ROMANIA MONITOR

Data: 31 sierpnia 2019

Kto będzie rządził Rumunią?

Rozpad rządzącej koalicji od paru tygodni wydawał się kwestią czasu. Mimo to, nadal wielką niewiadomą jest przyszłość rządu. Czy PSD utrzyma władzę bez większości w parlamencie, uda im się pozyskać nowego sojusznika, a może dojdzie do przedterminowych wyborów? Na te pytania wciąż brak jednoznacznych odpowiedzi.

Sygnały mówiące tym, że koalicja PSD-ALDE jest zagrożona, pojawiały się już podczas wyłaniania kandydatów na prezydenta. Koalicjanci nie mogli dojść w tej sprawie do porozumienia. PSD (Partia Socjaldemokratyczna) upierała się przy urzędującej premier. ALDE (Sojusz Liberałów i Demokratów) wystawił swojego lidera. To i tak był dopiero początek. Wkrótce potem Călin Popescu-Tăriceanu, lider ALDE, oznajmił że obecny rząd trwa dla samego trwania, jest niekompetentny i powinien zostać dogłębnie zmieniony. Co więcej, liderzy PSD dowiedzieli się o tym wszystkim z… wywiadu dla Mediafax. W ślad za tymi słowami poszło ultimatum nie do przyjęcia. Nie sposób bowiem wyobrazić sobie, że partia mająca nieco więcej niż 5 procent poparcia będzie dyktował warunki silniejszemu koalicjantowi. Nawet, jeśli ich nawoływania do rekonstrukcji rządu były trafne. Dlatego już wtedy wiadomo było że koalicja w obecnym kształcie długo nie przetrwa. Od pamiętnego wywiadu minął jakiś tydzień i stało się – PSD została sama.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Przejście ALDE do opozycji to niemały problem dla PSD, która została z problemem – do osiągnięcia większości w parlamencie brakuje jej bowiem 25 głosów. Tymczasem poszukiwanie koalicjanta może być trudne. Zwłaszcza, że socjaldemokraci systematycznie tracą na popularności. Przyjrzyjmy się jednak suchym liczbom. W rumuńskim parlamencie zasiada 328 posłów więc do osiągnięcia większości wystarczy 164 posłów. PSD ma ich 136, ale w praktyce 19 sojuszników z ALDE wystarczało – choćby z tego względu, że tradycyjnie każdy rząd może liczyć na wsparcie 17 posłów mniejszości narodowych.
Do stworzenia nowej koalicji teoretycznie jest więc kilku kandydatów. Z miejsca odpada Partia Narodowo-Liberalna (PNL) mająca w parlamencie 69 głosów. To właśnie z tej partii wywodzi się prezydent Klaus Iohannis i to ona jest głównym oponentem PSD. To tak, jakby wyobrazić sobie w Polsce sojusz PiS i PO – nie da się porównać sytuacji w obu krajach w stosunku 1:1, ale trudniej o bardziej dosadną ocenę relacji obu środowisk politycznych. PSD nie ma co liczyć także na USR – partię protestu, która osiągnęła w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego nieoczekiwanie dobry wynik.

Mimo to, wciąż pozostaje kilka alternatyw, bo rumuński parlament jest w obecnej kadencji 2016-2020 dość rozdrobniony. Mamy więc pozostałych graczy – PMP (centroprawicowa Partia Ruchu Ludowego; 12 posłów), UDMR (Unia Demokratyczna Węgrów w Rumunii; 21 posłów) czy PRO Romania (lewicowo-liberalna partia Victora Ponty; 26 posłów). Każda z tych propozycji jest jednak skazana na niepowodzenie. Przedstawiciel UDMR otwarcie stwierdził np., że udziału w rządzie mieć nie zamierza (choć partia mniejszości węgierskiej w przeszłości znajdowała się zarówno w koalicjach rządzących, jak i w opozycji). Koalicja z PRO Romania jest z kolei niemożliwa z powodów personalnych. Partia ta została założona w głównej mierze przez polityków PSD i trudno sobie wyobrazić aby obie strony podały sobie ręce na zgodę.

Na razie sytuacja jest bardzo dynamiczna. Parę dni temu prezydent Klaus Iohannis nie zgodził się na nominację trzech ministrów zaproponowanych przez premier Vioricę Dăncilę. Stwierdził on, że są to kandydatury niedopuszczalne. Negatywnie ocenił też dotychczasowe rządy koalicji. Podczas konferencji prasowej ocenił także, że zaskakujące jest umywanie rąk przez ALDE, który przez dwa i pół roku współtworzył rząd.

Co więc stanie się dalej? Od rozpadu koalicji rząd PSD ma 45 dni na uzyskanie wotum zaufania. To zarówno dużo i mało czasu. Termin minie na początku października. Miesiąc później odbędą się wybory prezydenckie. Jaki będzie wówczas układ sił w parlamencie? Teraz jest to jedna wielka niewiadoma, ale możliwe są różne scenariusze.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top