U.S. WEEKLY

Data: 16 stycznia 2020

Irańska okazja Kremla

Tuż przed atakiem szyickich milicji na ambasadę USA w Bagdadzie Siergiej Ławrow spotkał się z szefem irańskiej dyplomacji. Tuż przed ostrzałem rakietowym przez Iran baz USA w Iraku Władimir Putin wylądował w Syrii. Zbiegi okoliczności? Jeśli tak, to wyjątkowo korzystne dla bliskowschodnich zamierzeń Rosji.

SOURCE: BUSINESSINSIDER.COM

Kryzys na Bliskim Wschodzie to okazja dla Kremla, żeby wzmocnić swe wpływy zarówno w tym gorącym regionie, jak też wykorzystać napiętą sytuację do zbliżenia z USA. Dlatego Rosjanie znów przybrali pozę mediatora, a jednocześnie aktywnie pracują „w terenie”, czego przejawem była niezapowiadana wizyta Putina w Syrii, a potem rozmowy z prezydentem Turcji, kanclerz Niemiec i – telefonicznie – prezydentem Francji. Ostatnie wydarzenia w rejonie Zatoki Perskiej otwierają przed Rosją nowe możliwości, ale też niosą ze sobą ryzyko. Oczywiście Moskwa nie mogła nie potępić likwidacji generała Kassema Sulejmaniego. Oczywiście też skrytykowała akcję Amerykanów z pozycji kraju zatroskanego o pokój na Bliskim Wschodzie, a nie sojusznika Teheranu. W rosyjskich mediach państwowych likwidację Sulejmaniego określa się jako „akt terroru” popełniony przez USA. Rosyjskie służby będą wykorzystywać śmierć Sulejmaniego do destabilizacji Bliskiego Wschodu, aby odciągnąć USA od sytuacji w Europie. Chaos w Iraku ograniczy eksport ropy przez ten kraj, co też jest korzystne dla Rosji.

Rosyjska intryga

Oceniając reakcję rosyjską na wydarzenia w Zatoce należy brać pod uwagę przede wszystkim cztery aspekty: ekonomiczny, syryjski, bliskowschodni i globalny. Zacznijmy od pierwszego. Niewątpliwie na takich wydarzeniach, zwłaszcza w obszarze roponośnego Bliskiego Wschodu, Moskwa finansowo zyskuje. Po śmierci Sulejmaniego cena ropy Brent wzrosła do 70,2 dolara za baryłkę (należy pamiętać, że budżet rosyjski jest „ustawiony” pod cenę 40 dolarów). Choć to akurat nie jest, mimo wszystko, najważniejsze z punktu widzenia Kremla – wszak na wysokich cenach zarabiają też inni wielcy eksporterzy ropy, a więc też USA. Ważniejsze są względy polityczne. Rosja korzysta z konfliktu amerykańsko-irańskiego. Po pierwsze, kryzys sprzyja podsycaniu antyamerykańskich nastrojów na Bliskim Wschodzie i wypychaniu USA z regionu – to miejsce rzecz jasna zajmuje Rosja. Po drugie, śmierć Sulejmaniego i kompromitujące zestrzelenie cywilnego samolotu pasażerskiego osłabiają wpływy irańskie – to również wykorzystać chce Moskwa. Przejmowanie pozycji irańskich przez Rosję widać szczególnie w Syrii.

Putin zareagował szybko na śmierć Sulejmaniego, który dotychczas był najważniejszym zewnętrznym partnerem wpływającym na Asada. Dowódca Sił Quds był tak ważną postacią, że jego śmierć skutkuje powstaniem próżni w wielu miejscach Bliskiego Wschodu, wszędzie tam, gdzie lokalni przywódcy (np. Asad) czy formacje zbrojne (Hezbollah, rebelianci Huti w Jemenie) utrzymywały sojusz z Iranem właśnie poprzez osobę Sulejmaniego. Rosyjski prezydent wykorzystał sytuację, przyleciał osobiście – to bardzo ważne – do Syrii by przekonać Asada, że syryjski prezydent nie musi martwić się śmiercią Sulejmaniego i dalszym losem sojuszu z Iranem. Jest Rosja i jest Putin – na nich teraz Damaszek powinien stawiać. Eliminacja Sulejmaniego to dla Moskwy świetna okazja, by przejąć inicjatywę w Syrii. Należy pamiętać, że choć wcześniej Iran i Rosja solidarnie wspierały Asada w wojnie domowej (zresztą to Sulejmani miał osobiście namówić Putina do interwencji w Syrii), to w momencie gdy stało się jasne, że dyktator wygrał wojnę, Moskwa i Teheran zaczęły rywalizować o to, kto zyska decydujący wpływ na sytuację w powojennej Syrii. W 2018 roku doszło w Aleppo do starć między szyicką milicją wspieraną przez Quds a bojówkami związanymi z Moskwą, gdy rosyjska żandarmeria próbował przejąć kontrolę nad lotniskiem al-Nayrab, które stało się jedną z najważniejszych baz irańskich w regionie. Kiedy w październiku 2019 Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej aresztował rosyjską dziennikarkę Julię Juzik, zarzucając jej, że jest izraelskim szpiegiem, dopiero irańskie MSZ doprowadziło do jej zwolnienia pod dużym naciskiem Moskwy. Do tego wszystkiego należy dodać rosyjskie kalkulacje, że ograniczając irańskie wpływy w Syrii, można uzyskać ogromną wdzięczność Izraela, a więc i USA.

<div class=”support_alert”>
<h4>Wesprzyj nas</h4>
Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

<a href=”https://warsawinstitute.org/pl/wesprzyj/” target=”_blank” rel=”noopener”>Wspieram</a>

</div>

Awantura wokół likwidacji Sulejmaniego i odwetu irańskiego sprzyja Rosji także w inny sposób. Oto mamy kolejne napięcie między USA a zachodnioeuropejskimi członkami NATO. W Berlinie i Paryżu już wcześniej nie ukrywano irytacji wycofaniem się Trumpa z atomowego układu z Teheranem, a teraz doszło niezadowolenie z powodu milczenia USA – Amerykanie nie uprzedzili sojuszników o akcji przeciwko Sulejmaniemu. Zaraz po operacji Mike Pompeo nie krył rozczarowania brakiem jednoznacznego poparcia Europy. A do tego doszły rozmowy Berlina i Paryża z Moskwą odnośnie sytuacji na Bliskim Wschodzie. Kreml może być więc usatysfakcjonowany kolejnymi spięciami między euroatlantyckimi partnerami.

Oczywiście Moskwie nie zależy na dalszej eskalacji konfliktu, swoje korzyści już uzyskała. Ewentualna wojna mogłaby doprowadzić do zmiany układu sił na Bliskim Wschodzie. Przede wszystkim nie jest w interesie Kremla poważne osłabienie (dużo poważniejsze niż to obecne) Iranu, a tym bardziej upadek reżimu islamskiego. Dla Rosji to wciąż ważny partner w regionie, dzięki któremu można osiągać cele choćby w Syrii, a zarazem można go wykorzystywać do budowania przez Moskwę wizerunku kluczowego mediatora na Bliskim Wschodzie. Od dawna Putin wykorzystuje dobre relacje z Iranem w rozmowach z Izraelem, USA oraz Arabią Saudyjską. Choć wszyscy oni zdają sobie sprawę, że Moskwa wspiera Teheran dyplomatycznie i militarnie, wciąż żywią nadzieję, że poprzez Kreml będą mogli wywierać presję na Irańczyków. I te właśnie nadzieje Putin będzie chciał wykorzystać obecnie. Z jednej strony włączy się jako pośrednik do procesu deeskalacji napięcia na Bliskim Wschodzie. Z drugiej będzie nadal wspierał Iran, przede wszystkim dyplomatycznie, jednocześnie przejmując część geopolitycznych udziałów Teheranu w paru ważnych krajach Bliskiego Wschodu – z Syrią, Irakiem i Palestyną na czele.

Tekst pierwotnie ukazał się na łamach „Dziennika Związkowego”.

Autor:
Grzegorz Kuczyński ukończył historię na Uniwersytecie w Białymstoku i specjalistyczne studia wschodnie na Uniwersytecie Warszawskim. Ekspert ds. wschodnich, przez wiele lat pracował jako dziennikarz i analityk. Jest autorem wielu książek i publikacji dotyczących kuluarów rosyjskiej polityki.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top