Data: 27 września 2021

Polityka Joe Bidena wobec Europy Środkowo-Wschodniej

Steve Rosenberg, korespondent brytyjskiej BBC w Moskwie, w wywiadzie dla rodzimej stacji zacytował słowa wysokiego rangą rosyjskiego urzędnika, który miał stwierdzić, że stosunki na linii Wschód-Zachód są obecnie gorsze niż w czasach zimnej wojny. Faktycznie, wzajemną wrogość pomiędzy Stanami Zjednoczonymi oraz państwami Europy Środkowo-Wschodniej widać od czasów prezydentury Baracka Obamy, którego administracja chłodno przyjęła rosyjską aneksję Krymu, zdestabilizowane struktury państwowe na Ukrainie oraz załamanie instytucji demokratycznych w Polsce i na Węgrzech. Czy w obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Xi Jinpinga i Władimira Putina Biden zdoła znaleźć złoty środek pomiędzy kontynuacją polityki Donald Trumpa i zdecydowanym sprzeciwem wobec coraz silniejszych wpływów Rosji i Chin?

ŹRÓDŁO: FLICKR

Gdy w 2016 r. prezydentem Stanów Zjednoczonych został Donald Trump kraje Europy Środkowo-Wschodniej podzieliły się na dwa obozy. Pierwszy z nich, do którego należały, chociażby Czechy oraz Niemcy, przejawiał sceptycyzm w stosunku do nowego przywódcy USA, krytykował zbyt pobłażliwy ich zdaniem stosunek Trumpa do Władimira Putina oraz nieufnie odnosił się do coraz lepszych relacji Waszyngtonu z rządzoną przez konserwatystów Wielką Brytanią, którzy dążyli wówczas do brexitu. Druga grupa, w skład której weszły Polska, Węgry oraz Słowenia, upatrywały w prezydenturze Trumpa szansy na pozyskanie liczącego się sojusznika, który dodatkowo wesprze te kraje, niejako izolujące się od instytucji unijnych.

Izolacjonizm ten wpływa zresztą na autokratyczne dążenia władz; na przykład, w marcu 2020 r. premier Węgier Viktor Orban dał sobie prawo do samodzielnego rządzenia krajem na mocy dekretów. Według raportu Freedom House Węgry są pierwszym nie w pełni demokratycznym krajem wspólnoty, zaś doniesienia te odbiły się szerokim echem w Polsce, gdzie ingerencja władz w niezależne media, sądownictwo oraz działanie Sądu Najwyższego spotkała się z krytyką ze strony społeczności międzynarodowej. Trump przymykał na nią oko i tym samym potwierdził chęć współpracy z krajami regionu, by znacząco osłabić wpływy Rosji i Chin.

Niemniej, jednak gdy w styczniu 2021 r. Biden został zaprzysiężony na prezydenta, kraje te znalazły się w niekomfortowej sytuacji, gdyż chciały pozostać w sojuszu ze Stanami, których nowy przywódca bynajmniej nie podzielał wyznawanych przez nie konserwatywnych wartości. Jeszcze zanim Biden złożył przysięgę i objął urząd, wiele mediów kwestionowało jego politykę wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Zdaniem wielu, jego zdecydowane stanowisko wobec rosyjskich wpływów, również poza granicami tego kraju, wieściło silniejsze wpływy Waszyngtonu w regionie, czemu służyły zresztą serdeczne stosunki administracji Trumpa z Polską i Węgrami.

Wydaje się jednak, że kwestie ideologiczne przeważyły nad chęcią współpracy. Biden często krytycznie wypowiadał się o reformie mediów w Polsce oraz tzw. strefach wolnych od LGBT, jakie wprowadziły poszczególne gminy, co osłabiło stosunki na linii Warszawa-Waszyngton. Podejście władz węgierskich do nowej administracji nie różniło się jednak znacznie od dotychczasowego. Orban zawsze okazywał wsparcie Trumpowi; jako jeden z pierwszych unijnych przywódców pogratulował kandydatowi Republikanów wygranej w wyborach w 2016 r. oraz podjął prezydenta USA podczas oficjalnej wizyty w marcu 2019 r., gdzie obaj panowie serdecznie wypowiadali się na swój temat. Co więcej, premier Węgier zarzucił Demokratom „moralny imperializm”. W zamian wypomniano mu zwrot ku „demokracji nieliberalnej”, co od 2010 r. stanowiło zresztą kość niezgody pomiędzy Orbanem i administracją Obamy, w skład której wchodził wówczas wiceprezydent Joe Biden.
Stosunki na linii Waszyngton-Budapeszt uległy wówczas znaczącemu ochłodzeniu i możliwe, że Biden obierze podobny kurs wobec „nieliberalnie demokratycznych” państw regionu. Oprócz pośredniej krytyki polskiego rządu oraz coraz gorszych rokowań z Węgrami amerykański przywódca przejawia podobną politykę także w stosunku do Słowacji, która spadła w rankingu wolności i demokracji Sustainable Governance Indicators. Chociaż w kwietniu tego roku spekulowano o możliwej wizycie Bidena w Bratysławie, nie ogłoszono jej oficjalnie od lipca, co oznacza, że w tym roku przywódca Stanów prawdopodobnie nie odwiedzi żadnego kraju regionu.

Warto zapytać, co jeśli Biden nie planuje uczynić Europy Środkowo-Wschodniej amerykańską strefą wpływów. Rosja i Chiny to dwie potęgi, które mogą wypełnić próżnię po Donaldzie Trumpie, aczkolwiek to rozwiązanie na krótką metę. Xi Jinping powziął kilka inicjatyw, by umocnić chińskie wpływy w regionie, głównie za sprawą 17+1, formatu współpracy zapoczątkowanego przez chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w 2012 r. Założenie to, jakkolwiek ambitne, określono mianem nieskutecznego, gdyż przy jego udziale kraje Europy Środkowo-Wschodniej zyskały silną pozycję negocjacyjną wobec Chin, nie zaś odwrotnie.

Mało prawdopodobne też, by Rosja zdołała sobie podporządkować cały region, głównie z uwagi na trudne stosunki większości krajów z ZSRR i obecnie Rosją i przede wszystkim ze względu na lokalne i globalne ambicje Władimira Putina. Doskonałym przykładem jest kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2, w którym upatruje się próby uzależnienia Europy od rosyjskiego surowca. Zarówno Polska, jak i Węgry wyraziły zaniepokojenie projektem, zresztą tak samo jak Ukraina, której terytorium omija magistrala. Warto wspomnieć, że ku konsternacji krajów Europy Środkowo-Wschodniej Niemcy i Stany Zjednoczone zrezygnowały z sankcji na podmioty zaangażowane w budowę Nord Stream 2 w nadziei na lepsze stosunki z Moskwą.
Jaką formę przybiorą relacje Bidena z Orbanem, Dudą, Čaputovą i innymi przywódcami państw regionu? Prawdopodobnie nowy prezydent nie zamierza kontynuować polityki swojego poprzednika, koncentrując się przede wszystkim na lepszych stosunkach z Niemcami i Francją. Możliwe, że próżnię wypełni inne supermocarstwo, świadome porażek i dążeń Rosji i Chin, choć wątpliwe, by którekolwiek zbliżyło się do wschodnich granic Europy. Mówi się o dwóch scenariuszach. Albo kraje regionu będą dążyć do integracji z Unią, wprowadzając reformy sądownictwa zgodne z unijnymi wytycznymi, albo pozostaną bez ważnego sojusznika i tym samym nie będą mogły forsować swojej agendy na arenie międzynarodowej. Joe Biden nie postrzega państw Europy Środkowo-Wschodniej jako pola bitwy z Rosją czy Chinami ani nie dostrzega w nich potencjalnego sojusznika. Czas pokaże, czy amerykański prezydent uzna region za przyjacielski lub wrogi Waszyngtonowi.

Autor: Kacper Nowak
Były uczeń Dulwich College, w październiku 2021 roku rozpocznie naukę na kierunku Human, Social and Political Studies na Uniwersytecie Cambridge. Pasjonat polityki i stosunków międzynarodowych, w szczególności tych związanych z ekonomią i zmianami klimatycznymi. Obecnie odbywa staż na stanowisku Policy Analyst w Warsaw Institute.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top