WYWIADY
Data: 3 kwietnia 2020
Wywiad: Chiny, dezinformacja i „dyplomacja maseczkowa”
Od kilku tygodni jesteśmy świadkami nasilonej kampanii dezinformacyjnej ze strony Pekinu, mającej sprawić, że świat jak i sami Chińczycy zapomną o winie komunistycznych, chińskich decydentów za wywołanie kryzysu, który właśnie obiega naszą planetę.
Zapraszamy do lektury wywiadu z dr. Michałem Boguszem, głównym specjalistą Ośrodka Studiów Wschodnich w programie chińskim, który opowiedział o obecnych celach propagandowych Komunistycznej Partii Chin (KPCh), narzędziach, którymi się posługuje, a także do kogo i przeciwko komu obecna kampania jest kierowana.
Jarosław Walkowicz, The Warsaw Institute Review:
Przypomnijmy czytelnikom, jak wyglądała początkowa narracja Pekinu w momencie wybuchu epidemii?
Michał Bogusz, Ośrodek Studiów Wschodnich:
Pekin długo twierdził, że właściwie nie ma problemu. Pierwsze zachorowania na zapalenie płuc wywołane przez nowego wirusa w prowincji Hubei zostały odnotowane na początku grudnia ubiegłego roku. Jak wynika z dziennikarskiego śledztwa gazety Caixin, 24 grudnia 2019 r. co najmniej 9 próbek wirusa rozesłano do różnych laboratoriów w kraju w celu sekwencjonowania nieznanego koronawirusa. Jako pierwsze dokonało tego 27 grudnia prywatne laboratorium z Kantonu. 1 stycznia 2020 r. wysłano z niego raport do Centrum Kontroli Epidemiologicznej oraz do władz Hubei. Komisja Zdrowia Hubei jednak jeszcze tego samego dnia zakazała dalszych badań i zleciła zniszczenie wszystkich próbek. Przestrzegła także przed przekazywaniem tych informacji dalej. Tego samego dnia poinformowano o zatrzymaniu ośmiu osób za rozpowszechnianie plotek na temat nowej choroby. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że byli to lekarze, którzy próbowali alarmować władzę i opinię publiczną o powadze sytuacji. Jeszcze 14 stycznia Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przekazała informację z Pekinu, że nie ma przypadków zarażeń między ludźmi.
A czy możemy wskazać konkretny moment zwrotu retoryki chińskich władz? Dlaczego nastąpił on właśnie wtedy?
20 stycznia Przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) i przewodniczący KPCh Xi Jinping wygłosił przemówienie, w którym ostrzegł aparat partyjny, że Chiny mają do czynienia z nową epidemią i wszyscy działacze polityczni mają potraktować sprawę priorytetowo. Machina partyjna potrzebuje zawsze trochę czasu, aby impuls z góry wprawił ją w ruch. Dlatego Wuhan objęto kwarantanną dopiero 23 stycznia, ale potem sprawy potoczyły się szybko. Było jednak za późno. Dzisiaj wiemy, że w międzyczasie z Hubei mogło wyjechać nawet 11 milionów ludzi, którzy nieświadomie roznieśli koronawirusa po całych Chinach i dalej w świat.
Jaki motyw może przyświecać chińskim władzom oskarżającym USA o rozprzestrzenienie na terenie ChRL koronawirusa? To bardzo mocne zarzuty przypominające wręcz retorykę z okresu maoistowskiego.
Składa się na to kilka czynników. Po pierwsze widać, że są jakieś tarcia czy raczej rywalizacja w samym chińskim aparacie Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jest grupa młodszych dyplomatów, takich jak Zhao Lijian (47 lat), który jako pierwszy z chińskich dyplomatów założył konto na Twitterze, kiedy pracował w ambasadzie w Pakistanie w latach 2015 – 2019. Nazwijmy to w ten sposób – prowadził bardzo asertywną politykę informacyjną. Taki sposób działania podobał się w centrali chińskiego MSZ, dlatego w zeszłym roku dyplomata awansował i został wicedyrektorem Departamentu Informacji. Inni dyplomaci podchwycili pomysł i działają w równie ofensywny sposób. Doszło poniekąd do wyścigu między nimi, co spotkało się z krytyką doświadczonych dyplomatów, takich jak ambasador w USA, Cui Tiankai. Kierownictwo KPCh zezwoliło jednak świadomie na łamanie klasycznego sposobu prowadzenia dyplomacji, ponieważ za wszelką cenę chce przekonać chińskie społeczeństwo, że nie odpowiada za pandemię koronawirusa.
Mam jednak wrażenie, że w marcu tego roku działalność Zhao i innych chińskich dyplomatów na Twitterze ucichła. Może to być oczywiście tymczasowe działanie ze względu na szczyt G20, który odbył 26 marca w formacie telekonferencji, ale także może to oznaczać większą zmianę, ponieważ Pekinowi nie zależy na szybkim pogorszeniu stosunków z Waszyngtonem. Wskazywałby na to fakt, że w tym samym dniu na prośbę Xi Jinpinga, obaj z Prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem odbyli rozmowę telefoniczną. Po niej Trump skomentował na Twitterze w ciepłych słowach walkę ChRL z pandemią, ale również tego samego dnia podpisał tzw. TAIPEI Act, ustawę mającą wesprzeć politykę zagraniczną Tajwanu. Wygląda na to, że Pekin zbyt późno się zorientował, że przedobrzył z kampanią medialną o amerykańskim pochodzeniu koronawirusa.
Przypomnijmy, że podczas wojny handlowej między KPCh i USA przedstawiciele Pekinu oskarżyli Donalda Trumpa o bezpodstawny atak na neutralną, wciąż rozwijającą się gospodarkę Chin. Czy w obecnej sytuacji właściwy byłby wniosek o kontynuacji ofensywy propagandowej wymierzonej w kierunku USA?
Proszę pamiętać, że chińska propaganda zawsze jest zaadresowana do rodzimego odbiorcy. Nawet kiedy jest skierowana na zagranicę, to decydenci zakładają, że wróci do Chin, czy to za pomocą zachodnich mediów, czy też diaspory chińskiej. W tej chwili celem jest przekonanie społeczeństwa, że kraj jest atakowany przez USA, które sięgają po różnego rodzaju środki, od wojny handlowej po nieznanego wirusa. Ze strony KPCh jest to działanie wyprzedzające, które ma zrzucić odpowiedzialność czy to za kłopoty gospodarcze, czy też za epidemię na siły zewnętrzne oraz zjednoczyć naród wokół rządzących, poprzez rozgrywanie karty nacjonalistycznej i wywołanie mentalności oblężonej twierdzy.
A jak należy odczytywać nakaz opuszczenia kontynentalnych Chin przez amerykańskich dziennikarzy?
Zauważamy kontynuację działań ChRL zmierzających do utrudniania i ograniczania pracy zagranicznych dziennikarzy w Chinach. Należy jasno powiedzieć, że to nigdy nie była łatwa praca, ale w ostatnim czasie władze chińskie starają się wykorzystać każdą okazję by uprzykrzyć życie zagranicznym mediom. Klub Zagranicznych Korespondentów w Chinach (Foreign Correspondents’ Club of China – przypis red.) przygotował bardzo na ten temat szczegółowy raport. Celem komunistycznych władz wydaje się utrudnienie dostępu międzynarodowej opinii publicznej do niezależnych informacji z Chin, które stają często w jawnej sprzeczności z oficjalną narracją władz. Widoczne jest to zwłaszcza teraz w obliczu pandemii koronawirusa, ale miało miejsce już wcześniej. Pekinowi nie podobały się np. chińskie wątki w tzw. Panama Papers, ujawnione przez zachodnie media, które pokazały ogromne majątki chiński notabli, w tym rodziny Xi Jinpinga, ukryte w rajach podatkowych – wydalenie dziennikarzy jest bezpośrednim skutkiem „samowoli” amerykańskiej prasy.
Jakie inne narzędzia ocieplające swój pokryzysowy wizerunek stosują Chiny? Mówi się m.in. o dużych chińskich pieniądzach w Hollywood?
Tak, dzisiaj wydaje się, że nie mógłby tam powstać taki film jak „Siedem lat w Tybecie”. Chińskie firmy inwestują w produkcję dużych produkcji, tzw. blockbusterów dla masowego widza. Chińskie studia filmowe oferują również dobre warunki produkcji czy postprodukcji, a krajowy rynek jest największy na świecie, mimo że władze reglamentują do niego dostęp. To wszystko wystarczy, żeby studia filmowe zastanowiły się dwa razy zanim zrobią coś, co Pekin może uznać za afront. W ostatnich latach władze chińskie zaczęły także narzucać określoną narrację o Chinach, która ma być powielana w Hollywood. Już nie wystarczy, że twórcy mają nie mówić źle o ChRL, teraz wręcz muszą mówić dobrze.
Wydaje się, że do tej pory dyplomacja ekonomiczna stanowiła jeden z najważniejszych instrumentów polityki zagranicznej ChRL. Jak w obecnej sytuacji mogą wyglądać dalsze zagraniczne interesy Pekinu?
W tej chwili w Chinach mamy raczej do czynienia z „dyplomacją maseczkową”. Władze centralne przejęły kontrolę nad eksportem sprzętu medycznego i „wydzielają” go poszczególnym partnerom międzynarodowym. Możemy się spodziewać, że w zamian Pekin będzie np. oczekiwał dopuszczenia chińskich firm do 5G. Jednak tajemnicą poliszynela jest fakt, że cena, ilość i klasa tego sprzętu jest uzależniona od wartości danego kraju dla Pekinu. Państwa zakupujące sprzęt z Chin powinny sprawdzać jakość odbieranego sprzętu. Niektóre kraje to robią, i tak w ostatnich dniach Holandia odesłała chińskiemu producentowi maseczki niespełniające norm, na które były wystawione certyfikaty. Z kolei Hiszpania i Turcja zwróciły testy na koronawirusa, ze względu na ich niską skuteczność.
W szerszej perspektywie Pekin od 2015 r. mocno ogranicza inwestycje zagraniczne, ponieważ boi się niekontrolowanego odpływu kapitału ze swojego terytorium. Teraz w obliczu poważnych perturbacji ekonomicznych na świecie, rządzący w Pekinie będą jeszcze bardziej ograniczać inwestycje zagraniczne i używać ich jako środka nacisku politycznego na kraje przyjmujące.
Czy w dłuższej perspektywie, według Pana oceny, Pekin więcej zyska, czy straci, na światowym kryzysie związanym z koronawirusem? Jak może wyglądać chińskie soft power za pół roku lub za rok?
Jesteśmy w tej chwili na pierwszym kilometrze maratonu i czeka nas jeszcze wiele zmian i trudnych chwil. Wszystko w dużym stopniu zależy od natury nowego koronawirusa. Czy zmutuje? Jak będzie się rozpowszechniał, kiedy zmieni się pogoda? Kiedy będzie dostępna powszechna szczepionka lub kuracja? Dzisiaj ChRL wydaje się relatywnie wzmocniona, co wynika przede wszystkim z faktu przesunięcia czasowego faz epidemii, w którą ChRL weszła wcześniej niż reszta świata. Nie wiemy, jak będzie przebiegać druga fala i jak Pekin sobie poradzi z nieuniknionym kryzysem gospodarczym. Nie wiemy dzisiaj także, jak poradzi sobie reszta świata i jaki to będzie miało wpływ na procesy globalizacyjne. Są to zmienne, których nie znamy i nie możemy nawet oszacować. Jedno jest pewne – im pandemia i kryzys będą trwały dłużej, tym zmiany, jakich doświadczymy, będą gwałtowniejsze i będą dotyczyć całego globu oraz wszystkich jego mieszkańców.
dr Michał Bogusz – główny specjalista Ośrodka Studiów Wschodnich w programie chińskim, były nauczyciel akademicki. Absolwent politologii na Uniwersytecie Gdańskim oraz stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Ludowym w Pekinie. W 2008 roku obronił doktorat z nauk politycznych na UG. Tematy badawcze: polityka wewnętrzna KC KPCh oraz polityka zagraniczna ChRL. Blisko dziewięć lat spędził studiując i pracując w Chinach.
Rozmawiał Jarosław Walkowicz – The Warsaw Institute Review
Wywiad jest częścią serii rozmów The Warsaw Institute Review na temat wykorzystania kryzysu wywołanego SARS-CoV-2 w polityce międzynarodowej.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.