THE WARSAW INSTITUTE REVIEW

Data: 1 września 2018    Autor: Witold Repetowicz

Czy Irak może być regionalną potęgą Bliskiego Wschodu?

Obecnie Irak uważany jest przez wielu za państwo upadłe, więc postawione w tytule pytanie wydaje się być absurdalne.

Baghdad, Iraq, September 3, 2018. Iraqi lawmakers attend the first session of the parliament after elections. Iraq’s parliament convened its first session since it was elected in May, but failed to agree on potential candidates for the new prime minister and parliament speaker position. © PAP/EPA

Na przyszłość tego kraju wpływać jednak będą dwie grupy czynników. Z jednej strony ogromny potencjał wynikający z położenia, posiadanych zasobów naturalnych oraz demografii otwiera przed tym państwem możliwość odgrywania dominującej roli na Bliskim Wschodzie, z drugiej strony te same czynniki są powodem działań innych podmiotów, w tym w szczególności państw sąsiednich, które obawiają się wzmocnienia Iraku i dlatego przeciwdziałają jego stabilizacji.

Moc państwa nie jest czymś stałym. Państwo, które jest potęgą, może, w wyniku różnych okoliczności politycznych czy militarnych, bardzo szybko stracić swoją moc. Jednak znacznie trudniej jest stracić potencjał. Przykładów w najnowszej historii jest bardzo wiele. Niemcy w XX w. dwukrotnie, w wyniku przegranych wojen, traciły potęgę i dwukrotnie ją odbudowywały dzięki swojemu potencjałowi. Również Rosja/ZSRR w spektakularny sposób utraciła swoją moc na początku lat 90. Choć proces odbudowy potęgi w przypadku tego państwa nie jest zakończony i istnieje wiele czynników, które mogą go powstrzymać a nawet odwrócić, to decydującym czynnikiem umożliwiającym odbudowę potęgi tego kraju jest jego potencjał.

Na Bliskim Wschodzie do spektakularnej odbudowy potęgi po krótkotrwałej jej utracie doszło w 1982 r. w Iranie (początek kontrofensywy irańskiej w wojnie z Irakiem). Rewolucja 1979 r. doprowadziła do demontażu sił zbrojnych, pozbawiając ten kraj mocy militarnej, co zachęciło regionalnego rywala, czyli Irak, do inwazji. Dodatkowym czynnikiem osłabiającym moc Iranu była jego specyfika demograficzna, czyli złożoność etniczno-wyznaniowa kraju. Taka specyfika, która również, choć w inny sposób, charakteryzuje Irak, może być czynnikiem osłabiającym spójność państwa i umożliwiającym państwom konkurencyjnym oddziaływanie osłabiające, czy wręcz dezintegrujące (separatyzm), determinujące konieczność zaangażowania znacznych środków danego państwa w utrzymanie spójności i jedności zamiast wykorzystania tych środków w rywalizacji z innymi podmiotami o potęgę. Jednak taka specyfika może również stać się atutem, o ile państwo potrafi ją wykorzystać jako swój zasób naturalny (demograficzny), czy też wręcz jako broń. Warunkiem wykorzystania tych czynników demograficznych jest wytworzenie w poszczególnych grupach etnicznych, religijnych etc. poczucia tożsamości z państwem, tak by mogły one oddziaływać na tożsame grupy w innych państwach i w ten sposób stawać się czynnikami projekcji wpływu, a nie dezintegracji państwa, którego są częścią.

W przypadku Bliskiego Wschodu problem wpływu specyfiki etniczno-wyznaniowej państw na ich potęgę ma znaczenie fundamentalne. W uproszczeniu wynika to z faktu, iż wszystkie, poza Iranem, państwa regionu powstawały po I wojnie światowej, w większości w wyniku rozpadu Imperium Otomańskiego i w pewnym sensie w sposób sztuczny. Choć Iranu to nie dotyczy, to historyczne uwarunkowania kształtowania się tego państwa spowodowały, że również i ono ma złożoną strukturę etniczną (w mniejszym stopniu religijną), co również wpływa na proces projekcji wpływu/dezintegracji. Ma to swoje odzwierciedlenie w szczególności w relacjach iracko-irańskich. Zarówno Irak jak i Iran usiłowały wykorzystywać tę specyfikę w czasie ośmioletniej wojny, przy czym skuteczność tych działań była ograniczona z różnych powodów. Saddam Husajn usiłował wykorzystać dwa czynniki, które z jednej strony miały spajać tożsamość Irakijczyków (arabskość vs. perskość), a z drugiej strony oddziaływać na mniejszość arabską w Iranie (Chuzestan). To drugie nie zakończyło się jednak sukcesem ze względu na fakt, że arabska ludność Chuzestanu (która zresztą stanowi tylko dwuprocentową mniejszość w Iranie), to przede wszystkim szyici, czyli grupa, która choć stanowi większość w Iraku, to do 2003 r. była politycznie zmarginalizowana, a w czasie rządów Saddama podlegała represjom. Ten element próbował z kolei wykorzystać Iran i choć rezultaty były lepsze niż w przypadku starań Iraku, to jednak nie doprowadziły do masowych dezercji szyitów z armii irackiej. Warto przy tym podkreślić, że szyici iraccy, stanowiący przytłaczającą większość siły bojowej (szeregowych żołnierzy), stanowili fundament potencjału militarnego Iraku w tym czasie. Główną przeszkodą w militarnym wykorzystaniu potencjału szyickiej tożsamości był konflikt tej tożsamości z równoległą tożsamością arabską.

Choć od wojny iracko-irańskiej minęło 30 lat, a zmiany jakie nastąpiły w Iraku po 2003 roku, tj. w szczególności dojście do władzy większości szyickiej, doprowadziły do radykalnej zmiany charakteru relacji iracko-irańskich, to wspomniane czynniki demograficzne wciąż istnieją i składają się na potencjał obu państw. Zdolność i potrzeba wykorzystania tych czynników jest natomiast zmienna w czasie i obecny stan nie przesądza tego, jak sytuacja w tym zakresie będzie wyglądać w przyszłości.

Potencjał każdego kraju wynika z trzech elementów tj. gospodarki, demografii i terytorium. Ilościowym wskaźnikiem siły gospodarki jest niewątpliwie PKB, ale jednym, choć oczywiście nie jedynym, wskaźnikiem potencjału gospodarczego są bogactwa naturalne. Zważywszy na to, że innowacyjność i dywersyfikacja gospodarki jest w zasadzie na całym Bliskim Wschodzie na dość niskim poziomie, zatem póki co to właśnie zasoby naturalne odgrywają główną rolę w kształtowaniu potencjału gospodarczego poszczególnych krajów tego regionu.

Irak, według danych Banku Światowego za 2017 r., znajduje się dopiero na 52. miejscu pod względem PKB i w regionie wyprzedzają go cztery inne państwa: Turcja, Iran, Arabia Saudyjska oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie (a także Izrael, jednakże ze względu na inną specyfikę tego państwa, nie będzie ono brane tu pod uwagę). Trzy spośród tych krajów sąsiadują z Irakiem i wszystkie poza Turcją, mają swoją gospodarkę opartą na eksporcie ropy i gazu (choć w przypadku Zjednoczonych Emiratów Arabskich ta zależność jest nieco mniejsza). Arabia Saudyjska, której wartość PKB w latach 1980–2000 w zasadzie nie ulegała zmianom, w późniejszych latach stała się beneficjentem izolacji Iranu z jednej strony, a z drugiej słabości Iraku pogrążonego w chaosie. Jednakże o ile w 1980 r. PKB Arabii Saudyjskiej było 8,5 razy większe od Iraku to w 2016 r. było już tylko 3,2 razy większe. Niekwestionowanym liderem gospodarczym regionu jest oczywiście Turcja, której PKB jest 4,3 razy większe niż irackie. Turecka gospodarka ma jednak ogromne problemy i jest mocno uzależniona od importu surowców energetycznych, których sama nie posiada, a także tranzytowego położenia, wobec którego może powstać alternatywa. Na uwagę zasługuje również fakt, że przez 38 ostatnich lat proporcje PKB Turcji i Iraku nie zmieniły się, mimo że ten drugi kraj przezywał ciągłe problemy (kosztowna wojna z Iranem, okres sankcji, chaos po obaleniu Saddama Husajna, wojna z Państwem Islamskim). Stosunek PKB ZEA do Iraku zmniejszył się w tym czasie nieznacznie tj. z 2,2 do 1,9. Natomiast Iran w 1980 r. miał PKB pięciokrotnie większe od irackiego, natomiast obecnie stosunek ten spadł do 2,2, choć duży wpływ na wartość aktualnego PKB Iranu mają sankcje nałożone na ten kraj. Powyższe wskaźniki pokazują, że w ostatnich dekadach potencjał gospodarczy Iraku relatywnie wzrósł mimo problemów tego kraju.

Irak obecnie jest trzecim światowym eksporterem ropy naftowej, ze sprzedażą 3,5 mln baryłek dziennie, przy czym liczba ta nie obejmuje złóż Kirkuku oraz Regionu Kurdystanu. W tym pierwszym wypadku sprzedaż jest wstrzymana ze względu na spór między Regionem Kurdystanu a władzami federalnymi, jednak iracki minister ropy Jabar al-Luaibi deklarował kilka miesięcy temu, że po wznowieniu eksportu kirkuckiej ropy w krótkim czasie sprzedaż wyniesie tam 1 mln baryłek dziennie. Natomiast Region Kurdystanu sprzedaje około 600 tys. baryłek dziennie. Dla porównania, przed nałożeniem sankcji na Irak w związku z inwazją na Kuwejt w połowie 1990 r. produkcja wynosiła niespełna 2,9 mln baryłek dziennie i spadła w 1991 r. do zaledwie 300 tys. baryłek dziennie. W tym samym czasie produkcja saudyjska wzrosła ze średnio 5 mln baryłek dziennie w 1989 r. do 8,3 mln trzy lata później. Irak wrócił do poziomu z 1990 r. dopiero w 2012 roku, natomiast rozpoczęta w 2014 r. wojna z Państwem Islamskim nie miała większego wpływu na stały wzrost eksportu, mimo sporu z Regionem Kurdystanu o ropę kurdyjską i kirkucką. Produkcja ropy w Iranie była natomiast w 1990 r. na podobnym poziomie co w Iraku ale ponownie oba kraje zrównały się dopiero w 2012 r. Irański eksport jest jednak obecnie znacznie niższy niż iracki zarówno ze względu na sankcje jak i na konsumpcję krajową. W 2011 r. nawet w ZEA produkcja ropy była większa niż w Iraku. Saudyjska sprzedaż ropy to obecnie około 7,2 mln baryłek dziennie, a więc wciąż dwa razy więcej niż Irak. Jednakże Luajbi zapowiadał niedawno w czasie swojej wizyty w Warszawie, że Irak zamierza w latach 2018-2022 zwiększyć wydobycie z 5 mln baryłek dziennie do 7 mln, co przesunie go na drugą pozycję pod względem eksportu (przed Rosję) z coraz mniejszym dystansem do Arabii Saudyjskiej.

Basra, Iraq, September 8, 2018. Iraqi Shiite gunmen stand guard outside the office of Shiite Popular Mobilization Forces. © MURTAJA LATEEF (PAP/EPA)

Irak dysponuje jednak również znacznymi zasobami gazu, choć póki co wydobycie tego surowca jest minimalne, mniejsze nawet niż w Polsce (65 pozycja na świecie). Irak jest jednak na 11. miejscu pod względem potwierdzonych rezerw, przy czym zdaniem Luajbiego nowe prace eksploracyjne doprowadzą do przesunięcia Iraku pod tym względem na 4 miejsce do 2022 r. Irak zamierza też wybudować w Basrze port LNG.

Terytorialny potencjał Iraku wynika przede wszystkim z tego, że krzyżują się tu dwa kluczowe szlaki tranzytowe: północ-południe i wschód-zachód. Obecnie wykorzystywany jest przede wszystkim ten pierwszy, biegnący od Zatoki Perskiej, przez Bagdad, Kirkuk, Erbil i Mosul do granicy tureckiej i dalej do Europy. Znaczenie tego szlaku zależne jest jednak w dużej mierze od pozycji geopolitycznej Iranu, przez który mogą prowadzić różne szlaki tranzytowe z pominięciem Iraku: połączenia z Kaukazem, basenem Morza Kaspijskiego, Chinami, Zatoka Perską, a także przez turecką Anatolię do Europy. Potencjał tranzytowy Iraku, jako trasy alternatywnej wobec szlaku irańskiego z Zatoki Perskiej do Turcji i Europy, zależny jest zatem od utrzymywania się stałego konfliktu między Iranem a Turcją i/lub Zachodem i co za tym idzie izolacji Iranu. Paradoksalnie służy to również wzrostowi znaczenia Iraku w tranzycie wschód-zachód, przy czym w tym wypadku wynika to z tego, że Irak stanowi alternatywę dla trasy transanatolijskiej. Chodzi w tym wypadku o szlak Iran-Irak-Syria-Liban-Morze Śródziemne, czyli „szyicki półksiężyc”. Projekt ten może również wpisywać się w szerszą, chińską koncepcję „nowego jedwabnego szlaku”. Ma on jednak zdecydowanych przeciwników, zdeterminowanych by go storpedować: Izrael, USA, Arabię Saudyjską, Turcję i Rosję. Powody są różne: zagrożenie militarne, zmiana równowagi sił na korzyść Iranu, czy też straty związane z dywersyfikacją dostaw i szlaków tranzytowych. „Szyicki półksiężyc” oznacza oczywiście regionalną dominację Iranu na Bliskim Wschodzie, kosztem przede wszystkim Turcji i Arabii Saudyjskiej. W wymiarze globalnym uderza w interesy zarówno USA jak i Rosji, wzmacnia natomiast rolę Chin. Jednak właśnie to, że od decyzji Iraku zależą regionalne wahania potęgi, nawet jeśli głównym beneficjentem jest ktoś inny, stanowi potencjał tego kraju. Z drugiej strony to czy Irak na tym skorzysta w celu budowania własnej potęgi zależy od zdolności Iraku do samodzielnego podejmowania decyzji. Dlatego właśnie kraje sąsiednie starają się mu to uniemożliwić. Póki co zdolność Iraku do realizacji samodzielnej polityki w tym zakresie, a w szczególności do bycia beneficjentem, a nie ofiarą, rywalizacji Arabii Saudyjskiej, Iranu i Turcji, jest ograniczona ale nie musi to być stan permanentny.

Basra, Iraq, 7 September 2018. Iraqi protesters chant anti-Iran slogans after burning the Iranian consulate in Basra city. © HAIDER AL-ASSADEE (PAP/EPA)

Pod względem powierzchni całkowitej Irak ustępuje znacznie zarówno Arabii Saudyjskiej, jak i Iranowi oraz Turcji, czyli trzem spośród sześciu swoich sąsiadów. Znaczne tereny na zachodzie kraju, przylegające do granic z Arabią Saudyjską, Jordanią i Syrią są pustynne. Tereny te mogłyby odgrywać rolę strategicznej głębi na wypadek konfliktu i poniekąd odegrały taką rolę po 2003 r., ale tylko w ograniczonym wymiarze wojny partyzanckiej i to przeciwko nowym władzom tego kraju. Ponadto są to terytoria plemienne, a sunnickie federacje plemienne je zamieszkujące mają wymiar transgraniczny, zamieszkując również Arabię Saudyjską, Jordanię i Syrię. Tylko pozornie zupełnie inny charakter ma granica z Turcją i Iranem, która w większości przebiega przez tereny górzyste. Są one jednak zamieszkane po obu stronach przez Kurdów. Powoduje to, że pozornie naturalne granice (góry i pustynia) faktycznie nimi nie są, a ich obrona zależy nie tyle od ukształtowania terenu, co lojalności z jednej strony sunnickich federacji plemiennych, a z drugiej strony Kurdów.

Irak jest państwem o bardzo złożonej strukturze demograficznej i choć dotychczas raczej osłabiało to ten kraj, to w perspektywie może się to stać wielkim atutem tego kraju. Kluczowe znaczenie dla relacji Iraku z Iranem, Turcją i poniekąd Syrią ma kwestia kurdyjska. Kurdowie zamieszkują wszystkie te cztery kraje i przez ostatnich kilka dekad byli wykorzystywani przez autorytarne lub wręcz totalitarne reżimy wszystkich 4 „zaborców” jako narzędzia w wojnie zastępczej, np. Syria wspierała działalność PKK w Turcji, a Iran wspierał partyzantkę kurdyjskich peszmergów w czasie swojej wojny z Irakiem. Upadek Saddama Husajna i uchwalenie nowej konstytucji irackiej w 2005 r. radykalnie zmieniło tę sytuację. Irak stał się państwem, przynajmniej teoretycznie, arabsko-kurdyjskim, w którym obie grupy etniczne, mimo liczebnej dysproporcji (Kurdowie stanowią ok. 20 % mieszkańców Iraku), mają równy status. Problem w tym, że ani Irak, ani Kurdowie, póki co nie są w stanie wykorzystać potencjału z tym związanego. Silna pozycja Kurdów w silnym Iraku, co jest możliwe tylko przy współdziałaniu obu komponentów etnicznych, nie tylko wzmocniłaby pozycję Iraku w regionie ale również pozwoliłaby wpływać na sytuację Kurdów w pozostałych trzech krajach (lub oddziaływać dezintegrująco na te państwa). Jak na razie jednak Turcja i Iran (Syria długoterminowo straciła taką możliwość) wykorzystują wciąż rywalizacje wewnątrzkurdyjską oraz spory na linii Bagdad-Irbil. Większość irackich Kurdów nie chce też wzmocnienia Iraku, nie utożsamiając się z tym państwem i dążąc raczej do niepodległości, choć jej formalne uzyskanie może paradoksalnie osłabić znaczenie Kurdów. Małe, kilkumilionowe państewko, otoczone wrogimi sobie państwami, byłoby geopolitycznym słabeuszem, niezdolnym do rywalizacji z innymi krajami regionu. Wszelkie wskaźniki: PKB, zasoby, ludność, terytorium, determinowałyby niski potencjał, a w rezultacie również moc tego państwa (czym innym oczywiście byłby tzw. Wielki Kurdystan ale takie państwo jest obecnie abstrakcją). Tymczasem alternatywą jest współkształtowanie polityki regionalnej potęgi, państwa które w ciągu kilku dekad może mieć największy potencjał demograficzny. Również Irakijczykom (formalnie Kurdowie również są Irakijczykami jednak nie akceptują tej tożsamości) powinno na tym zależeć, gdyż bez przekonania Kurdów, ze Irak jest również ich państwem i lepszą drogą realizacji kurdyjskiego interesu narodowego niż słabe państewko kurdyjskie jest właśnie ich silna pozycja w silnym Iraku, Irak po prostu nie ma szans być silnym i stabilnym państwem. Dlatego właśnie sąsiedzi Iraku (łącznie z Iranem mimo jego formalnie dobrych relacji z Irakiem, w oparciu o „tożsamość szyicką”) zainteresowani są utrzymywaniem sporu kurdyjsko-irackiego, choć nie do tego stopnia by doprowadzić do niepodległości Kurdystanu.

Abstrahując od kwestii kurdyjskiej, spójność społeczeństwa irackiego oraz poczucie tożsamości irackiej jest znacznie większe niż mogłoby się to wydawać. Już w 2014 roku ogłoszono koniec Iraku i jego jakoby nieuchronny rozpad na trzy części: kurdyjską, szyicka i sunnicką. Tymczasem tzw. „sunniland” pozostawał wyłącznie mitem powielanym przez zachodnich teoretyków i media ale nie funkcjonującym w świadomości lokalnej. Faktem jest, że duża część sunnitów irackich opowiedziała się początkowo po stronie Państwa Islamskiego ale twór ten był budowany na zupełnie innej koncepcji społeczeństwa. Wielu arabskich sunnitów, którzy zresztą stanowią zaledwie około 20 % mieszkańców Iraku, oczekiwała natomiast przywrócenia porządków sprzed 2003 r. a nie secesji trzech sunnickich prowincji, które jako twór państwowy byłyby jeszcze bardziej słabe niż Kurdystan. Czteroletnia wojna bardzo dużo zresztą zmieniła. To bowiem tereny, które potencjalnie miałyby stać się „sunnilandem” zostały najbardziej zrujnowane i potrzebują środków na odbudowę. Tymczasem dla sunnickich państw arabskich regionu, które wspierały chaos i antagonizmy między szyitami i sunnitami, oddzielenie się „sunnilandu” oznaczałoby wyłącznie ciężar, przy całkowitej utracie możliwości oddziaływania na politykę Bagdadu.

Warto również sobie uświadomić, że naród iracki powstał sto lat temu tak samo „sztucznie” jak naród turecki. W przypadku tego drugiego czynnikiem konsolidującym była tzw. wojna o niepodległość Turcji stoczona pod wodzą Ataturka i zakończona w 1923 r. pokojem w Lozannie. W przypadku Iraku wiele wskazuje, że taka rolę może odegrać zakończona właśnie wojna z Państwem Islamskim. Jednakże nie jest to przesądzone, gdyż kraje sąsiadujące świadome są zagrożenia dla równowagi sił w regionie, wiążącego się z taka narodową konsolidacją Irakijczyków. Jest to tym bardziej groźne dla dotychczasowych trzech uczestników regionalnej gry o potęgę tj. Iranu, Turcji i Arabii Saudyjskiej, że Irak ma największe perspektywy wzrostu potencjału demograficznego. Irak z populacją 39 mln jest obecnie na 35. miejscu na świecie i ma ponad dwukrotnie mniejszą populację od Turcji czy Iranu, natomiast nieznacznie większą niż Arabia Saudyjska (i również wyraźnie większą od pozostałych państw regionu). Jednak przyrost naturalny w Iraku w ostatnich kilku dekadach był większy niż w przypadku innych państw regionu, a prognozy demograficzne jednoznacznie pokazują, że Irak pod względem ludności goni zarówno Iran jak i Turcję. Przed 2060 rokiem Irak ma prześcignąć pod względem ludności zarówno Turcję jak i Iran i awansować na 20 miejsce pod względem populacji. Iracka populacja ma być wówczas dwukrotnie większa od saudyjskiej. Szybki wzrost populacji oczywiście wiążę się z zagrożeniami perturbacji wewnętrznych ale jednocześnie zwiększa możliwość projekcji wpływu, zwłaszcza jeśli konsolidacja społeczeństwa irackiego zakończy się sukcesem. Wbrew pozorom służyć może temu fakt, że Irak jest relatywnie najbardziej demokratyczny w regionie (jakkolwiek demokracja ta wciąż jest ułomna), co również stanowi zagrożenie dla innych państw. Ponadto Turcja, bez uregulowanej kwestii kurdyjskiej i przy znacznie wyższym przyroście w grupie etnicznej Kurdów niż Turków, będzie coraz bardziej narażona na oddziaływanie Iraku, jeśli Kurdowie będą się z Irakiem utożsamiać. Z drugiej strony postępująca ateizacja Iranu i zmiana proporcji między arabskimi szyitami w Iraku i irańskimi w Iranie przesunie centrum świata szyickiego z irańskiego Kom do Nadżafu, co również będzie miało wpływ na oddziaływanie geopolityczne.

Oczywiście sąsiedzi Iraku mają świadomość tych zagrożeń i nie zamierzają do nich dopuścić. Niemniej jednak szansą Iraku pozostaje fakt, że ich interesy są sprzeczne. W szczególności dotyczy to rywalizacji saudyjsko-irańskiej. Saudowie już w 2017 r. zrozumieli, że dalsze osłabianie Iraku służy interesom Iranu, gdyż zwiększa zależność Iraku od Iranu i postanowili zweryfikować swoją politykę. Z drugiej strony niedocenianą geopolityczną piętą achillesową Iraku jest problem wody. Jest to kolejny paradoks w przypadku Iraku, na którego terenie powstała przecież najstarsza cywilizacja właśnie dzięki wodzie dwóch rzek: Eufratu i Tygrysu. Współcześnie jednak Irak, jako kraj dolnego biegu, narażony jest na „kradzież wody” przez Turcję i w mniejszym stopniu Iran. Chodzi o budowę zapór. Nawiasem mówiąc interes Iraku jest tu tożsamy z interesem irackich Kurdów, a dodatkowego smaczku temu problemowi nadaje fakt, że tereny górnego biegu tych rzek to tereny Kurdystanu tureckiego. To zwiększa prawdopodobieństwo militarnego rozstrzygnięcia sporu o wodę między Turcją i Irakiem, w którego tle znajdować się będzie również problem kurdyjski. Wprawdzie siła militarna Iraku w 2014 r. była na kompromitująco niskim poziomie jednak sytuacja ta już uległa dużej zmianie. Warto pamiętać, że Republika Islamska Iranu po swoim powstaniu potrzebowała zaledwie 3 lat, by odbudować swoją siłę militarną.

Istnieje oczywiście również szereg innych wewnętrznych przeszkód, które mogą utrudnić, czy też nawet uniemożliwić drogę Iraku do odbudowy swej pozycji regionalnej. Jedną z nich jest bardzo wysoka korupcja i traktowanie resortów jako swoistych lenn. Irak potrzebuje też ponad 80 mld dolarów na odbudowę terenów sunnickich ze zniszczeń wojennych. Z kolei południe Iraku potrzebuje funduszy na budowę instalacji desalinacyjnych. Te wydatki poważnie ograniczą możliwości wykorzystania potencjału gospodarczego do tworzenia potęgi ekonomiczno-militarnej ale jej nie uniemożliwią. Kluczowe znaczenie będzie zatem miał fakt, w jaki sposób Irak będzie zarządzany.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top