RUSSIA MONITOR

Data: 20 sierpnia 2019

Transnieft chce większej kontroli nad systemem transportu ropy

Prezes państwowego operatora rosyjskich ropociągów Transnieft, Nikołaj Tokariew zwrócił się do premiera Dmitrija Miedwiediewa o wprowadzenie zmian umożliwiających koncernowi zwiększenie kontroli nad tym, jaki surowiec jest wprowadzany do systemu rurociągów. Chodzi m.in. o tzw. punkty przyjęcia i wydania ropy naftowej, obecnie kontrolowane głównie przez same koncerny naftowe. Transnieft zwraca uwagę, że skoro nie panuje ona nad tym, jakiej jakości ropa jest wprowadzana do systemu, to trudno, by brała odpowiedzialność za szkody takie, jak choćby te powstałe w wyniku wielkiego zanieczyszczenia ropociągu Przyjaźń w kwietniu 2019 roku. Nie wiadomo jednak, jak na postulaty Tokariew zareagują koncerny naftowe. Biorąc pod uwagę coraz ostrzejszy konflikt Transnieftu z Rosnieftem, można oczekiwać, że Igor Sieczin i inni nafciarze zrobią wszystko, aby operator nie wzmocnił swej pozycji w systemie ich kosztem.

ŹRÓDŁO: LUKOIL.COM

Transnieft ma monopol na zarządzanie transportem rurociągowym ropy naftowej w Rosji, ma też kontrolę nad ropociągami eksportowymi. To oznacza, że operator określa grafik transportu ropy we współpracy z firmami naftowymi. Jednak okazuje się – i potwierdziła to awaria Przyjaźni – że Transnieft nie ma kontroli nad tym, jakiej jakości ropa jest do systemu wprowadzana. Dlatego koncern chce uzyskać kontrolę i sam zarządzać punktami wydawania i przyjmowania ropy naftowej do systemu rurociągów. Ma to zapobiec powtórzeniu sytuacji w kwietnia tego roku, gdy do systemu transportu ropy klienci operatora wprowadzili ogromne ilości zanieczyszczonego surowca. List z prośbą o przekazanie Transniefti kontroli nad punktami odbioru i wydania ropy prezes Nikołaj Tokariew wysłał do premiera Dmitrija Miedwiediewa.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Chodzi o około 150 technicznych punktów. W większości należą do spółek naftowych i innych prywatnych podmiotów. Co prawda przedstawiciele Transnieftu są akredytowani przy wspomnianych punktach, to operator nie ma możliwości sprawowania operacyjnej kontroli nad działalnością tych punktów. Tokariew zaznacza, że chodzi o przynajmniej możliwość operacyjnego zarządzania punktami, nie o ich własność. Drugim krokiem, który chce wykonać Transnieft w ramach porządkowania wszelkich kwestii i minimalizacji ryzyk związanych z działaniem systemu, ma być rozwiązanie problemu z akredytacją i certyfikacją laboratoriów chemiczno-analitycznych. Podobnie jak w przypadku punktów przyjęcia i wydania ropy, również w kwestii laboratoriów panuje chaos. Mają one różne metodyki działania i często wyniki ich badań się różnią.

Tokariew poinformował przy okazji, że Transnieft wciąż z partnerami pracuje nad kwestią rekompensat dla klientów za szkody wywołane awarią w Przyjaźni. Operator współpracuje w tej sprawie z ministerstwem energii i wicepremierem Dmitrijem Kozakiem, który nadzoruje sektor paliwowy. Wiadomo już jednak, że są postępy w rozmowach z niektórymi klientami, choćby na Białorusi. Od 1 września 2019 roku zwiększona ma być opłata tranzytowa za transport ropy Przyjaźnią przez terytorium Białorusi o 3,7 proc. Ta wyższa stawka ma obowiązywać do końca 2019 roku. Potem nastąpi indeksacja opłaty w toku rozmów rosyjsko-białoruskich. Zwiększenie opłat tranzytowych ma zapewnić stronie białoruskiej dodatkowe środki finansowe jako część rekompensaty za awarię. Wiadomo, że wcześniej strona białoruska oczekiwała podwyżki opłat tranzytowych nawet o 21,7 proc.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top