Data: 29 czerwca 2023 Author: Grzegorz Kuczyński

Koniec Grupy Wagnera. Co będzie z Prigożynem?

Nieudany bunt wagnerowców i porażka ich szefa w desperackiej próbie zachowania silnej pozycji i osłabienia rywali z resortu obrony sprawiły, że Grupa Wagnera przestanie istnieć w dotychczasowej formie. Rozpada się też całe biznesowe imperium właściciela tej PMC, Jewgienija Prigożyna.

ŹRÓDŁO: eng.mil.ru/

Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) powiedział 29 czerwca, że wagnerowcy nie będą już walczyć na froncie. Faktem jest, że nie walczyli już od paru tygodni, wycofani po zdobyciu Bachmutu do obwodu ługańskiego, a potem w części zaangażowani w rebelię. Oczywiście słów Kiryła Budanowa nie należy rozumieć dosłownie: to, że Grupa Wagnera jako samodzielna formacja nie będzie walczyć na wojnie z Ukrainą, nie znaczy, że wielu jej dotychczasowych żołnierzy nie pozostanie na froncie, jedynie zmieniając barwy. Czyli podpisując kontrakt z armią. Czy koniec wojennego zaangażowania wagnerowców jakoś poważnie zmienia sytuację na froncie? Nie. Wagnerowcy mieli do wypełnienia określoną misję (najpierw łatali dziury po przetrzebionych w pierwszych tygodniach regularnych wojskach, potem płacili morzem krwi za zdobycie Bachmutu). Gdy linia frontu się ustabilizowała, Bachmut padł, Rosjanie przygotowali się do kontrofensywy ukraińskiej, wagnerowcy przestali być potrzebni. Oczywiście armia z chęcią przygarnie jak najwięcej z nich, bo mają doświadczenie bojowe na pewno lepsze, niż tysiące rekrutów albo tych zmobilizowanych na jesieni albo z poboru. Nawet 2-4 miesiące szkolenia nie zastąpią prawdziwej walki. Dziś wagnerowcy nie są jednak wcale skazani na kontrakt z wojskiem. Sam Putin powiedział, że kto chce, może pójść za Prigożynem na Białoruś, a kto chce, po prostu rozwiązać umowę z PMC i odejść do cywila. Oczywiście sytuacja komplikuje się ws. więźniów, którzy zaciągnęli się do Wagnera na półroczny kontrakt w zamian za ułaskawienie. Nie wiadomo jeszcze co z nimi się stanie. Nawet jeśli część wagnerowców podąży za Prigożynem na Białoruś – wydaje się, że negocjacje m.in. w tej sprawie wciąż są prowadzone przez oligarchę z Moskwą – to już nie będzie ta sama formacja. Nawet jeśli nazwa pozostanie. Póki co mówi się tylko o około tysiącu najemników gotowych pójść za szefem. Jeśli będzie to głównie kadra dowódcza i doświadczeni byli wojskowi, to i tak sukces Prigożyn. Mając takie kadry, można rozbudować formację, werbując szeregowych. Na to zapewne liczy, bo z nieoficjalnych doniesień wynika, że budowana dla wagnerowców baza na wschodzie Białorusi jest przewidziana na 8 000 ludzi. Pytanie, czy Prigożyn będzie w stanie z tego skorzystać. Należy pamiętać, że Grupa Wagnera to tylko część, choć kluczowa, jego imperium biznesowego, złożonego z najemników, firm eksploatujących złoto i diamenty w Afryce, firm obsługujących cateringowo szkoły, instytucje publiczne i jednostki wojskowe w Rosji, mediów i wyspecjalizowanych farm trolli. Te ostatnie przez ostatnie lata były bardzo cennym dla Kremla narzędziem politycznego wpływu na Zachód. Wątpliwie, by Prigożyn to wszystko zachował. Nierealne, by resort obrony przedłużył z nimi umowy na catering, czy zapewniał dalej logistykę i wsparcie zbrojeniowe. Wiadomo już też, że medialną część imperium przejmie zapewne najbliższy Putinowi oligarcha, Jurij Kowalczuk. A to dopiero zapewne początek rozbioru aktywów Prigożyna. Na Ukrainie już ich nie będzie. Najważniejsze pytanie brzmi: co z Afryką i Syrią?

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top