Review (AFR) schronili się na pięć dni w australijskich przedstawicielstwach dyplomatycznych. Powodem było zastraszanie obu dziennikarzy przez aparat bezpieczeństwa Chińskiej Republiki Ludowej.

ŹRÓDŁO: TWITTER / BILL BIRTLES

Dziennikarze – Michael Smith z AFR w Chinach i Bill Birtles z ABC wrócili do Sydney 8 września. Byli to ostatni dwaj korespondenci pracujący w Chinach dla australijskich serwisów informacyjnych. Nastąpiło to po negocjacjach dyplomatów australijskich i chińskich znoszących zakaz wyjazdu dla obu dziennikarzy. Po godzinnej rozmowie rząd Australii został ostatecznie zapewniony przez Pekin, że będą oni mogli opuścić Chiny.

Tydzień wcześniej obaj dziennikarze zostali odwiedzeni w środku nocy przez kilku przedstawicieli chińskiego ministerstwa bezpieczeństwa publicznego. Chińscy śledczy próbowali przesłuchać Birtlesa i Smitha w sprawie Cheng Lei, pochodzącej z Chin australijskiej prezenterki wiadomości biznesowych dla chińskiej telewizji CGTN, która została zatrzymana w sierpniu. Obaj opisywali szczegółowo te sprawę oraz łamanie podstawowych praw np. do jej odwiedzin przez krewnych i prawników. Dziennikarzom ogłoszono wówczas, że nie mogą opuszczać Chin oraz będą zaproszeni na przesłuchanie w sprawach związanych z bezpieczeństwem narodowym.

Kilka godzin po powrocie dwóch dziennikarzy do Australii, rzecznik chińskiego MSZ po raz pierwszy potwierdził, że Lei była przedmiotem śledztwa w sprawie przestępstw związanych z naruszeniem bezpieczeństwa narodowego, która może obejmować także szpiegostwo lub podważanie władzy partii komunistycznej.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Prorządowy portal Global Times zarzucał rządowi Australii obłudę. Rzekomo pod koniec czerwca, czterech chińskich dziennikarzy miało zostać przesłuchiwanych kilka godzin przez agentów wywiadu oraz odebrano im telefony i inny sprzęt elektroniczny. Australii zarzucono także zbytnie spoufalanie się z USA.

Obu dziennikarzy przesłuchano w sprawie Cheng Lei, choć jak później potwierdzono, nie mieli oni żadnego związku ze sprawą. Birtles powiedział, że znał Cheng, ale niezbyt dobrze, a Smith, że nigdy z nią nie rozmawiał. Obaj stali się więc pionkami w dyplomatycznej grze.

Incydent ten pokazuje co najmniej dwie rzeczy. Po pierwsze, stale pogarszające się od kliku miesięcy relacje Pekin-Canberra. Trwa między nimi zarówno wojna dyplomatyczna, jak i handlowa. Faktem są powtarzające się groźby oraz wprowadzane już cła na niektóre produkty, m.in. jęczmień i wołowinę, ważnych towarów eksportowych Australii do Chin. Po drugie, coraz szersze tworzenie medialnej twierdzy w Chinach i zastraszanie nieprzychylnych im dziennikarzy. W pierwszej połowie 2020 roku wydalono z kraju 17 zagranicznych korespondentów. Zarówno Zachód jak i Chiny będą mniej rozumieć się nawzajem, a my będziemy mniej poinformowani o wydarzeniach z Państwa Środka. Jest to kolejny element dążenia Komunistycznej Partii Chin do ugruntowania tylko jednego, pochodzącego od władzy przekazu. Państwa Zachodu powinny poddawać krytyce podważanie wolności słowa w Chinach oraz groźby w stosunku do dziennikarzy.

All texts published by the Warsaw Institute Foundation may be disseminated on the condition that their origin is credited. Images may not be used without permission.

Powiązane wpisy
Top