OPINIE

Data: 8 marca 2022 Autor: Dr hab. Maciej Münnich, prof. KUL

Rosja stara się torpedować porozumienie Zachód-Iran. W tle wojna z Ukrainą

ŹRÓDŁO: Wikimedia Commons

Dochodzenie do porozumienia

Od roku 2018 r., kiedy prezydent Trump jednostronnie wypowiedział umowę z Iranem, nakładając na to państwo daleko idące sankcje gospodarcze, relacje amerykańsko-irańskie ze złych zmieniły się na katastrofalne. Był to element polityki tzw. „maksymalnego nacisku”, mającego doprowadzić do kryzysu gospodarczego w Iranie, który albo skutkowałby upadkiem reżimu w Teheranie, albo przynajmniej zmusił go do negocjacji nowej umowy. Iran jednak przetrwał ów nacisk, a wraz z nadejściem nowej/starej administracji prezydenta Bidena, powrócił pomysł odnowienia umowy z Iranem. Negocjacje jednak trwały długo (od kwietnia 2021), a nie ułatwiał ich fakt zmiany władz w Iranie, gdzie po łagodniejszym prezydencie Rouhanim został wybrany uważany za konserwatystę prezydent Ra’isi. Jednak po styczniowej rundzie rozmów w Wiedniu irańscy dyplomaci zaczęli wyrażać większy niż dotychczas optymizm. Z kolei w zespole amerykańskim w połowie stycznia do dymisji poddał się Richard Nephew, zastępca specjalnego wysłannika ds. Iranu, który miał wyrażać niezadowolenie ze zbyt łagodnej postawy wobec Teheranu. Wraz z Nephew z amerykańskiego zespołu negocjacyjnego odeszło jeszcze dwóch dyplomatów. Był to pierwszy sygnał łagodzenia stanowiska amerykańskiego. W oczywisty sposób wiązano to z narastającym napięciem wokół Ukrainy i poszukiwaniem przez szeroko rozumiany Zachód dodatkowych źródeł ropy, a przede wszystkim gazu, które mogłyby zastąpić rosyjskie węglowodory w razie wstrzymania ich eksportu. Kolejny ruch nastąpił 4 lutego, gdy USA – jak to określiły – w geście dobrej woli zawiesiły część sankcji nałożonych na Iran. Były one związane z firmami współpracującymi z Iranem w pokojowym wykorzystaniu energii atomowej. Wprawdzie nie były to najważniejsze sankcje dotyczące swobodnego eksportu gazu i ropy, tym niemniej widać było łagodzenie stanowiska USA. Zniesienie sankcji było z kolei pierwszym warunkiem stawianym przez stronę irańską, uważającą, że skoro USA wycofały się z umowy, to punktem wyjścia do rozmów powinien być powrót do stanu sprzed zerwania. Wprawdzie teherańskie jastrzębie z irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji ogłosiły, że częściowe zniesienie sankcji niczego nie zmienia, nie ulegało jednak wątpliwości, że uczyniono krok w stronę porozumienia. Iran zresztą zdawał sobie sprawę, że wraz z zaostrzaniem się konfliktu na Ukrainie, a szczególnie po wybuchu otwartej wojny, zyskał wyraźną przewagę negocjacyjną. Starał się więc wykorzystać sprzyjające okoliczności i doprowadzić do porozumienia na korzystnych warunkach. Ponieważ – odmiennie aniżeli dotychczas – w obecnej sytuacji na porozumieniu bardziej zależało stronie zachodniej, mógł być pewny sukcesu.

Kontratak rosyjski

Rzeczywiście od 24.02 pojawiały się kolejne przecieki zarówno ze strony zachodniej, jak i irańskiej, że osiągniecie porozumienia jest na wyciągnięcie ręki. Wieczorem w piątek 4.03 praktycznie wszystkie strony zapowiadały bliskie zakończenie negocjacji. Niektórzy wysłannicy rozjechali się na weekend, by skonsultować ostatnie postępy w rozmowach ze swoimi rządami. Francuski wysłannik na rozmowy, Philippe Errera, napisał, że „jesteśmy bardzo, bardzo blisko porozumienia”. Z kolei rosyjski wysłannik, Michaił Uljanow, zapowiadał, że „będziemy mieli porozumienie może w połowie następnego tygodnia”. Nagle w sobotę pojawiła się informacja, że Rosja stawia nowe warunki: uzyskanie pisemnych gwarancji ze strony USA, że rosyjsko-irańskie kontakty biznesowe i wojskowe będą wyłączone z sankcji nakładanych na nią w związku z agresją na Ukrainę. Nie trzeba zbytniej przenikliwości, żeby stwierdzić, że USA nie zgodzą się na taki zapis, ponieważ w ten sposób po pierwsze zmniejszałaby się skuteczność sankcji, a po drugie każde inne państwo (na przykład Indie, Chiny) mogłoby pójść tą drogą i żądać wyłączenia z sankcji, co czyniłoby je w dużej mierze bezsensownymi. Ponieważ umowa JCPOA w 2015 r. była podpisana także przez Rosję, oznacza to storpedowanie rozmów w ich obecnym formacie. Co ciekawe, właśnie w sobotę rano, łamiąc nakazy szabatu, niekryjący swej religijności izraelski premier Naftali Bennett, przyleciał na osobiste rozmowy z Władimirem Putinem do Moskwy. Izrael od zawsze był przeciwny powrotowi do porozumienia z Iranem i na wszelkie sposoby wspierał jak najdalej idące sankcje nakładane na Iran. Gdy zaczęła się rysować wizja zawarcia nowego porozumienia, 15.02 wysłał swych specjalnych wysłanników do Wiednia, mimo że Izrael nie był stroną układu z 2015 roku i w związku z tym nie brał udziału w negocjacjach. Strona izraelska nigdy nie ukrywała, że jej celem jest uniemożliwienie ewentualnego nowego porozumienia. Wbrew niektórym komentarzom medialnym, sobotnia rozmowa Bennett-Putin nie dotyczyła możliwego izraelskiego pośrednictwa w rozmowach pokojowych z Ukrainą. Charakterystyczny był brak oficjalnego oświadczenia ze strony premiera Bennetta po wizycie, albo choćby krótkiej informacji na bardzo intensywnie prowadzonym oficjalnym koncie twitterowym premiera. Natomiast w komunikacie na posiedzeniu rządu Izraela 6.03 poza ogólnikami premier Bennett w nawiązaniu do wyjazdu do Moskwy mówił o ewakuacji Żydów z terenów zagrożonych oraz związanej z tym możliwej fali uchodźców do Izraela. Taką też tematykę rozmów Bennett-Putin podawały izraelskie media, zaś jako drugą dodawano… kwestię rozmów z Iranem w Wiedniu. Sądząc z koincydencji czasowej i bardzo nagłego trybu wyjazdu premiera Bennetta do Rosji, należy spodziewać się, że oba państwa uzgodniły swe działanie zmierzające przeciwko ewentualnemu porozumieniu z Iranem. Ze strony Izraela nie jest to zaskoczeniem, natomiast Rosja zmienia w ten sposób swoją pozycję, dotychczas bowiem opowiadała się za powróceniem do umowy z Iranem. Najwyraźniej w piątek wieczorem takiej decyzji jeszcze nie było, albo przynajmniej nie był o niej poinformowany rosyjski negocjator w Wiedniu. W sobotę minister Ławrow ogłosił nowe żądania, czym zaskoczył nie tylko Zachód, ale także Iran. Rzecznik irańskiego MSZ stwierdził w poniedziałek 7.03, że trzeba poczekać na wyjaśnienie nowego rosyjskiego stanowiska. W ciągu weekendu pojawiły się jednak nieoficjalne opinie ze strony irańskiej, że rosyjskie stanowisko „nie jest konstruktywne”, choć w poniedziałek irańscy negocjatorzy stwierdzili, że nie było takiej oficjalnej wypowiedzi. Irańskie media rządowe zachowują podobną wstrzemięźliwość jak dyplomaci, jednak szczególnie media zbliżone do reformatorów wprost piszą, że nowe rosyjskie żądania są „granatem podłożonym pod negocjacyjny stół”.

Postawa Izraela

Interesującą jest w takim kontekście postawa Izraela, który nie tylko nie przyłączył się do zachodnich sankcji na Rosję, ale także zdaje się współdziałać z Moskwą w celu powstrzymania porozumienia Zachodu z Iranem, co ewidentnie jest wbrew interesom Ukrainy. Premier Bennett w tym celu nie tylko naruszył szabat, ale przede wszystkim był pierwszym przywódcą szeroko rozumianego Zachodu, który spotkał się z Putinem po rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wprawdzie było to zręcznie zamaskowane propozycją pośredniczenia w rozmowach między Rosją a Ukrainą, jednak w rzeczywistości wydaje się,  że nie na tym skupiały się rozmowy Putin-Bennett. Należy przy tym zauważyć, że władze Izraela długo wstrzymywały się od ostrego potępienia Rosji, czy też osobiście Putina za wywołanie wojny. Dopiero 2.03 Izrael poparł rezolucję Zgromadzenia Ogólnego ONZ potępiającą agresję na Ukrainę, a minister spraw zagranicznych Jair Lapid wprost potępił rosyjską agresję w rozmowie z Blinkenem w poniedziałek 7.03. Taka wstrzemięźliwa postawa jest tłumaczona obecnością sił rosyjskich w bezpośrednim sąsiedztwie Izraela – w Syrii. Jednak w ten sposób należałoby oczekiwać, że tym bardziej państwa bałtyckie i Polska, bezpośrednio graniczące z Rosją, także nie zajmą jasnej postawy, nie mówiąc już o tym, że rosyjski kontyngent w Syrii w porównaniu do sił Izraela jest po prostu niewielki. Istotniejszym wydaje się jednak fakt, że około 1,2 mln Żydów w Izraelu (na ok. 7,5 mln żydowskich obywateli Izraela) jest związanych kulturowo z Rosją/Związkiem Radzieckim jako miejscem urodzenia ich samych, bądź rodziców. Jest to bardzo znacząca grupa, której władze Izraela nie mogą ignorować. Nie sposób przy tym nie zauważyć, że część rosyjskich oligarchów blisko współpracujących z Putinem ma żydowskie pochodzenie i niekiedy podwójne obywatelstwo (m.in. Abramowicz, Deripaska, Fridman, bracia Rotenbergowie). Symboliczny jest w tym kontekście apel wystosowany przez Instytut Jad WaSzem, by nie obejmować sankcjami Romana Abramowicza, byłoby to bowiem „niesprawiedliwe wobec żydowskiego świata”.  Z drugiej strony minister Lapid apelował, by nie pomagać rosyjskim oligarchom ukrywać swego majątku w Izraelu.

Zatem Izrael konsekwentnie stara się realizować swoją politykę osłabiania Iranu, którego postrzega jako głównego wroga. Jednak podczas realizacji tej polityki podejmuje bardzo ryzykowne kroki, które na zewnątrz mogą być odbierane jako współdziałanie z agresywną Rosją. Wydaje się, że na razie rząd premiera Bennetta próbuje balansować na linie, a przy okazji zaszkodzić Iranowi. Jest to jednak ryzykowna strategia, może bowiem doprowadzić do napięć na linii Tel Awiw – Waszyngton oraz spowodować trudne do odwrócenia straty w wizerunku Izraela na świecie. Co więcej, nie jest pewne, czy przyniesie to sukces (z perspektywy Izraela) i uniemożliwi zawarcie nowej umowy z Iranem.

Konsekwencje

Ze strony rosyjskiej storpedowanie porozumienia z Iranem niesie krótkoterminowe korzyści. Przede wszystkim utrzymana/podbita zostaje wysoka cena ropy. W poniedziałek skoczyła on już do 140$ za baryłkę (to informacja dla tych, którzy zastanawiają się, czy zatankować dziś, czy dopiero jutroJ). Taka sytuacja daje Rosji dodatkowy zastrzyk pieniędzy, istotny wobec kryzysu gospodarczego wywołanego wojną i sankcjami. Ponadto Rosja nie musi obawiać się konkurencji ze strony irańskich węglowodorów, a co za tym idzie łatwiej jej wywierać nacisk na Europę. Wszak państwa europejskie wiedzą już, że przynajmniej w najbliższym czasie nie mogą liczyć na irański gaz albo ropę w przypadku wstrzymania dostaw z Rosji. Być może nieprzypadkowa w tym kontekście była wizyta premiera Bennetta w Berlinie, bezpośrednio po spotkaniu z Putinem. Jednak zmiana postawy Rosji w rozmowach w Wiedniu niesie także dla niej zagrożenia. Przede wszystkim narusza to relacje z Iranem. Wprawdzie obecna ekipa rządząca w Iranie, czyli najwyższy przywódca Chamenei oraz prezydent Ra’isi, są ewidentnie niechętnie nastawieni do Zachodu i wolą opierać się na sojuszu z Rosją i Chinami, jednak wizja miliardów dolarów z eksportu ropy i gazu może naruszyć taką postawę. Dla osłabionego sankcjami i koronakryzysem Iranu umożliwienie sprzedaży węglowodorów byłoby jak ożywczy powiew. Wystarczy wspomnieć, że po zniesieniu sankcji w ostatnim kwartale 2016 roku irańskie PKB skoczyło o 16,8%! Nawet najtwardsze ideologiczne uprzedzenia mogą słabnąć wobec takiej ekonomicznej perspektywy. Ponadto zawarcie porozumienia byłoby wykazaniem słabości najbardziej znienawidzonego wroga, jakim jest Izrael. Rosja (i ewentualnie Chiny) musi więc się liczyć z tym, że w nieco dłuższej perspektywie może dojść do „separatystycznego” porozumienia Iranu z Zachodem. To z kolei pokazywałoby osłabienie wpływów rosyjskich. Zatem krótkoterminowo Rosja zyskuje na storpedowaniu rozmów z Iranem. Jednak w dłuższej perspektywie, jeśli Zachód zdecyduje się na porozumienie z Teheranem, może się to okazać dla Moskwy niekorzystne. Chwilowo zagraniczna polityka rosyjska żyje jednak chwilą i skupia się na pokonaniu Ukrainy, nie bacząc na dalsze konsekwencje.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top