THE WARSAW INSTITUTE REVIEW

Data: 1 września 2018    Autor: Paweł Ozdoba

Wilno – Warszawa to wspólna sprawa. O losach Polaków na Litwie

„Litwo, Ojczyzno moja!” – pisał w pierwszej połowie XIX w. polski poeta i działacz niepodległościowy Adam Mickiewicz. Dziś, pomimo wielu zawirowań politycznych i upływu lat, podobnie może powiedzieć ok. 200 tys. Polaków, mieszkających na Litwie.

Wilno, Litwa, 17 lutego 2018 r. Prezydent RP Andrzej Duda z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą podczas ceremonii złożenia wieńca na Cmentarzu na Rossie przy Mauzoleum Matki i Serca Syna, gdzie jest pochowane serce marszałka Józefa Piłsudskiego. © Leszek Szymański (PAP)

Niestety nasi rodacy często spotykają się z utrudnieniami proceduralnymi i dyskryminacją ze strony miejscowych władz. Problem ten jest coraz częściej dostrzegany przez Warszawę, choć wiele spraw nie zostało nadal rozwiązanych. Prawdopodobnie nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, że poza obecnymi granicami Polski znajdują się miasta, w których 60–70 proc. wszystkich mieszkańców stanowią Polacy. To fenomen, który można zaobserwować na Litwie, a w szczególności na Wileńszczyźnie. Polska społeczność to jej nieodłączny element, co potwierdzają oficjalne statystyki. Przeciętnie co czwarty mieszkaniec okręgu wileńskiego przyznaje się do narodowości polskiej. Co więcej, zdecydowana większość z nich to patrioci, którzy bardzo interesują się sytuacją w Polsce, a także angażują w działalność społeczną i kulturalną, mającą na celu podtrzymanie tradycji narodowych.

Na skutek decyzji politycznych zapadających po II wojnie światowej, Polska utraciła Wileńszczyznę. Pomimo upływu lat, ta nadal rozpala serca wielu Polaków. Jej uroki, tradycje i piękna historia były wielokrotnie uwieczniane w literaturze oraz na filmach. Jednym z symboli związków Wileńszczyzny z Polską nadal pozostaje Ostra Brama z wizerunkiem Matki Bożej Miłosierdzia, która stale przyciąga Polaków z różnych części świata, a każdego dnia odwiedzają ją liczne grupy polskich pielgrzymów. Polskę z Wileńszczyzną łączą także losy wielu znamienitych rodaków, którzy Litwę traktowali jako swój dom. Warto w tym miejscu wspomnieć choćby o marszałku Józefie Piłsudskim, który odegrał ważną rolę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości, jezuicie Andrzeju Boboli, świętym Kościoła katolickiego, Czesławie Miłoszu, poecie i zdobywcy Nagrody Nobla, a także Adamie Mickiewiczu, zaliczanego do grona „Trzech Wieszczów Narodowych”.

Niestety bogata i piękna przeszłość, tradycje, a także wspólne interesy, nie zawsze przekładają się na pozycję społeczną oraz równe prawa mniejszości polskiej. Pomimo faktu, że Litwa w 1994 roku podpisała z Polską „Traktat o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy”, a także jest członkiem Unii Europejskiej, Polacy na Wileńszczyźnie bardzo często zwracają uwagę na nadużycia i nierówności w traktowaniu ich przez litewskie władze.

Na Wileńszczyźnie – to znaczy u siebie. 700 lat obecności Polaków na Litwie

Na wstępie należy zwrócić uwagę na to, że Polacy na Litwie czują się jak u siebie. Nie są imigrantami czy przesiedleńcami, bo na Wileńszczyźnie mieszkają od wielu pokoleń. Co więcej, pierwsze migracje Polaków na tereny dzisiejszej Litwy miały miejsce blisko 700 lat temu. Już w 1385 roku doszło do poważnych deklaracji politycznych, których konsekwencją było w przyszłości stworzenie wspólnego organizmu państwowego. Na mocy Unii w Krewie, litewski książę Władysław Jagiełło zobowiązał się do poślubienia Królowej Polski Jadwigi Andegaweńskiej, a także przyjęcia chrześcijaństwa w obrządku katolickim. Warunkiem koniecznym do spełnienia przez Jagiełłę było również przyłączenie ziem litewskich i ruskich do Korony Królestwa Polskiego. Zwiększony napływ ludności polskiej miał miejsce w okresie przygotowań do przyjęcia przez Litwę chrztu w 1387 roku. Wówczas na ziemie położone na północny wschód od ówczesnych granic Królestwa Polskiego przybywali polscy księża i zakonnicy, ale także mieszczanie, urzędnicy oraz żołnierze.

Porozumienie zawarte w Krewie upadło tuż po śmierci królowej Jadwigi, ale bliskie relacje pomiędzy oboma państwami stale były utrzymywane i odświeżane poprzez kolejne akty, m.in. poprzez unię wileńsko-radomską, unię horodelską oraz unię grodzieńską z 1432 roku. Porozumienie zawarte w Grodnie miało na celu odbudowanie dobrych relacji pomiędzy dwoma krajami.

Jedno państwo – dwa narody

Czasy świetności pomiędzy Królestwem Polskim a Litwą miały jednak dopiero nadejść. 1 lipca 1569 roku w Lublinie zawarto porozumienie pomiędzy Koroną Królestwa Polskiego i Wielkim Księstwem Litewskim, określane mianem unii lubelskiej. W jej wyniku powstało potężne państwo określane mianem Rzeczpospolitej Obojga Narodów, posiadające wspólnego władcę, herb czy walutę. Także polityka zagraniczna oraz wojskowa była kształtowana w taki sposób, aby chroniła interesy zarówno Polski jak i Litwy, które stanowiły wówczas jedno państwo. Decyzje podejmowane przez ówczesnych władców miały zatem bardzo duży wpływ na stale powiększającą się liczbę Polaków na Litwie. Oba Narody łączyły wówczas interesy oraz państwo, nad którego siłą i rozwojem wspólnie pracowano.

Warto zwrócić uwagę, że w połowie XVI wieku stale rozwijała się świadomość narodowa w Koronie. Także magnateria i szlachta litewska ulegała stopniowej polonizacji. Dzięki coraz większej powszechności języka polskiego, stale dokonywała się integracja kulturowa w ramach Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Rozwój wspólnego państwa wspierał także procesy migracyjne w obu kierunkach. Rozpad tego potężnego organizmu państwowego miał miejsce podczas III rozbioru Polski w 1795 roku, ale pomimo tego, Polskość na Litwie przetrwała po dzień dzisiejszy.

Powrót Polski na mapę Europy, który nastąpił w 1918 roku, a także decyzje polityczne związane z powstaniem Litwy Środkowej sprawiły, że Ziemia Wileńska ponownie znalazła się w granicach Rzeczpospolitej. Województwo wileńskie liczyło wówczas około 1,3 mln mieszkańców. Aż 60 proc. z nich stanowili Polacy. Wilno stało się jednym z najważniejszych ośrodków kulturalnych Rzeczpospolitej i piątym co do wielkości miastem w kraju. Polska utraciła ponownie Wileńszczyznę wskutek zmian politycznych po II wojnie światowej. Pomimo tragicznych zdarzeń, a także trudności związanych z wcieleniem tych terenów do ZSRR, ludność polska w dużej części pozostała w swych rodzinnych stronach, a ich świadomość narodowa ciągle jest na bardzo wysokim poziomie.

W tym artykule nie ma miejsca na szersze przedstawienie dziejów i rozwoju Rzeczpospolitej Obojga Narodów, natomiast to pobieżne przedstawienie historii pozwoliło czytelnikom, przynajmniej w pewnej części, poznać przyczyny obecności Polaków na terenie współczesnej Litwy. Znając rys historyczny, można płynnie przejść do czasów współczesnych i problemów, jakie na swojej drodze spotykają Polacy, od pokoleń mieszkający na Litwie.

Rosyjski zaborca wzmacniał antypolskie nastroje

Problemy polskiej społeczności mieszkającej na Litwie nie pojawiły się z dnia na dzień. Po upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów pod koniec XVIII w., narastały nastroje antypolskie. Sytuacja stała się o wiele poważniejsza w drugiej połowie XIX w., po zakończeniu Powstania Styczniowego. Wówczas na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego zabroniono używania języka polskiego, a stosunek do Polaków był wrogi. W skłóceniu Polaków i Litwinów rolę odgrywał wówczas rosyjski zaborca, który podsycał antagonizmy. Nie inaczej było po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Duża część Wileńszczyzny znalazła się wówczas w granicach Rzeczpospolitej, ale problemy dotknęły Polaków, którzy znaleźli się na trenie kontrolowanym przez Sowietów. Następnie w okresie międzywojennym narastała depolonizacja, czego efektem było m.in. likwidowanie polskich szkół i instytucji kulturalnych. Co więcej, Polacy nie mogli posługiwać się swoimi nazwiskami, które stopniowo były litwinizowane. Litewska „ustawa o obywatelstwie” odbierała Polakom wiele praw i uniemożliwiała wykonywanie zawodu lekarza czy prawnika. Część tych problemów doskwiera polskiej mniejszości na Litwie po dzień dzisiejszy.

Dyskryminacja Polaków na Litwie

Dziś pomimo wspólnej historii, Polacy na Litwie często podkreślają, że czują się dyskryminowani. Oficjalnie władze podkreślają znaczenie polskiej mniejszości, a polskie organizacje patriotyczne mogą swobodnie prowadzić swoją działalność, ale nasi rodacy stale spotykają się z różnymi utrudnieniami.

Jednym z największych współcześnie problemów Polaków są kwestie związane z językiem i nazewnictwem. Litewska „ustawa o języku państwowym” z 1995 roku przewiduje, że wszelkie napisy w Republice Litewskiej powinny być zamieszczane w języku narodowym. Konsekwencją tego jest brak tablic z polskimi nazwami miast i miejscowości, które w dużej mierze są zamieszkiwane przez Polaków. Co więcej, prawo zakazuje również używania polskiej pisowni w nazwach szkół dla polskiej młodzieży. Znamienną była historia z 2008 roku, kiedy w podwileńskich Ławaryszkach, polska społeczność chciała nadać szkole imię uczestniczki Powstania Listopadowego – Emilii Plater. Lokalne władze zdecydowały jednak, że szkoła może nosić imię polskiej działaczki niepodległościowej, ale tylko jeśli nazwa szkoły zostanie zlituanizowana, a „Emilia Plater” zostanie zamieniona na „Emiliję Plateryte”. Polacy w okręgu wileńskim zdecydowali się skierować sprawę do Trybunału Praw Człowieka w Strasbourgu, ale ten ostatecznie odrzucił skargę, tłumacząc się m.in. błędami proceduralnymi.

Polacy zmuszeni do używania litewskich imion i nazwisk

W świetle prawa, Polacy mieszkający na Litwie nie mogą również w pełni posługiwać się swoimi imionami i nazwiskami. Jedyny obowiązujący zapis to forma zlituanizowana, która zazwyczaj polega na dodaniu końcówek „us” i „ius” w przypadku mężczyzn oraz „aite” i „ienie” w przypadku kobiet. W 2009 r., Sąd Konstytucyjny rozpatrzył wniosek litewskiego Sejmu, który dotyczył możliwości dokonywania zapisu imienia i nazwiska w języku narodowym, ale orzeczenie w tej sprawie nie zadowoliło polskiej społeczności. Sąd zdecydował, że polska forma imienia i nazwiska może zostać zawarta w oficjalnych dokumentach, np. w paszporcie, ale zapis ten pełni jedynie rolę pomocniczą. Oficjalną formą pozostaje nadal wersja zlituanizowana. Polacy mieszkający na Litwie są zgodni co do tego, że utrudnienia związane z możliwością posługiwania się polskimi imionami i nazwiskami to celowe zagranie ze strony litewskich władz.

Wilno, Litwa, 9 marca 2018 r. Premier Mateusz Morawiecki podczas ceremonii złożenia wieńca przed pomnikiem poświęconym polskim żołnierzom poległym w wojnie polsko-bolszewickiej, na Cmentarzu Antokolskim. © Rafał Guz (PAP)

Restytucja mienia tak, ale nie dla wszystkich Polaków

Nasi rodacy zwracają uwagę, że litewskie władze nie wypełniają podstawowych założeń Traktatu o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Rażącym zaniedbaniem, które dyskryminuje Polaków na Litwie, jest brak rozwiązania spraw dotyczących restytucji mienia, które polska społeczność utraciła w wyniku decyzji sowieckich okupantów. Mieszkańcy Wileńszczyzny zwracają uwagę na to, że bardzo duża część wniosków o zwrócenie znacjonalizowanego mienia, nadal pozostaje bez rozpoznania. Co więcej, Polacy zauważają prawidłowość, która wskazuje na preferencyjne traktowanie Litwinów, których wnioski są rozpatrywane szybciej i częściej.

Rusyfikacja społeczności jako jedno z poważnych zagrożeń

Rozmawiając z Polakami na Wileńszczyźnie można zauważyć, że ich obawy budzi nie tylko dyskryminacja ze strony litewskich władz, ale również poważne zagrożenie rusyfikacją, czyli narzucaniem społeczeństwu rosyjskiej kultury. Wedle spisu ludności z 2011 roku, mniejszość polska na Litwie liczy nieco ponad 200 tys. osób. Tuż za nią plasuje się napływowa mniejszość rosyjska, która skupia ok. 177 tys. obywateli. Co więcej, Moskwa realizuje zasadę „dziel i rządź” i często jest odpowiedzialna za pogorszenie relacji pomiędzy Polakami a Litwinami. Wszak osłabianie Polski i Litwy jest korzystne dla Rosji. Wileńszczyzna była niemym świadkiem podobnej polityki na przestrzeni lat, zarówno po II wojnie światowej, jak również na początku lat 90. XX w., gdy państwa regionu odzyskiwały niezależność. Warto podkreślić, że polscy mieszkańcy mówią wprost o wszechobecnej „rosyjskiej propagandzie”, serwowanej Litwinom w łatwo dostępnych rosyjskich mediach. Są one na tyle popularne i liczne, że Litwini coraz częściej je wybierają, rezygnując z rodzimych stacji telewizyjnych czy prasy. Niestety siłę rosyjskich mediów trudno zrównoważyć. Polskie media dysponują niewielkimi budżetami, są niedoinwestowane i często zwalczane. Dla przykładu, funkcjonujący na Litwie od 1990 roku „Kurier Wileński”, do niedawna był dofinansowywany z litewskiego budżetu. Utrata wsparcia spowodowała, że jedyny polski dziennik na Litwie boryka się z poważnymi problemami i trudno mu rywalizować z potężną konkurencją.

Polskie szkoły odnoszą sukcesy, ale litewski rząd ogranicza ich liczbę

Polacy mieszkający w Republice Litewskiej spotykają się z problemami także w sferze edukacji. Co prawda w kraju naszych sąsiadów istnieją polskie szkoły podstawowe oraz gimnazja, ale często nie są one wystarczająco dofinansowane. Oprócz tego, litewski rząd stale podejmuje decyzje o likwidacji polskich placówek edukacyjnych. Ministerstwo Oświaty podkreśla, że w niektórych polskich szkołach jest zbyt mało uczniów, aby można było je utrzymywać z funduszy publicznych. Warto dodać, że placówki są czasami dotowane przez polski rząd w Warszawie, a także Senat Rzeczypospolitej. Środki pozwalają na zakup sprzętu oraz drobne remonty, ale mimo to szkoły są niedoinwestowane. Na Wileńszczyźnie bardzo często pojawiają się głosy, że likwidacja polskich szkół ma na celu jedynie osłabienie mniejszości polskiej.

Warto podkreślić, że wiele polskich szkół cieszy się dużym zainteresowaniem uczniów i rodziców ze względu na wysoki poziom nauczania. W 2017 roku, aż 5 polskich gimnazjów znalazło się w wśród najlepszych szkół na Litwie, poinformowało pismo „Reitingai”. W samej czołówce znalazły się wileńskie Gimnazjum im. Jana Pawła II (21 miejsce) oraz Gimnazjum im. Adama Mickiewicza (42 miejsce).

Polskie szkoły zmuszane do prowadzenia zajęć w języku litewskim

Niestety to nie koniec utrudnień związanych ze szkolnictwem. W lipcu 2018 roku pojawiły się informacje o tym, że litewscy politycy będą dążyć do ograniczenia znaczenia języka polskiego w polskich placówkach edukacyjnych. Projekt ustawy zakłada, że 60 proc. zajęć odbywałaby się w narodowym języku litewskim. Jeśli propozycje wejdą w życie, będzie to kolejny cios w polskie szkolnictwo. Należy przypomnieć, że w 2011 roku wprowadzono już podobne regulacje, które zmuszają do prowadzenia części zajęć w języku litewskim. Nowy projekt będzie zatem kolejnym krokiem mającym na celu umniejszanie znaczenia polskiej edukacji. Warto również dodać, że już w 2000 roku zlikwidowano obowiązek zdawania języka polskiego na maturze.

Polacy mieszkający na Litwie zwracają także uwagę na trudności z dostępem do polskiej literatury klasycznej, a w szczególności do nowoczesnych wydań literatury współczesnej. Problem bardzo często występuje w mniejszych miejscowościach, gdzie biblioteki pełne są książek w języku litewskim oraz rosyjskim. Polskie książki to zazwyczaj stare, zniszczone wydawnictwa, po które młodzież sięga niechętnie. Jednak dzięki staraniom organizacji pozarządowych, do niektórych placówek udaje się dostarczyć nowe egzemplarze książek, co jak relacjonują mieszkańcy, przekłada się na zwiększone czytelnictwo.

Wspólne interesy nadzieją na polepszenie relacji między państwami

Polskę i Litwę łączą wielowiekowe tradycje, historia Rzeczpospolitej Obojga Narodów, ale obecne relacje są bardzo złożone. Oba kraje są sąsiadami, członkami międzynarodowych instytucji, Unii Europejskiej oraz NATO. Łączą nas także wspólne interesy gospodarcze, a także kwestie związane z bezpieczeństwem energetycznym oraz militarnym. Pomimo tego w ostatnich latach w relacjach Warszawa – Wilno panowała chłodna atmosfera. Nie zmieniła tego nawet przyjaźń pomiędzy prezydentem Lechem Kaczyńskim a prezydentem Valdasem Adamkusem. Niestety rządy obu państw nie potrafiły wypracować wspólnej strategii dotyczącej polskiej mniejszości na Litwie. Wieloletnie zaniedbania, a także zewnętrzna ingerencja w relacje obu państw sprawiły, że stosunki polsko-litewskie dotychczas nie przynosiły korzyści na zadowalającym poziomie. Tym samym pozycja Polaków mieszkających na Litwie słabła, a ich potencjał nie był wykorzystywany.

Polska mniejszość narodowa na Litwie doskonałym spoiwem w relacjach państwowych

Wiele wskazuje na to, że czas ochłody w relacjach obu państw powoli przemija, co może przełożyć się na zacieśnienie relacji partnerskich na wielu poziomach. Doskonałym spoiwem może być niezwykle aktywna i patriotycznie usposobiona polska społeczność, która od wielu lat sygnalizuje, że chce być partnerem w rozmowach. Rodacy z Wileńszczyzny przyznają, że w ostatnich miesiącach można zauważyć poprawę w stosunkach na linii Warszawa–Wilno. Zauważalne jest również zwiększenie zaufania pomiędzy partnerami. Wzajemne zrozumienie i walka o wspólne interesy mogą wzmocnić oba państwa gospodarczo, ale także zwiększyć wspólne bezpieczeństwo. Pierwsze poważne sygnały o chęci zacieśnienia współpracy pojawiły się na przełomie 2017 i 2018 roku. Towarzyszyły one również debacie o realizacji polityki Trójmorza, którą zainicjował prezydent Andrzej Duda. Pozytywnym sygnałem jest również zaangażowanie litewskiego wojska w obchody Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Armia już po raz drugi była partnerem wileńskiego biegu „Tropem Wilczym”, co spotkało się z entuzjazmem polskiej społeczności.

Wspólna, lepsza przyszłość jest możliwa

Ocieplenie w relacjach obu państw, a także wola podjęcia wielowymiarowej współpracy budzą nadzieję na zbudowanie nowej, lepszej przyszłości. Trzeba jednak podjęcia zdecydowanych kroków, które będą miały na celu wzmocnienie roli mniejszości polskiej i jej upodmiotowienie. Decyzje te jednak nie mogą zostać podjęte jednostronnie, jedynie w Warszawie. Konieczna jest również wola współpracy ze strony litewskiego rządu. Beneficjentami porozumienia będą wówczas nie tylko oba państwa, ale również polska społeczność, której związek z Wileńszczyzną i stosunek do niej można opisać słowami piosenki Gabriela Jana Mincewicza: „Ukochana moja ziemio, Wileńszczyzny drogi kraj! Na nic ciebie nie zamienię, z tobą żyć i umrzeć daj!”

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: migration crisis, NATO, Belarus, Russia

 

Powiązane wpisy
Top