RUSSIA MONITOR
Data: 30 maja 2020
Rosnieft vs Transnieft. Nowa wojna
Szef Rosnieftu chce obniżenia opłat za transport ropy systemem rurociągów, który kontroluje Transnieft. Operator odpowiada, że już i tak taryfy są dramatycznie niskie, na czym traci państwo, a korzystają prywatni udziałowcy koncernów naftowych. Jedna i druga strona powołuje się na kryzys wywołany realizacją postanowień OPEC+. Jednak sądząc po zleconym rządowi przez Kreml planie ratunkowym dla branży naftowej, znów górą będzie Igor Sieczin. Choć nie wiadomo, czy po rozmowie z Nikołajem Tokariewem 28 maja, Putin nie zmieni zdania.
Transnieft przekonuje, że opłaty za jej usługi należy podwyższać, a nie obniżać. Spółka przekonuje, że firmy naftowe w Rosji płacą operatorowi systemu ropociągów średnio 2,5 raz mniej, niż nafciarze w innych krajach. Transnieft podkreśla, że to uderza w interesy państwa, który otrzymuje około 80 proc. dywidend spółki. Korzystają za to koncerny naftowe i ich prywatni udziałowcy – zauważa operator ropociągów. Eksperci Transnieftu policzyli, że na każde 100 rubli czystego zysku spółek naftowych, prywatni akcjonariusze poprzez dywidendy dostają 42 ruble, a państwo tylko 14 rubli. Tymczasem Transnieft z każdych 100 rubli czystego zysku może wypłacać państwo 40-79 rubli. Transnieft skarży się, że spadek wykorzystania jej usług w związku z drastycznym ograniczeniem produkcji ropy w Rosji (OPEC+) powoduje spadek dochodów spółki.
Publikacja Transnieftu – zamieszczona na stronie internetowej spółki – to odpowiedź na postulat Igora Sieczina, który podczas spotkania z Putinem 12 maja mówił o konieczności obniżenia opłat za transport ropy. Szef Rosnieftu szermował nawet liczbami. Mówił, że w 2008 roku ropa kosztowała ok. 1100 rubli, a dziś kosztuje ok. 1200 rubli. W tym samym czasie taryfa Transnieftu za transport surowca wzrosła z 822 do 2100 rubli za tonę na 100 km. W efekcie wydatki na transport mają stanowić jedną trzecią ceny ropy. Sieczin z prośbą o obniżenie taryf Transnieftu zwrócił się też do wicepremiera Andrieja Biełousowa (tak się składa, że także członka rady dyrektorów Rosnieftu). Komentując słowa Sieczina, doradca prezesa Transnieftu Igor Diemin nazwał obliczenia szefa Rosnieftu błędnymi. Diemin, znany już z publicznego starcia z szefem rady dyrektorów Rosnieftu Gerhardem Schroederem na jesieni ub.r., teraz wypunktował Sieczina. Wskazał, że mówiąc o cenie transportu szef Rosnieftu zgodnie z prawdą przytoczył wartości w tonach – tak się bowiem wylicza stawkę opłaty. Ale cenę samej ropy Sieczin podał w baryłkach, a nie tonach. Tymczasem w jednej tonie jest ok. 7,33 baryłki. Na dodatek szef Rosnieftu nie uwzględnił różnicy kursu dolara w 2008 roku i teraz. Porównanie ceny baryłki z ceną transportu tony daje zupełnie inny obraz sytuacji niż ten podawany przez Sieczina. Okazuje się, że opłata za usługi Transnieftu wcale nie jest wysoka. Diemin podał swoje wyliczenia oparte na danych agencji cenowych w tym roku – wynika z nich że Rosnieft płaci za transport surowca dwa razy mniej, niż mówił Sieczin.
Wesprzyj nas
Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.
To kolejny konflikt Rosnieftu z Transnieftem, czyli największego producenta ropy w Rosji ze spółką mającą monopol na transport ropy rurociągami w Rosji. To także personalny spór dwóch wpływowych ludzi, zaliczanych do bliskiego grona towarzyszy Putina, Igora Sieczina i Nikołaja Tokariewa. W ub.r. doszło do prawdziwej publicznej wojny na tle potężnej awarii ropociągu Przyjaźń. Wcześniej, w latach 2014-2017, Rosnieft zarzucała Transniefti zawyżanie norm technologicznych strat ropy w rurach. Z kolei w 2013 roku spółki pokłóciły się o wysokość taryf za transport ropy rurociągiem WSTO, którym Rosnieft eksportuje surowiec do Chin.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.