U.S. Weekly oferuje analityczne spojrzenie na procesy geopolityczne zachodzące na arenie międzynarodowej, które w sposób bezpośredni lub pośredni oddziałują na politykę Stanów Zjednoczonych. To geopolityczna kolumna powstająca przy współpracy z mediami polonijnymi. Do partnerów należą: Dziennik Związkowy – największe pismo polonijne w USA, Polishexpress oraz WIrlandii.pl
Data: 7 kwietnia 2021
Podstępy i oszustwa – rosyjskie działania dezinformacyjne w Afryce
W październiku 2019 roku Facebook usunął kilkanaście wiarygodnie wyglądających, lecz fałszywych profili, które podejmowały skoordynowane działania celem zdobycia wpływów i przeprowadzenia kampanii dezinformacyjnej w Afryce. Wszystkie z nich mogły być powiązane z Rosją, a dokładniej – ze znanym oligarchą, Jewgienijem Prigożynem, bliskim współpracownikiem prezydenta Władimira Putina
Prigożyn jest również szefem działającej, ale oficjalnie nieistniejącej Grupy Wagnera – prywatnej firmy wojskowej, która często uczestniczy w konfliktach zbrojnych na kontynencie afrykańskim. Wszystkie dezaktywowane profile skupiały swoją działalność na krajach afrykańskich. Ich aktywność daje wyjątkową możliwość zbadania tzw. szarej strefy rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej w Afryce.
Myląca terminologia
W ostatnich latach zostało sformułowanych wiele pojęć związanych z dezinformacją (np. fake news, wojna informacyjna, itp.). Nic w tym dziwnego – terminologia jest chaotyczna. Definicje zazwyczaj przeplatają się ze sobą, a wyrażenia używane są synonimicznie – z reguły niesłusznie. Możemy śmiało stwierdzić, że nie istnieje żadne techniczne określenie, którego moglibyśmy użyć, aby opisać wszystkie działania, jakie Rosja przeprowadziła w domenie mediów poprzez wojnę hybrydową, począwszy od 2014 roku.
Naszym głównym pojęciem jest „dezinformacja”. Komisja Europejska (KE) definiuje ją jako: „możliwe do zweryfikowania nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd informacje, tworzone, przedstawiane i rozpowszechniane w celu uzyskania korzyści gospodarczych lub zamierzonego wprowadzenia w błąd opinii publicznej, które mogą wyrządzić szkodę publiczną”. Jednym z głównych narzędzi służących dezinformacji są tzw. „fake newsy”. Tworzone są one celem przyciągnięcia uwagi i dotarcia z fałszywym przekazem nawet na łamy wiarygodnych mediów.
Możemy śmiało powiedzieć, że Rosja posługuje się „dezinformacją”, ponieważ termin ten najlepiej określa wszystkie jej pomniejsze działania. Dowodzi to, że Kreml posługuje się rozbudowanym zestawem narracji, systematycznymi i skoordynowanymi atakami, a jednocześnie mniej profesjonalnym, za to lepiej egzekwującym interesy zamiarem. Fakt, iż obecne państwo rosyjskie postanowiło ponownie uruchomić tę starą strategię KGB, nie jest aż tak zaskakujący w kontekście tego, że jego systemem politycznym wciąż rządzą ludzie, którzy kiedyś współpracowali z wywiadem (wśród nich jest nawet prezydent Rosji).
Kilka lat temu dezinformacja stała się jednym z oficjalnych narzędzi Doktryny Gierasimowa. Moskwa zdała sobie sprawę z tego, że dzięki rozpowszechnianiu fake newsów może zyskać sympatię całych społeczeństw, co z kolei może zmusić przywódców państw, które uległy działaniom dezinformacyjnym, do zacieśnienia stosunków z Federacją Rosyjską. Rosja zrozumiała, że serwisy społecznościowe, takie jak Facebook, mogą w łatwy sposób manipulować światopoglądem swoich użytkowników. Ich algorytmy tworzą swoiste „bańki informacyjne” (filter bubbles) i „przestrzenie z osobami o zbliżonych poglądach” (echo chambers), które umożliwiają nadawcom dotarcie do odpowiednich zasobów społeczno-gospodarczych, a przez to precyzyjne zaadresowanie odbiorców – to właśnie nazywamy „mikromarketingiem”.
Wesprzyj nas
Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.
Rosja ponownie w Afryce
W ostatniej dekadzie Rosja odkryła Afrykę na nowo. Priorytetem Moskwy na tym kontynencie jest umocnienie swojej pozycji, osłabienie wpływów USA i Europy, a także ostateczne osiągnięcie przewagi geopolitycznej. Wraz z reelekcją prezydenta Władimira Putina w 2012 roku Rosja wkroczyła w nową erę, w której priorytetem stały się ponownie: agresywna polityka zagraniczna, utrzymanie wizerunku mocarstwa, a także zachowanie i poszerzenie strefy wpływów. Rosja jest zainteresowana nie tylko swoją „bliską zagranicą”, ale także różnymi, nowymi regionami. Moskwa skorzystała z wielu rozmaitych narzędzi, które pomogły jej osiągnąć cele, takie jak budowa baz wojskowych, działania wojsk nieregularnych (np. prywatnych firm wojskowych, takich jak Grupa Wagnera), a także kampania dezinformacyjna.
Głównym powodem, dla którego Rosja przeznacza tak ogromne środki i poświęca tak wiele uwagi tym efektownym posunięciom strategicznym, jest fakt, iż Moskwa jest daleko w tyle za swoimi samozwańczymi rywalami, takimi jak Chiny, USA, a nawet UE, jeśli chodzi o dostęp do zasobów w Afryce. Rosja postanowiła wykorzystać kampanie dezinformacyjne do wzmocnienia pozycji swoich nielicznych sojuszników na kontynencie, którzy z kolei zadbaliby o interes Moskwy. Dlatego celem tak znacznego wsparcia medialnego, polegającego jednocześnie na manipulacji, jest pomoc podmiotom, które mogą zagwarantować to przez dłuższy okres czasu. Taką sytuację możemy zaobserwować w kilku krajach afrykańskich. Jednak, jak można zauważyć, rosyjskie prywatne firmy wojskowe nie przynoszą znacznych sukcesów (np. Libia, Mozambik), a kampanie dezinformacyjne nie są w stanie powstrzymać obywateli przed obaleniem przywódcy (np. al-Baszir w Sudanie).
Metody tych operacji dezinformacyjnych są zwykle tożsame. Za każdym razem możemy odnaleźć zagraniczny podmiot, należący do kierowanej przez Prigożyna Agencji Badań Internetowych (Internet Research Agency) z siedzibą w Petersburgu (jak np. grupa EBLA, kierowana przez Setha Wiredu w Ghanie), który rekrutuje administratorów do obsługi swoich fałszywych kont „trolli” w serwisach społecznościowych krajów trzecich (np. Niemiec, Holandii, itp.), których głównym zadaniem jest używanie podstawowych narzędzi dezinformacji. Te fałszywe konta zazwyczaj udostępniają jakiekolwiek wiadomości autorstwa prokremlowskich mediów, bez słowa krytyki. Konta te pomagają zwiększyć liczbę wyświetleń tych artykułów, które następnie, poprzez oszustwo, pojawiają się na stronach wiarygodnych mediów i w końcu trafiają do czytelników – zwykłych obywateli. Wtedy oszukana ludność jest bardziej skłonna do działania w ramach swojej lokalnej polityki w taki sposób, jaki chciałaby tego Moskwa.
Jednak nie wszystkie plany realizują się tak, jak życzyłby sobie tego Kreml. Przykładowo, kampania dezinformacyjna w Libii odniosła odwrotny skutek i jeszcze bardziej podzieliła społeczeństwo, tworząc dwie ogromne grupy ludzi, którzy czerpali informacje ze wspieranych przez Rosję mediów. Jedna z tych nich popierała generała Chalifa Haftara, przywódcę Libijskiej Armii Narodowej, która kontroluje znaczną część wschodniego wybrzeża tego kraju, położonego w Afryce Północnej. Rosyjskie wsparcie medialne udzielone Haftarowi konsekwentnie twierdzi, że pod jego przywództwem Libia może oczekiwać bezpieczeństwa i pokoju. Niemniej, możemy odnaleźć również inną grupę, która wyłoniła się z mediów wspieranych przez Rosję, a którą można nazwać „grupą tęskniącą za Kadafim”. 90% śledzących te strony internetowe podziela pragnienie powrotu do libijskiej rzeczywistości sprzed 2011 r., a 10% z nich wspiera dążenia syna Kaddafiego, Sajfa al-Islama, do przejęcia władzy. Z tego powodu rosyjska kampania dezinformacyjna nie była w stanie skierować do ludzi jasnego i jednolitego przekazu. Według lokalnego eksperta ds. mediów społecznościowych Khadeji Ramali, próby te, z racji podziałów, stały się odrażające dla ludności.
Nawet wspomniana wcześniej grupa EBLA poniosła porażkę – 6 lutego 2020 roku na jej biuro w Akrze nastąpił szturm sił bezpieczeństwa Ghany, po tym jak centrum ds. obrony cybernetycznej zwróciło uwagę na tę organizację na skutek znacznego zagranicznego wsparcia finansowego, jakie otrzymywała oraz wzmożony ruch sieciowy. Jej lider, Seth Wiredu, został aresztowany i oskarżony o pranie brudnych pieniędzy. Później stało się oczywistym, że biznesmen miał liczne powiązania z Rosją – był nawet zameldowany w Nowogrodzie.
Zakończenie
Rosja dobrze zareagowała na swoją sytuację na kontynencie: pomimo opóźnienia, jej chęć przyłączenia się do „walki o Afrykę” jest znaczna. Zrozumiała, że aby osiągnąć postawione sobie cele musi stworzyć takie narzędzia, które będą wystarczająco kreatywne i skuteczne, ale nie będą wymagały takich nakładów środków, jakie mają jej rywale. Operacje dezinformacyjne są jedną z wielu nowych metod, które pomagają Rosji skutecznie poszerzać swoją strefę wpływów – nie tylko w Afryce, ale także, jak widzimy, również w Europie Środkowo-Wschodniej (np. na Ukrainie). W tej rosyjskiej infiltracji głównym celem nie jest jej sukces, ponieważ jest ona zaledwie w okresie eksperymentalnym, ale przesłanie, które jest wyraźniejsze niż kiedykolwiek – Rosja powróciła na kontynent afrykański, a jej zamiary są poważniejsze niż kiedykolwiek.
Autor: Róbert Gönczi
Obecnie studiuje na Wydziale Nauk Wojskowych i Szkolenia Wojskowego Narodowego Uniwersytetu Służby Cywilnej w Budapeszcie oraz w Szkole Nauk Społecznych i Historycznych na Mathias Corvinus Collegium. Obecnie pracuje dla think-tanku Migration Research Institute z siedzibą w Budapeszcie jako asystent naukowy, a także jako dziennikarz ds. polityki zagranicznej w węgiersko-żydowskiej gazecie internetowej Neokohn.hu. Wcześniej przez 2 lata pracował w węgierskiej, konserwatywnej gazecie internetowej Mandiner.hu jako redaktor wiadomości, reporter i współautor tekstów o polityce zagranicznej. Jego głównymi tematami zainteresowań są państwa postsowieckie i postkomunistyczne, dezinformacja, wojna hybrydowa, migracje oraz polityka obronna i bezpieczeństwa.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.