Data: 17 maja 2022 Autor: Grzegorz Kuczyński

Kłopotliwy spadek po odchodzącym liderze Osetii Południowej

Przywódca separatystycznego regionu Gruzji – Osetii Południowej – wyznaczył na 17 lipca datę referendum w sprawie przyłączenia się samozwańczego państewka do Federacji Rosyjskiej. Problem w tym, że Anatolij Bibiłow właśnie przegrał wybory „prezydenckie”, a ich zwycięzca jest przeciwny aneksji Osetii Południowej przez Rosję. Referendum może być kłopotliwe także dla Moskwy – jeśli nie chce ona zaszkodzić stopniowemu zbliżaniu się rządzonej przez ugrupowanie oligarchy Bidziny Iwaniszwilego Gruzji do Rosji. Jeśli zaś Kreml szuka efektownego ruchu mającego zaspokoić ambicje Putina, to właśnie rozszerzenie granic na Kaukazie, kosztem Gruzji, wraz z potencjalną aneksją części ziem ukraińskich – mogą okazać się idealnym rozwiązaniem.

ŹRÓDŁO:kremlin.ru

Osetia Południowa, podobnie jak Abchazja, wchodzi w skład Gruzji. Tak też wyglądały granice przed upadkiem Związku Sowieckiego. Potem jednak Abchazi i Osetyjczycy, wspierani wojskowo przez Rosję, zbuntowali się przeciwko rządom z Tbilisi i wygrali wojnę. Na początku lat 90. XX w. trafiły tam tysiące rosyjskich żołnierzy „sił pokojowych”. Starcia w Cchinwali i okolicach między Osetyjczykami a Gruzinami w sierpniu 2008 dały Rosji pretekst do ataku na Gruzję. Moskwa zwyciężyła w „wojnie pięciodniowej”, a krótko potem uznała Osetię Południową i Abchazję za niepodległe kraje. Podpisała z nimi specjalne traktaty i wysłała tam kolejne tysiące żołnierzy. W ślad za Rosją poszły tylko Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Pozostałe kraje świata uznają obie separatystyczne republiki za część Gruzji. Tbilisi uważa Osetię Płd. i Abchazję za ziemie okupowane przez Rosję. Kolejnym krokiem może być ich formalne przyłączenie do Rosji. Póki co tylko Osetii Południowej (w Abchazji samodzielność lokalnych elit, choć prorosyjskich, jest zbyt mocna, by taki scenariusz był możliwy). Już 30 marca Bibiłow zapowiedział, że górzysty region zamieszkany przez około 60 tys. ludzi podejmie natychmiastowe kroki w celu przyłączenia się do Rosji, z którą graniczy. Teraz to realizuje. „Zgodnie z art. 50 ust. 16 Konstytucji Republiki Południowej Osetii postanawiam ogłosić referendum w Republice Południowej Osetii w sprawie zjednoczenia z Federacją Rosyjską” – napisał Bibiłow. W podpisanym dekrecie o przeprowadzeniu referendum Anatolij Bibiłow powołuje się na „historyczne dążenie” mieszkańców Osetii Południowej do przyłączenia się do Rosji.  Mocno uległa polityka wobec Moskwy, a szczególnie wysłanie na wojnę z Ukrainą osetyjskich żołnierzy (szybko się zbuntowali i pozwolono na ich powrót), przyczyniły się do porażki Bibiłowa w wyborach „prezydenta” Osetii Południowej 8 maja, w których zwyciężył Alan Gagłojew. Zaskoczeniem był już wynik I tury, gdy wygrał Gagłojew (39 proc.), przed Bibiłowem (35 proc.). Niewykluczone, że wpływ na decyzję wielu wyborców miał fakt, że tuż przed tym głosowaniem do kraju wróciło z wojny z Ukrainą ok. 300 Osetyjczyków służących w miejscowych rosyjskich oddziałach. Skarżyli się na złe traktowanie i generalnie fatalne dowodzenie, w tym próby rzucania ich do boju kompletnie nieprzygotowanych. Bibiłow odniósł zaskakujące zwycięstwo w 2017 r., pokonując urzędującego prezydenta, który był powszechnie uważany za faworyta Rosji. Stracił jednak przychylność wielu mieszkańców regionu z powodu autorytarnych zapędów. W obliczu trudnej walki o reelekcję starał się zjednać sobie przychylność Moskwy, entuzjastycznie popierając niepopularne wśród rodaków wysłanie południowoosetyjskich żołnierzy do walki na Ukrainie i proponując referendum w sprawie przyłączenia samozwańczego państewka do Rosji. Zwycięstwo Gagłojewa to w dużej mierze reakcja lokalnych elit na działania Bibiłowa. Gdy on mówił, że Osetia Południowa nie potrzebuje własnego państwa, że tak naprawdę naturalne jest, by była częścią Federacji Rosyjskiej, Gagłojew mówi coś innego: budowa instytucji państwowych, ich modernizacja, a w dalekiej perspektywie być może niepodległość faktyczna. A więc uznanie Osetii Południowej przez społeczność międzynarodową z jednej strony, i pozbycie się faktycznej rosyjskiej okupacji z drugiej. Oczywiście zmiana lidera separatystycznego regionu zasadniczo nie zmieni jego podporządkowania Moskwie. Nie zmieni też wrogości Cchinwali do Gruzji. Losy ogłoszonego referendum pokażą, czy Rosja będzie utrzymywać obecną strategię na Kaukazie, czy jednak pójdzie na całość i postanowi poszerzyć swe granice.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top