UKRAINE MONITOR
Data: 31 sierpnia 2018
Umowa o przyjaźni. Koniec fikcji
Prezydent Petro Poroszenko polecił Ministerstwu Spraw Zagranicznych Ukrainy przygotowanie wyjścia Ukrainy z Umowy o przyjaźni, współpracy i partnerstwie między Ukrainą i Rosją, zawartej w 1997 roku. Ukraińscy i międzynarodowi eksperci są zgodni, że po aneksji Krymu i agresji Rosji w Donbasie Umowa jest „martwa”. Zastanawiają się jednak czy nie lepiej ją zachować i wykorzystać w pozwach przeciwko Rosji przed międzynarodowymi sądami.
Umowa między Ukrainą i Federacją Rosyjską, deklarująca strategiczne partnerstwo, gwarantująca nienaruszalność wspólnych granic, szacunek do integralności terytorialnej partnera i wzajemnie zobowiązująca do niewykorzystywania własnego terytorium dla działań naruszających bezpieczeństwo sąsiada, była podpisana w Kijowie 31 marca 1997 roku przez ówczesnych prezydentów Ukrainy i Rosji, Leonida Kuczmę i Borysa Jelcyna.
Negocjacje nad jej tekstem trwały pięć lat. Przedmiotem sporu był status Krymu, przyszłość baz floty Czarnomorskiej, termin delimitacji granicy, status Morza Azowskiego. Rosja starała się zachować w międzypaństwowej umowie silniejszą pozycję i wpływ na politykę wewnętrzną i zagraniczną Ukrainy. Kompromisowy tekst został przyjęty, jednak Rosja jeszcze przez rok zwlekała z jego ratyfikacją: uzależniła ją od podpisania porozumienia w sprawie stacjonowania na Krymie swojej floty. Mimo ratyfikacji Umowy nie została jednak przeprowadzona delimitacja granicy. Zgodnie z odpowiednim punktem Umowy, jest ona przedłużana co kolejne dziesięć lat, o ile któraś ze stron nie zdecyduje się z niej wystąpić. W tym trybie została przedłużona w 2008 roku. W roku bieżącym obie strony mają czas na podjęcie decyzji do końca września 2018 roku.
Inicjatywy, by od Umowy odstąpić, pojawiały się po obydwu stronach. Rosyjscy deputowani do Dumy Państwowej od 2014 roku, od Rewolucji Godności na Ukrainie, twierdzą, że Ukraina nie wypełniała obowiązków strategicznego partnera, dyskryminowała język rosyjski i Rosjan, z własnej winy straciła Krym i wywołała wojnę domową – tym samym doprowadziła do faktycznego unieważnienia wspólnej Umowy. Formalne uznanie Umowy za nieważną przez Federację Rosyjską w opinii rosyjskich deputowanych rozwiąże ręce Kremlowi do dalszych działań, ostatecznie też zamknie sprawę Krymu. Jednak Rosja nie poszła na taki krok, zdając sobie sprawę, iż byłoby to, w świetle faktów i prawa międzynarodowego, posunięcie już zbyt daleko odbiegające od „rosyjskich standardów”.
Ukraińskie propozycje uznania Umowy o przyjaźni i strategicznym partnerstwie za nieważną oparte były na odmiennych od rosyjskich przesłankach. Rosja naruszyła wszystkie jej najistotniejsze punkty. Naruszyła granice państwowe Ukrainy, anektowała Krym, ze swego terytorium wspiera separatystów i prowadzi wojnę hybrydową – w wyniku jej działań zginęło około 10 tysięcy ludzi, zaś Donbas jest w stanie klęski humanitarnej i ekologicznej. Umowa między Rosją i Ukrainą jest dzisiaj praktycznie świstkiem papieru. Jednak jest. I Ukraina opiera na jej zapisach pozwy przeciwko Rosji kierowane do międzynarodowych sądów.
Na Umowę powoływali się m.in. ukraińscy przedsiębiorcy wywłaszczeni po aneksji Krymu. Przed Trybunałem Arbitrażowym w Hadze dowodzili, iż Rosja, zarządzając na Krymie wywłaszczenie, oficjalne nazywane „nacjonalizacją”, złamała przepisy Umowy gwarantujące wzajemną ochronę inwestycji. Jednak jak dotychczas Ukraina nie wiele uzyskała w międzynarodowych sądach i trybunałach. Argument, by jednak pozostawić ten zgnieciony przez Rosję dokument, jest coraz słabszy.
Prezydent Poroszenko, polecając Ministerstwu Spraw Zagranicznych przygotowanie wyjścia z Umowy, kieruje się dwoma przesłankami. Pierwsza jest polityczna, związana z prezydencką kampanią wyborczą (wybory prezydenckie na Ukrainie odbędą się w marcu 2019 roku). Jest to silny sygnał dla jego zwolenników i konkurentów, mocno związany z innymi działaniami: staraniami o autokefalię Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej, propozycjami wpisania do Konstytucji punktów o integracji z Unią Europejską i wstąpieniu do NATO. Jest to też silny komunikat w kierunku Rosji, która prowadzi swoją grę, mającą na celu wybór prorosyjskiego prezydenta, powtórzenie przypadku Janukowycza.
Druga przesłanka jest tu chyba istotniejsza. Agresja Rosji i jej polityka spowodowały, że Ukraina jest już zupełnie innym państwem, niż była w 1997 czy 2014 roku. To wymaga nowego zdefiniowania relacji z Rosją. Trudno dzisiaj wyobrazić sobie rozpoczęcie negocjacji nowej umowy o przyjaźni. Jest to nowy historyczny moment, opcja „zero”: możemy zawrzeć nową umowę, spróbować określić nasze relacje, jeśli oddacie Krym, wycofacie się z Donbasu i zapłacicie za tę bezsensowną wojnę. Propozycja Poroszenki jest w tym sensie ofertą dla Rosji i powrotem na płaszczyznę prawa międzynarodowego.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.