THE WARSAW INSTITUTE REVIEW
Data: 4 grudnia 2019 Autor: Michał Bruszewski
Przetrwać tzw. Państwo Islamskie. Studium geopolityczne na przykładzie Iraku
Nie można dyskutować o sytuacji społecznej, ekonomicznej, militarnej czy szerzej – geopolitycznej na Bliskim Wschodzie, nie uwzględniając wojny z tzw. Państwem Islamskim. Irak, który po Syrii był drugim najważniejszym frontem walki z dżihadystami ISIS/IS, żył w cieniu tzw. Państwa Islamskiego – ekspansja dżihadystów trzęsła krajem, przekładało się to na kryzys migracyjny – masowy exodus uchodźców wewnętrznych (IDP), kryzys gospodarczy – zubożenie społeczeństwa wynikające z wojny, militarny – utrata terytorium na rzecz ISIS/IS, polityczny – zmiana na szczytach irackiej władzy i finalnie na zmiany nastrojów politycznych społeczeństwa. Istotnym pokłosiem ekspansji dżihadystów jest także kryzys dotykający kwestii etniczno-religijnych.
W marcu upadła ostatnia terytorialna enklawa tzw. Państwa Islamskiego w syryjskim al-Bagouz. Dżihadyści ISIS/IS zostali pokonani „w polu”, jednak nie zakończyło to terrorystycznego procederu tej islamistycznej organizacji. Nie zakończyła się wojna z ISIS/IS – zmieniła się jedynie jej skala. Walki nie ustały – na terytorium Syrii wciąż trwa operacja oczyszczania Doliny Eufratu z pozostałych członków i maruderów tzw. Państwa Islamskiego przez Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) oraz Syryjską Armię Arabską (SAA). W Iraku de facto nadal trwa operacja antyterrorystyczna wojska, funkcjonariuszy policji i służb specjalnych, w której aresztowani są kolejni terroryści powiązani z tzw. Państwem Islamskim a samo ISIS/IS uważa się za realne zagrożenie. Chociaż w przywołanym Iraku dżihadyści nie kontrolują już żadnego fragmentu terytorium, to po przejściu do „podziemia” nadal są niebezpieczni. Para-państwowy ludobójczy twór jakim jest tzw. Państwo Islamskie „proklamowane” przez Abu Bakra al-Baghdadiego ponosi odpowiedzialność za zbrodnie wojenne. Skala egzekucji i prześladowań nadal jest badana, z miesiąca na miesiąc odkrywane są kolejne z mogił ofiar ISIS/IS i zapoznając się ze świadectwami, ukazuje nam się coraz bardziej przerażający obraz egzekucji, gwałtów i rabunków, jakich się dopuścili. Oblicze tzw. Państwa Islamskiego to także koszmar wojny, z jakim zmagają się jazydzkie kobiety, czy nawet dziewczynki kupowane wcześniej jako „towar” na „targach” przez dżihadystów. Pisząc reportaż z prowizorycznego obozu dla uchodźców pod Dahuk przywołałem świadectwo jednej z jazydzkich kobiet, której udało się wykupić z niewoli. Kobieta była maltretowana, a na odchodne dżihadyści kolbami Kałasznikowów powybijali jej zęby. Nie mogłem uwierzyć, gdy mówiono mi ile ma lat i jak jest młoda, bo wyglądała już na kobietę w podeszłym wieku. Zbrodniarze al-Baghdadiego odebrali jej zdrowie, młodość, a finalnie wylądowała w prowizorycznym obozie dla uchodźców w strasznych warunkach. Skończyły się dla niej kanonady i gwałty, ale rozpoczęła kolejna walka o przetrwanie – z dnia na dzień, w obozowej rzeczywistości. Takich świadectw są tysiące. Nie można dyskutować o sytuacji społecznej, ekonomicznej, militarnej czy szerzej, geopolitycznej na Bliskim Wschodzie, nie uwzględniając wojny z tzw. Państwem Islamskim. Irak, który po Syrii był drugim najważniejszym frontem walki z dżihadystami ISIS/IS, żył w cieniu tzw. Państwa Islamskiego – ekspansja dżihadystów wstrząsała krajem, przekładało się to na kryzys migracyjny – masowy exodus uchodźców wewnętrznych (IDP), kryzys gospodarczy – zubożenie społeczeństwa wynikające z wojny, militarny – utrata terytorium na rzecz ISIS/IS, polityczny – zmiana na szczytach irackiej władzy i finalnie zmiany nastrojów politycznych społeczeństwa. Istotnym pokłosiem ekspansji dżihadystów jest także kryzys kwestii etniczno-religijnych. Widać to na przykładzie irackich chrześcijan, którzy ze społeczności u progu drugiego millenium w liczbie 1,5 mln „stopnieli” dzisiaj zaledwie do 200 tysięcy. Do tego dochodzą dążenia niepodległościowe Kurdów, konflikt sunnicko-szyicki, uwydatniony jeszcze bardziej ekspansją ISIS/IS, a nawet sprawa mniejszości jazydzkiej. Wystarczy przypomnieć, że północny Irak, który był głównym teatrem działań w wojnie z tzw. Państwem Islamskim to etniczno-religijny tygiel zamieszkiwany przez Asyryjczyków (chrześcijan), Jazydów, Turkmenów, Arabów i Kurdów. Jeśli prześledzimy działania ISIS/IS to widać, iż właśnie na takim „styku” etnosu żerowali dżihadyści – uderzając tam, gdzie łatwo można rozniecić konflikt. Irak i wojna z tzw. Państwem Islamskim to nie tylko zaangażowanie sił międzynarodowych pod przewodnictwem USA, ale także interwencja Iranu. Z pewnością dla Bagdadu wojna z ISIS/IS była czasem próby.
Abu Bakr al-Baghdadi – samozwańczy kalif
Od początku to Irak był głównym frontem dżihadystów al-Baghdadiego. Protoplasta ISIS/IS, czyli organizacja terrorystyczna określona akronimem ISI to po rozszyfrowaniu – Islamskie Państwo w Iraku. Nieodłącznie tzw. Państwo Islamskie jest wiązane z niechwytnym przez długi czas Abu Bakrem al-Bahgdadim. To on w czerwcu 2014 roku w Mosulu „proklamował” powstanie samozwańczego kalifatu. Jeden z największych zbrodniarzy XXI w. wciąż jest obiektem analiz, a jego życiorys prześwietlany w poszukiwaniu kolejnych szczegółów. Sam al-Baghdadi zadbał o to, by świat wiedział o nim jak najmniej – unikał pokazywania się publicznie, fotografii, nagrań video. Dostępne są tylko nieliczne materiały z jego udziałem – jeden z nich to właśnie wspomniana „proklamacja” tzw. Państwa Islamskiego w Mosulu z 2014 roku, ostatni – jest związany z przyznaniem się do zamachów na Sri Lance z 21 kwietnia i samo w sobie potwierdzeniem, że wielokrotne informacje o jego śmierci były nieprawdziwe. Autentyczność udziału Abu Bakra al-Bahgdadiego w tym nagraniu jest kwestionowana. Z obecnej perspektywy, gdy potwierdzono śmierć samozwańczego kalifa w akcji amerykańskich żołnierzy na jego kryjówkę w syryjskiej prowincji Idlib, nie ma to większego znaczenia wszelako wciąż eksperci zastanawiają się kim był terrorysta nr.1. Co wiemy o Abu Bakrze al-Bahgdadim? Sam przydomek kieruje nas nieprzypadkowo w stronę stolicy Iraku – Bagdadu. Przyszły samozwańczy „kalif” doktoryzował się na Uniwersytecie w tym mieście i sprawował funkcję imama. Ze środowiskami radykalnego islamu miał się związać jeszcze w czasach reżimu Sadamma Husajna. Ciekawa jest informacja, że al-Bahgdadi miał aplikować do roli urzędnika w czasach ancien regime, co oznacza, że jego rodzina była w dobrych stosunkach z rządzącą partią Baas. Później wśród przywódców ISIS/IS znajdziemy wysoko postawionych oficerów husajnowskiej armii. Nieznany jest do końca moment, w którym al-Bahgdadi związał się z islamskimi terrorystami. W momencie interwencji amerykańskiej podczas II wojny w Zatoce Perskiej (2003 r.) prawdopodobnie był imamem w Samarze. Nawiązując kontakty z terrorystami został przypadkowo aresztowany, ale późniejsza amnestia i wypuszczenie go na wolność może świadczyć o tym, że albo nie pełnił wówczas żadnej ważnej roli w terrorystycznej hierarchii, albo o tym po prostu nie wiedziano. Lata 2005-2009, które miał spędzić w więzieniu Camp Bucca na południu Iraku mogły być czasem nawiązywania przez niego kontaktów z innymi terrorystami. Jego terrorystycznym patronem miał być bezwzględny i sadystyczny przywódca irackiej Al-Kaidy (AQI) jordański islamista Abu Musab az-Zarkawi, rzeźnik szyitów i chrześcijan. Prześwietlenie życiorysu al-Baghdadiego utrudnia także fakt, że wówczas inni terroryści posługiwali się podobnym nom de guerre. Widać to na przykładzie poprzedniego przywódcy ISI, zabitego w 2010 roku – Abu Omara vel. Abu Hamzy al-Baghdadiego. Abu Bakr został jego następcą. Inne źródła twierdzą, że samozwańczy kalif miał poznać Zarkawiego w Afganistanie już w latach 90-tych. Oznacza to, że udał się „na dżihad” dużo wcześniej niż dotąd to opisywano. Wróćmy do 2010 roku. Abu Bakr al-Baghdadi dał się wówczas poznać jako samozwańczy emir Rawy – w prowincji Anbar. Ten region Iraku pojawi się jeszcze na kartach tego opracowania. Ta prowincja w zachodnim Iraku, granicząca z Syrią jest zdominowana przez arabsko-sunnicki żywioł, zamieszkiwana przez plemiona lawirujące między sojuszem z terrorystycznymi organizacjami, a amerykańskimi oddziałami, które zwalczają dżihadystów. Już wtedy Abu Bakr al-Baghdadi dał się poznać jako bezwzględny terrorysta zlecający likwidację swoich przeciwników, egzekwujący brutalne prawo szariatu. Teren, na którym wówczas działali pokazuje, że al-Baghdadi od początku uderzał tam gdzie tliły się konflikty, a pozyskanie lokalnych plemion w jego atakach miało kluczowe znaczenie. Tymczasem w 2011 roku wybucha wojna domowa w Syrii.
Zaplecze irackiej ofensywy – Syria
W okresie swojej największej ekspansji (lata 2014-2015) tzw. Państwo Islamskie toczyło wojnę na dwóch frontach – syryjskim oraz irackim. Jest to jednak uproszczony obraz – jeśli na mapę kierunków uderzeń nałożymy etniczno-religijną siatkę to należy wyszczególnić choćby inwazję dżihadystów na oba Kurdystany – zarówno syryjski, jak i iracki. Zanim dżihadyści przeprowadzili zmasowany atak na kierunku irackim, zbudowali swoją pozycję, zaplecze i „głębię terytorialną” na fali wojny domowej w Syrii. Nie tylko skala ludobójczych zbrodni była zatrważająca, ale także rozmach militarny, z jakim islamiści al-Baghdadiego przejmowali kolejne miasta. Kampania wojenna ISIS rozpoczęła się od wysyłania doświadczonych dżihadystów z Iraku zwłaszcza na sunnicke tereny celem stworzenia zwartych oddziałów, wyszkolenia terrorystów i przejścia do ofensywy. Zwłaszcza ludzie al-Baghdadiego działali w prowincjach Rakka, Deir ez-Zor, Aleppo oraz Idlib. Od początku przyjmowano bardzo zręczną taktykę działania. Walki nad Eufratem udowodniły, że ISIS najpierw kreuje, a następnie zyskuje na kolejnych tlących się na danym terytorium konfliktach, brali na cel nie tylko siły rządowe lojalne wobec rządu w Damaszku czy oddziały kurdyjskie z Rożawy (syryjski Kurdystan) ale rywalizując także z ugrupowaniami rebelianckimi Wolnej Armii Syrii, oraz innymi ugrupowaniami dżihadystycznymi takimi jak powiązana z Al-Kaidą Dżabhat an-Nusra. Front syryjski w wykonaniu ISIS/IS stał pod znakiem wojny wszystkich ze wszystkimi, intrygi oraz osłabiania swoich teoretycznych sojuszników. Chociaż niniejsze opracowanie dotyczy w głównej mierze Iraku, na przykładzie Syrii widać, iż wojna domowa nie tylko zaangażowała bezpośrednio lub pośrednio lokalne i światowe mocarstwa (od Turcji, Arabii Saudyjskiej, Iranu po Rosję, USA i Francję) ale jedną ze stron wojny okazało się właśnie ISIS/IS. Sama wojna domowa w Syrii zamieniła się w etniczno-polityczny węzeł gordyjski, po którym to niestety przez kilka lat sprawnie poruszali się właśnie dżihadyści. „Doktryna” al-Baghdadiego spowodowała, że Ajman az-Zawahiri, następca bin Ladena w przewodzeniu Al-Kaidą skrytykował ISIS/IS, a drogi obu grup terrorystycznych się rozeszły. Co ciekawe, Abu Bakr al-Bahgdadi był prawdopodobnie w planach Al-Kaidy uznawany jako człowiek od „brudnej roboty”, którego finalnie na syryjskiej ziemi da się okiełznać. Tymczasem za prawdopodobne można uznać, że al-Bahgdadi od początku wojny w Syrii planował wielką mistyfikację – najpierw stworzenie bliżej nieokreślonych oddziałów dżihadu, na początku ukrywających swój radykalny charakter, by po zdominowaniu i uzyskaniu kontroli nad terytorium oficjalnie zaprowadzać krwawe rządy szariatu i ogłosić lojalność jego osobie. W dużej mierze udało się to zrealizować. Optował także za fuzją obu organizacji terrorystycznych. Finalnie awantura w „rodzinie dżihadystów” doprowadziła do przejmowania przez ISIS/IS – organizacji bogatszej, silniejszej – kadr i aktywów oddziałów powiązanych z Al-Kaidą lub innymi radykalnymi frakcjami. Wraz z rozrostem terytorialnym ochotnicy jadący „na dżihad” wybierali dołączenie w szeregi tzw. Państwa Islamskiego a nie innych oddziałów. Atrakcyjność w oczach islamskich fanatyków podnosił także nowy model propagandy, zakrojona na szeroką skalę akcja w social media. Na fali „odbijania” z rąk rebeliantów WAS i Nusry zdobytych terenów ISIS, udało się opanować Rakkę (13 stycznia 2014 roku), późniejszą samozwańczą stolicę „kalifatu”. Dużą część rozsianych po Syrii ognisk walk z udziałem oddziałów ISIS udało się połączyć i tak we wschodniej części kraju, na bazie okupowanych przez islamistów prowincji Rakka, części prowincji Aleppo, prowincji Deir ez-Zor (bez samego miasta) powstały podstawy terytorialne samozwańczego kalifatu. O geograficznym zasięgu ataków dżihadystów niech świadczy fakt, że kurdyjskie miasto Kobane (oficjalnie Ayn al-Arab), które terroryści oblegali od 15 września 2014 roku do 15 marca 2015 roku, znajduje się pod granicą syryjsko-turecką.
Ekspansja tzw. Państwa Islamskiego w Iraku
Walki o zabezpieczenie syryjskiego zaplecza ISIS/IS trwały, ale terroryści przystąpili do ofensywy w Iraku. W tym wypadku terroryści z ISIS/IS żerowali na konflikcie sunnicko-szyickim, który wstrząsał Irakiem od kilku lat (a uśpiony był od zarania tej państwowości). Wspierany przez Iran szyicki premier Nuri al-Maliki zwłaszcza w okresie swojego drugiego rządu (2010 – 2014 r.) był oskarżany o marginalizowanie i dyskryminowanie sunnickiej części kraju, czystki w armii i ministerstwach i zmiany kadrowe „z” sunnitów na rzecz szyitów. Kulminacyjnym momentem wybuchu masowych protestów ze strony sunnickich Arabów była pacyfikacja w Hawidży z kwietnia 2013 roku. Wyraźne podziały etniczno-religijne pękły do tego stopnia, że zamieniły się w polityczną linię frontu. Czystka w rządzie al-Malikiego trwała nadal. Zamknięto nawet ambitny projekt U.S Army, w którym próbowano wyzyskać na stronę rządową sunnickie plemiona z prowincji Anbar. Premier Maliki uznał takie milicje za zagrożenie. Ponadto trwał proces wycofywania amerykańskiego kontyngentu wojskowego z kraju. Abu Bakr al-Baghdadi tylko na to czekał. Już w grudniu 2013 roku na fali arabskiej sunnickiej rebelii w prowincji Anbar ludzie al-Baghdadiego zaczynali wcielać w życie plan szerokiej ofensywy w Iraku. Na początku stycznia 2014 roku uderzyli i przejęli choćby częściową kontrolę w nadgranicznym Al-Kaim, Faludży, Karmie, Chaladiji, Hadisie, Saklawiji, Ramadi i Abu Ghurajb. Było to pierwsze poważne ostrzeżenie dla irackiego rządu, bo zajęta przez dżihadystów Faludża leży na bagdadzkim „przedmościu” – godzinę drogi samochodem od stolicy. Prowincja Anbar, a nawet stołeczna muhafaza zostały podpalone. O ile rozmach i dotychczasowe zdobycze terenowe ISIS/IS przemawiały tylko do wyobraźni ludzi na Bliskim Wschodzie i ekspertów zajmujących się Irakiem, o tyle informacja o zdobyciu przez nich Mosulu – drugiego największego miasta w Iraku – wstrząsnęła światem. Zwłaszcza, że okoliczności „kapitulacji” miasta nie były dobrym prognostykiem na przyszłość w kontekście walki z dżihadystami. 5 czerwca 2014 roku dżihadyści rozpoczęli ofensywę na Mosul, bogate i kluczowe miasto w północnym Iraku. Do obrony miasta wojska rządowe dysponowały korpusem 30-tysięcy żołnierzy i funkcjonariuszy – Niniwy miała bronić 2. Dywizja Piechoty i 3. Dywizja Zmotoryzowana irackiej armii. Z kolei siły ISIS/IS atakujące Mosul szacuje się na 1500 dżihadystów. 9 kwietnia po krótkich walkach iraccy żołnierze i policjanci zdezerterowali z pola walki, a do miasta wkroczyli islamiści. 29 czerwca w pierwszy dzień ramadanu w wielkim meczecie Al-Nuri Abu Bakr al-Baghdadi „proklamował” powstanie tzw. Państwa Islamskiego, a sam zaczął się tytułować „kalifem” Ibrahimem. Zdobycie Mosulu otworzyło drogę dżihadystom do sierpniowej ofensywy i podbicia prowincji Niniwa. Ponadto, ich łupem padł Tikrit – stolica prowincji Salah ad-Din i miejsce urodzenia Saddama Husajna. Ucieczka wojsk i policji irackiej na Równinie Niniwy spowodowała powstanie w tym regionie próżni politycznej – pasma ziemi niczyjej, którą uciekały setki tysięcy wojennych uchodźców. W tym momencie na teatr działań włączyli się iraccy Kurdowie. Oddziały Peszmergi wyszły z linii „granicznej” kurdyjskiej autonomii (KRG) i wypełniły pustkę po ucieczce sił irackich. Tereny, na których doszło następnie do walk pomiędzy dżihadystami ISIS a Peszmergą, są określane mianem „spornych terytoriów”, będąc kością niezgody pomiędzy Irbilem – stolicą irackiego Kurdystanu – a Bagdadem. W 2014 roku nie miało to znaczenia, ale uśpiony iracko-kurdyjski konflikt miał wrócić o wiele wcześniej niż się wszyscy spodziewali. W wyniku walk ostatecznie linia frontu pomiędzy tzw. Państwem Islamskim a irackimi Kurdami się wyrównała. Dżihadyści ISIS/IS rozpoczęli swoje krwawe rządy od egzekucji, mordując chrześcijan, jazydów i szyitów. Asyryjczyków – chrześcijańską rdzenną ludność północnego Iraku – zmuszano siłą do przejścia na islam, mężczyzn mordowano, kobiety gwałcono – tym, którzy nie zdążyli uciec przygotowano upokarzającą kontrybucję, zwaną jako „dżizja” – specjalny podatek od bycia chrześcijaninem. Po zajęciu jazydzkiego regionu Sindżar, kobiety i dziewczynki sprzedawano na targach niewolników – o czym już wspominałem. Cennik obowiązujący na targu niewolników wyraźnie pokazuje perfidię i sadyzm dżihadystów tzw. Państwa Islamskiego. Jak stwierdziła w 2015 roku Zainab Bangura, przedstawicielka sekretarza generalnego ONZ ds. przemocy seksualnej – dzieci do 9 roku życia kosztowały ok. 165 dolarów, nastoletnie dziewczynki ok. 124 dolarów, a im kobiet starsza tym cena spadała. Na podbitych terenach wprowadzono brutalne prawo szariatu – do zera ograniczono prawa kobiet, zakazy dotyczyły nawet takich sfer jak muzyka czy popularne na Bliskim Wschodzie palenie papierosów. Ruszyły publiczne chłosty i egzekucje z krzyżowaniem włącznie. „Kalifat” al-Baghdadiego był tylko quasi-państwowym tworem, ale na podbitych terytoriach wprowadził totalitarny reżim z szeroko zakrojoną machiną represji i terroru. W momencie największej ekspansji tzw. Państwa Islamskiego, w szczytowym momencie „kalifat” sięgał:
– w Iraku – od Sindżaru i Mosulu na północnym-wschodzie, okolic Kirkuku na wschodzie, Faludży i „przedmościu” bagdadzkim na południowym-wschodzie
– w Syrii – od przedmościa Aleppo, na północnym-zachodzie, Kobane na północy i muhafazy Hama i Palmirze na zachodzie.
Szacuje się, że pod władzą al-Bahgdadiego znalazło się nawet 8 mln ludzi, a zasięg terytorialny tego tworu porównuje się do Anglii. Nawet jeśli takie szacunki są zawyżone – najwyższe mówią o kontroli powierzchni wielkości 90 tyś km2 – to kadrowa grupa terrorystów powołała do życia quas-państwowy twór, który zdestabilizował cały region Bliskiego Wschodu, a w przypadku Iraku odciął ten kraj od syryjskiej i jordańskiej granicy. Kosztem irackich zasobów finansowych stała się także najbogatszą organizacją terrorystyczną na świecie – jak twierdzą media – przejęli w Mosulu rezerwy 500 miliardów dinarów (równowartość 429 mln dolarów). Ich łupem padły także roponośne tereny.
Bagdad w obliczu ofensywy dżihadystów
Upadek Mosulu był wstrząsem dla szyickich elit politycznych rządzących krajem. W obliczu tak ogromnej klęski militarnej pozycja Nuri al-Malikiego słabła z dnia na dzień. 13 czerwca 2014 roku wpływowy szyicki duchowny, wielki ajatollah Ali as-Sistani wydaje odezwę do walki z sunnicką ofensywą. Jedną z form oporu ma być zaciąg szyickiej młodzieży do oddziałów milicji, znanej później jako Siły Mobilizacji Ludowej (PMU). Do podobnych kroków wzywał także wpływowy szyicki polityk i zarazem duchowny Muktada as-Sadr. Na pomoc Bagdadowi Teheran przesłał już 11 czerwca żołnierzy brygady specjalnej Al-Kuds z Korpusu Strażników Islamskiej Rewolucji. Na ekspansję ISIS/IS w Iraku nałożył się impas na krajowej scenie politycznej. Po wyborach z kwietnia, dopiero w lipcu prezydentem został mianowany Fu’ad Masum (Kurd, zgodnie z irackim prawem). Teoretycznie al-Maliki mógłby powołać swój kolejny gabinet, ale w wyniku nacisków międzynarodowych i z uwagi na dotychczasowe klęski militarne na stanowisko premiera powołano Hajdara al-Abadiego. Malikiemu nie tylko zarzucano przegraną kampanię roku 2014, ale także zantagonizowanie kraju a co istotne, nowy iracki rząd ze względu na swoją słabą pozycję musiał „przeprosić się” z Waszyngtonem. Maliki także odpowiadał za antyamerykańską kampanię i dążył do wyrzucenia kontyngentów U.S Army znad Tygrysu. Ostatnią instancją do której mógł się odwołać był Teheran i wsparcie irańskiej teokracji. Finalnie, gdy irański ajatollah Ali Chamenei poparł al-Abadiego ex-premier Maliki pogodził się z utratą urzędy. Zmianę na stanowisku pozytywnie odebrano na świecie – zwłaszcza w państwach bliskowschodniego regionu: Turcji, Arabii Saudyjskiej oraz innych krajów Ligi Arabskiej. W tej sytuacji w wojnie z tzw. Państwem Islamskim do Bagdadu miała płynąć pomoc jednocześnie z Waszyngtonu i zwalczającego go Teheranu.
Wyimek:
Finalnie, gdy irański ajatollah Ali Chamenei poparł al-Abadiego ex-premier Maliki pogodził się z utratą urzędy. Zmianę na stanowisku pozytywnie odebrano na świecie – zwłaszcza w państwach bliskowschodniego regionu: Turcji, Arabii Saudyjskiej oraz innych krajów Ligi Arabskiej. W tej sytuacji w wojnie z tzw. Państwem Islamskim do Bagdadu miała płynąć pomoc jednocześnie z Waszyngtonu i zwalczającego go Teheranu.
Perspektywa Waszyngtonu
Był czas, że amerykański prezydent Barack Obama bagatelizował problem ISIS/IS nazywając ich terrorystami z niższej ligi. Wszystko się zmieniło gdy w sierpniu 2014 roku świat poznał charakter ofensywy „kalifatu” na Równinie Niniwy, czyli egzekucje, gwałty i porwania. Na celowniku znaleźli się jazydzi i chrześcijanie. W obliczu exodusu 150 tysięcy chrześcijan z prowincji Niniwy – głównie do irackiego Kurdystanu i ucieczce bezbronnych jazydów w góry Sindżaru – Waszyngton rozpoczął militarną i humanitarną międzynarodową interwencję. Ciężar operacji od początku spoczywał na lotnictwie, kadrowych operacjach specjalnych – akcji komandosów, wsparciu artyleryjskim, komponencie szkoleniowym, oraz wsparciu humanitarnym. Rozwiązywało to problem niepopularnej w społeczeństwie amerykańskim doktryny „boots on the ground” a zarazem pozwalał włączyć się w konflikt. W październiku 2014 r. trwająca już operacja otrzymała oficjalną nazwę Inherent Resolve (OIR). Doraźny kontyngent realizujący tę operację (CJTF-OIR) został głównie rozlokowany w Iraku ale także obejmował Syrię. Z raportów wynika, iż 80 proc. ataków lotniczych w ramach OIR przeprowadziły siły amerykańskie, 20 proc. reszta sojuszników w tym Wielka Brytania, Francja, Kanada, Holandia, Belgia a z państw regionu – Turcja, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Jordania. Ukonstytuowała się Globalna Koalicja ds. walki z tzw. Państwem Islamskim, licząca w tamtych latach ok. 70 państw (koalicja nadal się poszerza). W ramach OIR nie został włączony Iran, który przeprowadzał własną operację na terenie Iraku. Kluczowym momentem międzynarodowego wsparcia było doprowadzanie do wprowadzenia w życie planu mosulskiej ofensywy (Mosul Opp) – operacji mającej na celu wyzwolenie spod okupacji tzw. Państwa Islamskiego Mosulu oraz całej prowincji Niniwy. Patronat nad operacją należał do USA i to Waszyngton zapewniał wsparcie nowoczesnego sprzętu, zwłaszcza lotniczego. Ciężar operacji lądowej spoczywał na dwóch armiach – Irackich Siłach Zbrojnych (ISF) ze wsparciem PMU i dodatkowych oddziałów (jak np. chrześcijańska NPU) oraz kurdyjskiej Peszmerdze ze wsparciem dodatkowych formacji tj. chrześcijańskim NPF czy Dwekh Nawsha. Zebrane siły stanowiły ponad 100 tysięcy żołnierzy, a w prawie 10-miesięcznej kampanii (16 października 2016 r. – 20 lipca 2017 r.) udało się zrealizować zakładane cele. Zaangażowanie USA i pomyślne przeprowadzenie operacji pozwoliło na: chwilowe wstrzymanie antagonizmów iracko-kurdyjskich na spornych terytoriach i wytyczenie kierunków uderzenia, złamanie obrony tzw. Państwa Islamskiego oraz zmycie hańby dla irackiej armii po klęsce 2014 roku, a zatem odbudowywanie wiarygodności Bagdadu i zapoczątkowanie szerokiej operacji wyzwalania terytorium Iraku (oraz Syrii) spod okupacji dżihadystów. Dla samej polityki amerykańskiej problem obecności nad Tygrysem uległ redefinicji. O ile wysyłanie żołnierzy do Iraku nie spotykało się z poparciem społecznym, o tyle cel walki z ISIS i forma zaangażowania (odciążenie wojsk lądowych) już taką aprobatę miała. W szeroką operację przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu zaangażował się także prezydent Donald Trump, który objął urząd w styczniu 2017 roku. Mimo, iż Trump nie jest orędownikiem zaangażowania USA na Bliskim Wschodzie, wojna z ISIS/IS była jednym z jego priorytetów. Zmienił także formułę wsparcia finansowego dla rebeliantów w Syrii i „doktrynę Obamy” – przesuwając pomoc z nieobliczalnych sunnickich grup (które okazywały się dżihadystycznymi) na stabilną koalicję przewodzoną przez Kurdów – SDF.
Wyimek:
Ciężar operacji od początku spoczywał na lotnictwie, kadrowych operacjach specjalnych – akcji komandosów, wsparciu artyleryjskim, komponencie szkoleniowym, oraz wsparciu humanitarnym. Rozwiązywało to problem niepopularnej w społeczeństwie amerykańskim doktryny „boots on the ground” a zarazem pozwalał włączyć się w konflikt. W październiku 2014 r. trwająca już operacja otrzymała oficjalną nazwę Inherent Resolve (OIR).
Perspektywa Irbilu
Tematem mojej analizy nie jest ocena interwencji amerykańskiej z 2003 roku ale nie da się ukryć, iż w publicystyce czy szerszych opracowaniach bilans obecności U.S Army w tym kraju przedstawia się w czarnym świetle, a sam konflikt uznaje za porażkę. Operacja Iraqi Freedom, wyszydzana z perspektywy lat przez ekspertów, mimo to autentycznie przyniosła wolność Kurdom i z perspektywy Irbilu jest oceniana pozytywnie. To właśnie w 2003 roku Kurdowie potwierdzili swoją autonomię, de facto tworząc własne państwo dysponując takimi atrybutami jak: terytorium, służbami i wojskiem – Peszmerga, administracją – Kurdyjski Rząd Regionalny, parlamentem, prowadząc własną politykę gospodarczą i dyplomatyczną bez oglądania się na Bagdad. Brakowało tylko i wyłącznie pro forma uznania autonomii za niepodległe państwo. Lokalna polityka kurdyjska podzieliła się wzdłuż historycznych rysów klanowych na partię rodu Barzanich – Demokratyczna Partia Kurdystanu (PDK) oraz Talabanich – Patriotyczna Unia Kurdystanu (PUK). W konstytucji Iraku zapisano także etniczne wentyle bezpieczeństwa w postaci kurdyjskiego prezydenta oraz szyickiego premiera, więc kolejne głowy irackiego państwa włączały Kurdów w ogólnokrajową politykę. Z perspektywy autonomii jednak rozbrat z Bagdadem tylko się umacniał – Irak odciął dostawy ropy naftowej do Kurdystanu, ale Peszmerga po ucieczce sił irackich w 2014 roku zajęła roponośne tereny Kirkuku, uznawszy ten rejon za swoje historyczne ziemie. Od 2003 roku, gdy Irak popadał w gospodarczą ruinę, Region Kurdystanu rozwijał się gospodarczo, a do autonomii napływali inwestorzy. Na dowód absolutnie suwerennej polityki można podać układ prezydenta KRG Masuda Barzaniego z tureckim prezydentem Recepem Erdoganem, gdzie to Ankara dla Irbilu stała się ważnym partnerem gospodarczym – szacunkowa wartość tureckiego eksportu do KRG za rok 2016 wyniosła 5,4 mld USD (7,6 mld dla całego Iraku), a w drugą stronę dla Erdogana Irbil stał się istotnym partnerem w kwestiach ropy naftowej i gazu ziemnego. Chociaż Erdogan prowadzi drastycznie antykurdyjską politykę, to jego celem nie był iracki Kurdystan i PDK, tylko Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) oraz YPG – Powszechne Jednostki Obrony w Rożawie. Doszło nawet do tego, że PDK zaprosiło wojskową misję turecką, która szkoliła żołnierzy Peshmergi ergo: z perspektywy Bagdadu dla którego to integralna część Iraku bez zgody rządu było to wpuszczenie obcych wojsk. Na fali wydatnego udziału Peszmergi w walkach z tzw. Państwem Islamskim i umocnieniu swojej niezależnej pozycji w irackim Kurdystanie rozpoczęto proces wybijania się na niepodległość. Nawet dobre relacje z Turcją, Iranem oraz graniczenie z autonomią syryjskich Kurdów w postaci Demokratycznego Systemu Federalnego Północnej Syrii (DSFPS) – którzy choć sami nie dążyli do niepodległości to patrzyli na sam proces pozytywnie – oraz niezależność od Bagdadu nie były w stanie zatrzymać zakonserwowanych układów geopolitycznych. Niepodległościowe dążenia KRG zatrzymała jasna polityka sąsiadów wobec kurdyjskiej mniejszości. 25 września 2017 roku w referendum niepodległościowym w irackim Kurdystanie za suwerennością opowiedziało się 91,8 proc. głosujących. Uruchomiło to spiralę ostrych reakcji uderzających w Irbil – jedynym państwem regionu popierającym suwerenny Kurdystan (w ramach terytorium autonomii Kurdów w Iraku) był Izrael. Ankara i Teheran ostro zaprotestowały. Iracki Sąd Najwyższy uznał referendum za nielegalne. W cztery dni po referendum irackie władze zablokowały połączenia lotnicze na lotniska w Irbilu i Sulajmaniji. Premier Hajder al-Abadi wydał rozkaz irackim żołnierzom ataku na KRG. Między 15 a 27 października 2017 r. Irakijczycy odzyskali wszystkie tereny, które Peshmerga zdobyła w toku wojny z ISIS/IS. Zwłaszcza cenne było odzyskanie kontroli nad Kirkukiem i jego bogatym w ropę naftową sąsiedztwie. Sporne terytoria, które miały być obiektem referendum, i tak trafiły pod kontrolę irackiej armii. Iran zablokował granicę z KRG. Irbil nie tylko musiał uznać militarną przegraną, ale utracił część swej autonomii z czasów przed referendum (np. kontrola graniczna). W wyniku wojny iracko-kurdyjskiej i finalnego fiasko próby wybicia się na niepodległość do dymisji podał się rządzący KRG od 2005 roku Masoud Barzani.
Perspektywa Bagdadu
Jeszcze przed ekspansją tzw. Państwa Islamskiego w Iraku na krajowej scenie politycznej zaczęli dominować szyici, a coraz wydatniejsze było wsparcie Iranu i wpływ Persów na układy w Bagdadzie. Wojna z ISIS/IS umocniła relacje Bagdadu z Teheranem, ale pod względem nazwisk doszło do istnego przemeblowania. 11 sierpnia 2014 roku urząd premiera objął wspomniany Hajdar al-Abadi. Nie tylko stał on za zmianą wizerunkową Iraku na arenie międzynarodowej, ale był twarzą skutecznej, acz długiej i krwawej, ofensywie przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu. Abadi ze swoim doktoratem na Uniwersytecie w Manchesterze, odsunięciem Malikiego oraz ogłoszeniem końca tzw. Państwa Islamskiego w Iraku (przedwcześnie, po wkroczeniu żołnierzy irackich na gruzy wysadzonego przez dżihadystów w powietrze wielkiego meczetu al-Nuri w czerwcu 2017 roku) zaczął jawić się na świecie jako naturalny game-changer w lokalnej polityce. Abadi stał się faworytem zachodniego świata i , jak wcześniej bywało, świat nie uwzględnił nastrojów panujących w irackim społeczeństwie. 12 maja 2018 roku odbyły się wybory parlamentarne, których rezultat zaskoczył międzynarodową opinię publiczną. Początkowo informowano o zwycięstwie Sojuszu Zwycięstwa Abadiego. Wszelako finalnie największym wygranym okazał się wpływowy szyicki kleryk Muktada as-Sadr, który zawiązał egzotyczny z polskiej perspektywy sojusz polityczny z Iracką Partią Komunistyczną. Jego Sojusz Sairun zdobył 54 mandaty, natomiast koalicja Abadiego z wyborczym trzecim wynikiem „zaledwie” 42. Ciekawy jest także fakt, że kampania wyborcza sadrystów opierała się na krytyce korupcji wśród elit, krytyce USA (sadrystowska Armia Mahdiego stała za antyamerykańską rebelią w 2004 roku) ale także – co było dla wielu zaskakujące – krytyce irańskiej polityki nad Tygrysem. Sadryści postulowali powołanie rządu technokratów bez zewnętrznych powiązań, a nawet w 2016 roku urządzili marsz na tzw. Zieloną Strefę w Bagdzadzie, domagając się politycznych zmian w kraju. Wojna z ISIS/IS przyniosła więc zmianę nastrojów społecznych, a najskuteczniej wyczuł to chwalący się swoją niezależnością Muktada as-Sadr. Nie oznaczało to jednak, że na irackiej scenie politycznej zniknęło pro-irańskie stronnictwo. Wręcz przeciwnie- tylko się umocniło. Na fali ofensywy przeciwko ISIS/IS wyrosła już nie tyle siła polityczna, ile militarna – wspominane wcześniej PMU – koalicja szyickich paramilitarnych oddziałów. Będący ekspozyturą PMU ruch polityczny zdobył drugi wynik w omawianych wyborach i Sojusz Fatah z Hadim al-Amirim na czele zgarnął 48 mandatów. Ten dowódca i poseł irackiego parlamentu był określany przez specjalnego wysłannika Białego Domu w Globalnej Koalicji ds. walki z tzw. Państwem Islamskim jako „najpotężniejszy i najbardziej pro-irański”. Armia szyickich milicji stała się istotnym wsparciem w pokonaniu ISIS/IS w Iraku (szacowana nawet od 60 do nawet 150 tyś ludzi) ale obecnie jest problemem dla irackiej polityki. Raz uzbrojone pospolite ruszenie bardzo ciężko zdemobilizować – są one zbrojnym ramieniem różnych stronnictw. Politycznie operacja przeciwko PMU jest niemożliwa, ale szyickie milicje są na tyle silne, że militarnie także byłoby to wątpliwe. Od marca 2017 roku trwa operacja włączania PMU w struktury irackiej armii jako komponent Sił Specjalnych. Do integracji wezwał nawet Ali as-Sistani. Prywatne armie szyickich polityków to jednak ich mocny atut w brutalnej wewnętrznej rozgrywce. PMU odciskają swoje piętno także na kwestiach geopolitycznych. To właśnie potencjalne zagrożenie ze strony oddziałów szyickich milicji było głównym z powodów majowej ewakuacji placówek amerykańskich z Bagdadu i Irbilu. PMU nie jest jednorodne, za Sojuszem Fatah stoją dwa największe oddziały Organizacja Badr oraz Asa’ib Ahl al-Haq (AAH). Po wyborach premierem został Adil Abdul-Mahdi i stanął na czele rządu – w myśl sadrystów – technokratów wspieranych głosami Saiurun i Fatahu.
Wyimek:
Wojna z ISIS/IS przyniosła, więc zmianę nastrojów społecznych a najskuteczniej wyczuł to chwalący się swoją niezależnością Muktada as-Sadr. Nie oznaczało to jednak, że na irackiej scenie politycznej zniknęło pro-irańskie stronnictwo. Tylko się umocniło. Na fali ofensywy przeciwko ISIS/IS wyrosła już nie tyle siła polityczna ile militarna – wspominane wcześniej PMU – koalicja szyickich paramilitarnych oddziałów. Będący ekspozyturą PMU ruch polityczny zdobył drugi wynik w omawianych wyborach i Sojusz Fatah z Hadim al-Amirim na czele zgarnął 48 mandatów.
Perspektywa Warszawy
Muktada as-Sadr, dzisiaj najpotężniejszy przywódca polityczny w Iraku, w roku 2004 rozpoczął rebelię, w której jednym z kluczowych starć był atak na City Hall w Karbali. Obronę ratusza stanowili polscy i bułgarscy żołnierze. Bez strat własnych Polakom i Bułgarom udało się w dniach 3-6 kwietnia obronić swoje pozycje. Finalnie rebelia wpływowego kleryka została pokonana przez wojska koalicyjne. Ówczesne wydarzenia nie ciążą na polsko-irackich relacjach – stosunki Warszawa Bagdad są poprawne, a polski rząd zaangażował się w wojnę przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu także na terytorium Iraku. Misje nie mają charakteru bojowego, a szkoleniowy. Polska jako część Globalnej Koalicji ds. walki z tzw. Państwem Islamskim wystawiła: PKW OIR Irak – komponent szkoleniowy sił specjalnych oraz logistyczno-techniczny a także lotniczą misję zwiadowczą, która operowała nad irackimi terytoriami okupowanymi przez ISIS/IS (w tym Mosulem) – w ramach PKW OIR Kuwejt. Misja szkoleniowa mająca na celu wyszkolenie załóg remontowych poradzieckiego sprzętu wykorzystywanego przez iracką armią rezyduje w Bagdadzie. Bezpośrednie szkolenie żołnierzy i sztabów przez polskich specjalsów, a także wyszkolenie technicznego wsparcia dla załóg czołgów i pojazdów opancerzonych, to realne wsparcie dla ISF, podniesienie jej jakości, przekazanie własnych doświadczeń. Ponadto Warszawa, od momentu wygranych wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość – Zjednoczona Prawica w 2015 roku, postawiła na model wsparcia ofiar wojny bezpośrednio w rejonie konfliktów zbrojnych, a samą pomoc humanitarną i rozwojową wielokrotnie zwiększono. I tak Irak oraz ofiary ISIS/IS są wspierane w praktycznej formule: domów segmentowych dla wewnętrznych uchodźców wojennych, zagród z inwentarzem, odbudowy zakładów pracy, wsparcia medycznego oraz edukacyjnego.
Wyimek:
Warszawa, od momentu wygranych wyborów przez Prawo i Sprawiedliwość – Zjednoczona Prawica w 2015 roku, postawiła na model wsparcia ofiar wojny bezpośrednio w rejonie konfliktów zbrojnych a samą pomoc humanitarną i rozwojową wielokrotnie zwiększono.
Wnioski
Rozrost i okupacja ISIS/IS na irackiej ziemi w latach 2010 – 2017 spowodowały szereg zagrożeń nie tylko dla Bagdadu, ale całego regionu. „Kalifat” przyspieszył istniejące już w Iraku procesy takie jak wspieranie dżihadystów ze strony arabsko-sunnickiej części kraju oraz polityczna dominacja ruchów szyickich. W tym rozumieniu wyraźnie uwidocznił tlące się w irackich granicach konflikty. Na fali wojny z ISIS/IS umocniła się pozycja Iranu w Bagdadzie oraz wróciła kwestia zawracania planu wycofywania wojsk amerykańskich z Iraku. Ostatecznie Waszyngton musiał wesprzeć wojska rządowe oraz kurdyjską Peszmergę celem pokonania oddziałów al-Baghdadiego. Wojna z ISIS/IS nie wywróciła stałych geopolitycznych wektorów widzianych na Bliskim Wschodzie, a wręcz je zakonserwowała, o czym dobitnie przekonali się Kurdowie, którzy łudzili się, iż fala międzynarodowej sympatii z powodu walki z ISIS/IS zamieni się w aprobatę dla niepodległościowych dążeń. W Iraku pozostał szereg problemów post-ISIS do rozwiązania. Poza etnicznymi, religijnymi, humanitarnymi oraz militarnymi, które wymieniałem pozostają takie prozaiczne zagadnienia jak: edukacja młodego pokolenia przez lata dominacji ISIS/IS. Na podbitych terenach dżihadyści prowadzili szariacką indoktrynację w szkołach-garnizonach szkoląc młodzież na zamachowców-samobójców – ich uczniowie pozostali; kolejny problem to dzieci z małżeństw terrorystów; system sądowniczy Iraku prowadzi śledztwa wobec dżihadystów ISIS/IS oraz ich współpracowników, w tym osób z zagranicznymi paszportami, które napłynęły na „dżihad”. Irak jest także częścią większego geopolitycznego teatru działań na Bliskim Wschodzie od lat, a wojna z ISIS/IS to jej kolejny rozdział. Wymienione problemy nie powinny być oceniane jako błahe z perspektywy geopolitycznej. Na Bliskim Wschodzie istnieje realna obawa przed powstaniem tzw. Państwa Islamskiego 2.0 – a napływ ochotników na dżihad, w tym – z Europy, do dzisiaj pozostaje ważną kwestie stosunków dyplomatycznych. Kraje Bliskiego Wschodu mają z tymi dżihadystami problem, Europa się do nich „nie przyznaje”.
Wyimek:
Wojna z ISIS/IS nie wywróciła stałych geopolitycznych wektorów widzianych na Bliskim Wschodzie a wręcz je zakonserwowała o czym dobitnie przekonali się Kurdowie, którzy łudzili się, iż fala międzynarodowej sympatii z powodu walki z ISIS/IS zamieni się w aprobatę dla niepodległościowych dążeń.
Rekomendacje
Dla rozwoju oraz przyszłości Iraku jedyną zasadną rekomendacją jest sojusz „ponad podziałami” w rozumieniu poszanowania praw mniejszości etnicznych oraz religijnych. Widać to wyraźnie gdy spojrzymy na manifestacje w Bagdadzie. W innym wypadku będzie trwał powolny rozpad państwa na trzy części widoczne w czasie ekspansji ISIS/IS – sunnicką, szyicką oraz kurdyjską. Okres trwania kalifatu także dla arabsko-sunnickiej części Iraku jest do dzisiaj bolesną lekcją bo odium wspierania terrorystów Abu Bakra al-Baghdadiego nadal ciąży na tej części kraju. Czym skończyła się polityka izolowania sunnitów jest z kolei nauką dla szyickich frakcji. Nie ma innej drogi niż prawdziwy rząd „jedności narodowej”. O ile oczywiście nie jest tylko polityczną fantasmagorią. ISIS/IS nadal zabija, a zatem Globalna Koalicja ma rację bytu i na kolejnych frontach w Afryce i Azji trwają antyterrorystyczne operacje. Szczególną lekcję w zakresie utrzymania bezpieczeństwa powinny odrobić zachodnioeuropejskie rządy, które nierozsądną polityką tolerowania naruszania nielegalnie granic sprowokowały kryzys migracyjny. W tej grupie do Europy przedostali się dżihadyści powiązani z ISIS/IS. W obliczu terytorialnego upadku „kalifatu” zagrożenie takimi ucieczkami tylko wzrosły. Podstawą do uspokojenia sytuacji i budowania pokoju na Bliskim Wschodzie są także pragmatyczne działania takie jak odbudowa miast i wiosek, szpitali, zakładów pracy oraz wsparcie cywilnej ludności w zakresie usamodzielniania się. Przykładem realistycznej polityki wobec Bliskiego Wschodu są działania polskiego rządu. Polski model wspierania ofiar ISIS/IS jest dostrzegany na świecie i tak na waszyngtońskiej konferencji MARF (Ministerial to Advance Religious Freedom) to właśnie delegacja z Warszawy została poproszona o prezentację swoich sukcesów w zakresie pomocy humanitarnej i rozwojowej. Irak będzie ogniskował uwagę państw regionu: Iranu, Turcji, Syrii, Arabii Saudyjskiej a także światowych mocarstw: Moskwy czy Waszyngtonu. Otwartym pytaniem pozostaje na ile uda mu się być podmiotem polityki międzynarodowej a nie przedmiotem. Lata wojny z ISIS/IS tylko podkreśliły sens tego pytania.
Wyimek:
Przykładem realistycznej polityki wobec Bliskiego Wschodu są działania polskiego rządu. Polski model wspierania ofiar ISIS/IS jest dostrzegany na świecie i tak na waszyngtońskiej konferencji MARF (Ministerial to Advance Religious Freedom) to właśnie delegacja z Warszawy została poproszona o prezentację swoich sukcesów w zakresie pomocy humanitarnej i rozwojowej. Irak będzie ogniskował uwagę państw regionu: Iranu, Turcji, Syrii, Arabii Saudyjskiej a także światowych mocarstw: Moskwy czy Waszyngtonu. Otwartym pytaniem pozostaje na ile uda mu się być podmiotem polityki międzynarodowej a nie przedmiotem. Lata wojny z ISIS/IS tylko podkreśliły sens tego pytania.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.