Data: 12 stycznia 2022

Po rozmowach w Genewie ryzyko wojny nie zmalało

Nie można było oczekiwać po jednym spotkaniu wiceszefów dyplomacji USA i Rosji, że zapadną jakieś istotne decyzje. Wendy Sherman i Siergiej Riabkow mieli raczej za zadanie – w trybie roboczym – przedstawienie sobie nawzajem propozycji i oczekiwań. Z komentarzy obu stron po spotkaniu można jednak wyciągnąć pewne wnioski na temat najbliższej przyszłości.

ŹRÓDŁO: мультимедиа.минобороны.рф

Rozmowy delegacji USA i Rosji w Genewie były pierwszym z trzech etapów rokowań Rosji z Zachodem zaplanowanych w tym tygodniu. Już z deklaracji polityków obu stron w dniach poprzedzających spotkanie wynikało, że trudno oczekiwać jakiegoś postępu po rozmowach w Szwajcarii. Komentarze Sherman i Riabkowa po ośmiogodzinnych blisko rozmowach tylko to potwierdzają. USA sygnalizują, że nie ustąpią Rosji w kwestii polityki otwartych drzwi NATO, a poza tym, wszelkie sprawy dotyczące Sojuszu – choćby żądanie Moskwy ograniczenia potencjału militarnego na jego wschodniej flance – Amerykanie będą omawiać tylko i wyłącznie z udziałem sojuszników europejskich. Również w kwestii Ukrainy USA nie ustąpiły. Co więcej, krótko przed rozpoczęciem rozmów w Genewie pojawiły się doniesienia, że Waszyngton myśli o dodatkowej – ponad tą przewidzianą ustawami – pomocy zbrojeniowej dla Ukrainy, w tym dostarczeniem jej Stingerów. Jeśli do tego dodać przecieki na temat szykowanych potężnych sankcji ekonomicznych, gdyby Putin poważył się napaść na Ukrainę, to można powiedzieć, że Amerykanie wzmacniają swoją pozycję negocjacyjną. Ale zarazem graja na czas, chcąc zwodzić Rosję kolejnymi rundami rozmów i mglistymi obietnicami jakichś ustępstw. Nie przypadkiem Sherman podkreślała „bardzo wstępny” charakter rozmów. Nawet nie chciała nazywać ich negocjacjami. Mówiąc krótko, w Genewie nie było negocjacji, było jedynie przedstawienie przez strony szczegółowo swych stanowisk i było wstępne i ogólne odniesienie się do nich partnerów. Rosja nie podejmuje nerwowych kroków, choć pierwsza część rozmów zakończyła się niczym, a USA deklarują twardo, że nie zaakceptują żądań Moskwy. Rosjanie starają się już jako sukces przedstawić sam fakt, że kwestie, takie jak wstrzymanie rozszerzania NATO na wschód czy wycofania żołnierzy i infrastruktury Sojuszu z krajów wschodniej flanki w ogóle wciąż leżą na stole. Skoro mowa o wschodniej flance NATO i żądaniach Rosji – gdyby Sojusz na to poszedł, Putin uzyskałby doprowadzenie do sytuacji militarnej sprzed 2014 roku. Wtedy to napadł na Ukrainę. Takiej ewentualności nie da się wykluczyć i teraz. Na pytania Sherman o koncentrację wojsk rosyjskich nad granicą Ukrainy, Riabkow odpowiadał, że Moskwa nie zamierza na nikogo napadać, a jedynie prowadzi ćwiczenia na własnym terytorium. Tłumacząc z języka dyplomacji: póki trwają rokowania, Kreml nie myśli wycofać nawet jednego żołnierza. Wręcz przeciwnie – wszak to doskonały instrument wywierania presji.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top