RUSSIA MONITOR
Data: 15 grudnia 2018
Wróg u bram. Rosyjscy goście w Ameryce
Największa od lat aktywność polityczno-militarna Rosji w krajach Ameryki Łacińskiej, wrogich USA, nie jest przypadkiem. Wobec fiaska strategii „Trump nasz” i coraz poważniejszego zaostrzania relacji ze Stanami Zjednoczonymi Kreml próbuje grozić. Wizyta bombowców strategicznych w Wenezueli, powrót tematu bazy wojskowej Rosji na Morzu Karaibskim, wizyta szefa rosyjskiego wywiadu na Kubie – to wszystko reakcja na amerykańskie plany wyjścia z traktatów rozbrojeniowych. Takie straszenie Ameryki umieszczeniem pod jej bokiem aktywów militarnych świadczy jednak tylko o braku innych argumentów na Kremlu. To bardziej intryga polityczna, niż realne perspektywy militarne.
Dziesiątego grudnia, gdy pod stolicą Wenezueli lądowała rosyjska wojskowa mini eskadra, w Hawanie wizytę składał szef Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR). Siergiej Naryszkin spotkał się nie tylko z szefami kubańskich służb specjalnych, ale też z liderem kubańskiej partii komunistycznej Raulem Castro – co pokazuje duże znaczenie polityczne tej wizyty. Jednak większe plany Moskwa wiąże chyba z drugim swym sojusznikiem w tej części świata, Wenezuelą. Samoloty, które mogą przenosić nuklearne pociski manewrujące, wylądowały 10 grudnia w porcie lotniczym Maiquetia koło Caracas, po pokonaniu dystansu ponad 10 tys. kilometrów. To Tu-160 z bazy w Engels: Wasilij Reszetnikow (nr 2) i Nikołaj Kuzniecow (nr 10). Odleciały 14 grudnia. Podczas czterodniowego pobytu rosyjskie bombowce wykonały też 10-godzinny lot wokół Morza Karaibskiego w asyście myśliwców wenezuelskich. To była trzecia wizyta rosyjskich Tu-160 w Wenezueli. Wcześniej przylatywały tutaj w 2008 i w 2013. Podczas tego drugiego lotu bombowce lądowały też w Nikaragui.
„Największe obawy” w związku z przylotem do Wenezueli rosyjskich bombowców zdolnych przenosić broń atomową wyraziła Organizacja Państw Amerykańskich (OAS). W komunikacie wydanym 12 grudnia OAS przypomina, że ta wizyta naruszyła konstytucję Wenezueli, która wymaga autoryzacji przez parlament takich wojskowych wizyt obcych sił. Resort obrony Rosji zapewnił, że samoloty nie miały broni atomowej. Wizyta rosyjskich bombowców strategicznych w Wenezueli przypomniała o pomyśle rozmieszczenia rosyjskiej bazy wojskowej na wyspie La Orchilla, około 200 km na północny wschód od Caracas. Na tej karaibskiej wyspie działa obecnie baza marynarki wojennej Wenezueli i lotnisko wojskowe. W 2008 roku ówczesny prezydent Hugo Chavez oferował Rosji możliwość bazowania na La Orchilla lotnictwa dalekiego zasięgu. Wyspę odwiedzili rosyjscy specjaliści oraz dowódcy lotnictwa. Jednak propozycji Chaveza nie przyjął Dmitrij Miedwiediew, wtedy prezydent Rosji. Podczas ostatniej wizyty w Moskwie prezydent Nicolas Maduro dostał obietnicę pomocy wartej jakieś 6 mld dolarów. To może być właśnie cena za możliwość stacjonowania w Wenezueli rosyjskich sił. Problem w tym, że prawo Wenezueli nie zezwala na stałe bazy wojskowe obcych państw, lecz na czasowe stacjonowanie.
Demonstracyjna wizyta w Wenezueli bombowców strategicznych miała też pokazać Amerykanom gotowość Putina do użycia w razie potrzeby arsenału jądrowego. Broń atomowa to dziś już ostatni obszar, w którym Moskwa może rościć sobie prawa do równego traktowania z USA. Jest to istotne szczególnie dziś, gdy widać dążenie administracji Trumpa do wychodzenia z kolejnych traktatów rozbrojeniowych z Rosją, które to traktaty ograniczają amerykańskie ruchy zwłaszcza w obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Chin.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.