OPINIE
Data: 1 sierpnia 2023 Autor: Pieter Cleppe
Europejski konsensus w sprawie polityki klimatycznej rozpada się
Odejście komisarza UE ds. „klimatu” Fransa Timmermansa, który ma nadzieję na dobry wynik w nadchodzących wyborach w Holandii, może być kluczowym momentem. Bardziej niż ktokolwiek inny, Timmermans jest twarzą dążenia Unii Europejskiej do coraz bardziej inwazyjnych przepisów mających na celu walkę ze zmianami klimatu.
Co ciekawe, ta sama Komisja Europejska, która jest tak chętna do nakładania ogromnych kosztów ekonomicznych w celu ograniczenia emisji CO2, jest mniej niż entuzjastycznie nastawiona do energii jądrowej, która jest jedynym źródłem energii, które jest w stanie pogodzić niższe emisje CO2 z utrzymaniem naszych standardów życia, biorąc pod uwagę szeroko udokumentowane niedociągnięcia energii wiatrowej i słonecznej. W marcu przewodnicząca Komisji Europejskiej von der Leyen nazwała energię jądrową „nie strategiczną” dla dekarbonizacji UE. Należy zauważyć, że przyjmując takie stanowisko, Komisja Europejska narusza traktat Euratom, który wymaga od niej promowania energii jądrowej. Pomimo tego „sojusz nuklearny” pro-nuklearnych państw członkowskich UE, kierowany przez Francję, odniósł ostatnio sukces, ponieważ Parlament Europejski odrzucił wniosek o sprzeciw wobec włączenia energii jądrowej i gazu jako zrównoważonych środowiskowo działań gospodarczych.
Austriacki naukowiec Ralph Schoellhammer dokumentuje, jak „trwa ogólnoeuropejska walka z zerową emisją netto”, wymieniając, w jaki sposób niemiecki rząd, z Zielonymi na kluczowych stanowiskach, jest obecnie zmuszony do autoryzowania nowych elektrowni gazowych. Co ciekawe, jedynym sposobem na skłonienie UE do zatwierdzenia niezbędnych dotacji dla inwestorów jest przedstawienie ich jako niezbędnych w przypadku, gdy energia wiatrowa i słoneczna nie wystarczą. Byłoby to żenujące dla niemieckiego rządu, który utrzymywał, że nie powinno to stanowić problemu nawet w połączeniu z zamknięciem ostatnich niemieckich elektrowni jądrowych, które nadal były doskonale funkcjonalne. Po pierwsze, to oczywiście niedorzeczne, że podatnicy muszą finansować dotacje z powodu celowej polityki rządu polegającej na zamykaniu elektrowni jądrowych. Co ciekawe, decyzja ta została podjęta przez rząd kierowany przez Angelę Merkel, która odwróciła się od energii jądrowej po histerii związanej z katastrofą w Fukushimie w Japonii.
Ekonomiczna grawitacja
Japonia ponownie stawia na energię jądrową, odzwierciedlając renesans nuklearny, który jest również widoczny w Stanach Zjednoczonych. To ma sens. Jak napisał znany brytyjski działacz ekologiczny George Monbiot już w czasie katastrofy: „Fukushima sprawiła, że przestałem się martwić i pokochałem energię jądrową. (…) W starą, badziewną elektrownię z nieodpowiednimi zabezpieczeniami uderzyło potężne trzęsienie ziemi i ogromne tsunami. Zasilanie elektryczne zawiodło, wyłączając system chłodzenia. Reaktory zaczęły eksplodować i topić się. Katastrofa obnażyła znane dziedzictwo złego projektowania i cięcia narożników. Jednak, o ile nam wiadomo, nikt jeszcze nie otrzymał śmiertelnej dawki promieniowania”.
Pogląd ten został potwierdzony. Do dnia dzisiejszego tylko 1 potwierdzony zgon z powodu raka został przypisany przez rząd narażeniu na promieniowanie w celu uzyskania odszkodowania, na podstawie opinii panelu radiologów i innych ekspertów. Patrząc na „współczynnik zgonów na jednostkę produkcji energii elektrycznej”, energia jądrowa jest nawet bezpieczniejsza niż energia wiatrowa i tylko nieznacznie mniej bezpieczna niż najbezpieczniejsze źródło energii – energia słoneczna.
Protest wyborców
Oprócz grawitacji ekonomicznej zmuszającej polityków do rezygnacji z radykalnej polityki klimatycznej i eksperymentów energetycznych, pewną rolę odgrywają także protesty wyborców. Ogromne zwycięstwo holenderskiej partii rolników w wyborach prowincjonalnych na początku tego roku pośrednio doprowadziło do upadku koalicyjnego rządu premiera Marka Rutte, który nawet opuszcza holenderską politykę.
U podstaw tej sytuacji leżał ruch protestacyjny rolników przeciwko narzuconym przez UE ograniczeniom dotyczącym azotu. Podczas gdy polityka krajowa „pozłacała” te wymogi UE, jedynym zrównoważonym rozwiązaniem jest albo złagodzenie wymogów UE, albo alternatywne zezwolenie państwom członkowskim na zmianę obszarów lądowych, które wyznaczyły jako wrażliwe rezerwaty przyrody, co do tej pory utrudniały unijne mechanizmy prawne. Również w sąsiedniej Belgii wywołuje to głębokie zamieszanie polityczne, ponieważ rolnikom udało się przekonać chrześcijańsko-demokratycznego partnera koalicyjnego we flamandzkim rządzie regionalnym, by poparł ich stanowisko, więc w pewnym momencie może się to skończyć na poziomie polityki UE, niezależnie od tego, czy eurokratom się to podoba, czy nie.
Co więcej, istnieją interesujące wydarzenia po drugiej stronie kanału La Manche, w Wielkiej Brytanii, gdzie politycy zaczęli odbiegać od konsensusu UE w sprawie polityki przeciwdziałania zmianom klimatycznym. W lipcu rządząca Partia Konserwatywna poniosła dużą porażkę w wyborach uzupełniających, ale dzięki lokalnym protestom przeciwko znienawidzonej ekspansji tak zwanych „stref niskiej emisji” udało jej się przynajmniej utrzymać ważne miejsce – w Uxbridge, które wcześniej było siedzibą Borisa Johnsona. Wydaje się, że przesłanie zostało zrozumiane w kierownictwie Partii Konserwatywnej, która od jakiegoś czasu zmaga się z fatalnymi sondażami i nagle brytyjski rząd wydaje odgłosy o porzuceniu polityki wycofywania samochodów benzynowych do 2030 roku.
Nastąpiło to po tym, jak Jacob Rees-Mogg, były sekretarz ds. biznesu i inny torysowski krytyk celów zerowych netto, wyjaśnił, że lekcja z Uxbridge była taka, że „kosztowna zielona polityka nie jest popularna”, wzywając partię do opóźnienia działań na rzecz wycofania nowych pojazdów z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi. Jednak również Partia Pracy zmienia ostatnio taktykę, ponieważ jej lider, Keir Starmer, od którego powszechnie oczekuje się, że zostanie nowym premierem Wielkiej Brytanii, stwierdził: „Nienawidzę obrońców drzew”. Według doniesień jest on niezadowolony z „eko-wojowników” swojej partii, ponieważ otrzymał wiele ciosów, zarówno ze strony swojej partii, jak i związków zawodowych, w związku z planami Partii Pracy dotyczącymi zakazu nowych poszukiwań ropy naftowej i gazu ziemnego na Morzu Północnym.
W jednej ważnej kwestii Wielka Brytania już znacznie odbiegła od konsensusu polityki środowiskowej UE. Jeśli chodzi o wylesianie, Wielka Brytania po prostu uznaje standardy swoich partnerów handlowych, w przeciwieństwie do UE, która właśnie zdecydowała się nałożyć wiele nowej biurokracji na przykład na indonezyjskich i malezyjskich eksporterów oleju palmowego w imię walki z wylesianiem. I to pomimo faktu, że kraje te podjęły już wiele działań, aby przeciwdziałać temu trendowi za pomocą krajowych systemów certyfikacji, takich jak Malaysia Sustainable Palm Oil (MSPO) Board. Podejście to przyniosło pozytywne efekty, ponieważ według Global Forest Watch utrata lasów pierwotnych w Malezji zmniejszyła się o prawie 70% w latach 2014-2020.
Ze względu na swoje liberalne podejście i w zamian za zniesienie ceł importowych na olej palmowy do zera, Wielka Brytania uzyskała zgodę na wejście do nowej transpacyficznej umowy handlowej CPTPP. W międzyczasie rozmowy handlowe UE z Azją Południowo-Wschodnią zostały zamrożone w czerwcu z powodu jej sztywnego stanowiska, a stosunki pozostają napięte.
Ogólnoeuropejska zmiana zdania
Pojawia się coraz większa przepaść między niemiecką koalicją rządową, w której Zieloni zajmują kluczowe stanowiska, a opinią publiczną. W ciągu ostatnich dwóch lat poparcie dla ruchu na rzecz klimatu i środowiska spadło w Niemczech o 50%. Liczba osób twierdzących, że ruch ten „zasadniczo ma moje poparcie” spadła z 68% w 2021 r. do 34% w 2023 r.
Kluczowym czynnikiem są bez wątpienia działania w całej Europie grup aktywistów klimatycznych, takich jak „just stop oil”, których blokady drogowe powstrzymywały ludzi przed pójściem do szpitala, co nie do końca wspierało ich sprawę w oczach opinii publicznej. Jakoś nigdy nie trwa długo, zanim tego rodzaju grupy porzucą normalne, demokratycznie uzasadnione formy kampanii politycznej.
Wyraźne zmiany polityczne są obecnie widoczne w różnych krajach europejskich. Podczas gdy niemieckim Zielonym udało się zablokować radykalne odejście od obecnego konsensusu, Szwecja idzie teraz pełną parą w kierunku energii jądrowej, odwracając 40-letnią politykę, jednocześnie obniżając swoje cele w zakresie redukcji zużycia paliw kopalnych.
W Belgii rząd zawarł właśnie porozumienie z francuskim właścicielem belgijskich reaktorów jądrowych, na mocy którego przynajmniej kilka z nich pozostanie włączonych jeszcze przez kilka lat. Zieloni są w rządzie, ale zostali zmuszeni do zaakceptowania tego rozwiązania. Również Włochy ponownie przyglądają się energetyce jądrowej, podczas gdy zupełnie nowa elektrownia jądrowa w Finlandii została otwarta na początku tego roku, a nowe moce jądrowe ogłoszono w Czechach, Holandii i Francji.
Polskie Ministerstwo Klimatu i Środowiska wydało właśnie decyzję o budowie elektrowni jądrowej. Kraj ten stawia również zaciekły opór nowej polityce klimatycznej UE, kwestionując nawet wycofanie silników spalinowych w 2035 r. w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości.
Co więcej, nowo zaproponowane obowiązkowe cele renowacyjne UE spotykają się ze zwiększonym sprzeciwem ze strony państw członkowskich, a Włochy są jednym z ich najzagorzalszych przeciwników, ponieważ może to dotyczyć 60 procent krajowych zasobów budowlanych. Jeden z dyplomatów nazwał te aspiracje „szalonymi i poza zasięgiem większości” krajów UE.
Wreszcie, w Parlamencie Europejskim, Europejska Partia Ludowa (EPP), która jest największą frakcją, sprzeciwia się niektórym z nowo zaproponowanych przepisów środowiskowych UE, porzucając swoje wcześniejsze całkowite poparcie dla „Europejskiego Zielonego Ładu”. Najwyraźniej przyszłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego już wywierają wpływ na politykę. Wyniki mogą jeszcze bardziej podważyć obecny konsensus w sprawie polityki klimatycznej.
Wesprzyj nas
Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.