RUSSIA MONITOR
Data: 17 lipca 2017
Rosja zaciera ślady po MH17
W trzecią rocznicę zestrzelenia malezyjskiego boeinga nad Donbasem na światło dzienne wychodzą kolejne fakty potwierdzające odpowiedzialność Rosji za katastrofę. Moskwa usiłuje zacierać ślady – między innymi izolując potencjalnych świadków w procesie. Obstrukcja ze strony Rosjan budzi niezadowolenie państw najbardziej zainteresowanych ukaraniem winnych. Szefowa australijskiej dyplomacji zapowiedziała, że oskarżeni mogą być sądzeni zaocznie.
Przedstawiciele międzynarodowej grupy śledczej badającej przyczyny katastrofy z lipca 2014 roku stworzyli listę 120 osób zamieszanych i zaangażowanych w operację zestrzelenia samolotu Malaysia Airlines. Jedną z nich jest pułkownik rosyjskiego wywiadu wojskowego Wasilij Gieranin.
Na początku lipca międzynarodowa grupa dziennikarzy śledczych InformNapalm podała, że Gieranina zatrzymała FSB. Do zatrzymania członka kierownictwa Związku Ochotników Donbasu, który skupia rosyjskich weteranów walk na Ukrainie, dojść miało 10 maja w Moskwie. Pułkownik Gieranin to kluczowy świadek w sprawie zestrzelenia malezyjskiego boeinga (lot MH17) trzy lata temu. Pułkownik Gieranin brał udział w operacji aneksji Krymu, a potem prowadził w Donbasie rebelianta Igora Bezlera ps. Bies. Jego nazwisko stało się głośne po tym, jak 20 lipca 2014 Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) opublikowała zapis podsłuchanej telefonicznej rozmowy Bezlera z Gieraninem o zestrzelonym MH17, wskazujący na winę rebeliantów.
Krótka informacja o zatrzymaniu Gieranina pojawiła się już w maju, ale została szybko usunięta z rosyjskich mediów internetowych. Podstawą zatrzymania miało być znalezienie podczas rutynowej kontroli drogowej w aucie Gieranina pocisku do granatnika. Przeszukano jego mieszkanie w podmoskiewskiej Kubince, gdzie miano znaleźć więcej nielegalnie posiadanej amunicji i broni. Podczas zatrzymania Gieranin był wciąż czynnym oficerem wywiadu wojskowego, ale zaraz gdy trafił do aresztu śledczego, GRU zwolniło go ze służby z datą wsteczną. Zatrzymanie oficera GRU wpisuje się w szerszą operację służb rosyjskich, której celem jest izolacja świadków i likwidacja dowodów przed mającym ruszyć na jesieni procesem w Holandii. Zaraz po zatrzymaniu Gieranina służby dokonały przeszukań w mieszkaniach wielu innych członków Związku Ochotników Donbasu.
Tymczasem ujawniono informację, że w nocy z 16 na 17 lipca 2014 Rosja wprowadziła ograniczenia dla lotów lotnictwa cywilnego w graniczącej z Ukrainą rosyjskiej przestrzeni powietrznej na wysokości poniżej 16 tys. m – co akurat odpowiada maksymalnemu zasięgowi rażenia systemu rakietowego Buk. Kilkanaście godzin później doszło do zestrzelenia malezyjskiego boeinga w sąsiadującej z Rosją przestrzeni powietrznej Ukrainy. Na pytanie holenderskiej Rady Bezpieczeństwa o zakaz z północy 17 lipca władze rosyjskiego lotnictwa cywilnego odpowiedziały, że w ten sposób chciano dopasować się do sytuacji panującej po ukraińskiej stronie granicy. Tyle że Ukraina miała wprowadzone ograniczenie na pułap 9454 m, a nie – jak Rosjanie – 16150 m.
Sprawę katastrofy MH17 będzie rozpatrywał sąd w Holandii i winni poniosą karę zgodnie z prawem tego kraju. Minister spraw zagranicznych Australii Julie Bishop oświadczyła, że winnych katastrofy malezyjskiego samolotu pasażerskiego można sądzić zaocznie. Bishop wezwała też Moskwę do przestrzegania każdego punktu rezolucji 2166 Rady Bezpieczeństwa ONZ, która przewiduje współpracę wszystkich państw w celu ukarania winnych katastrofy maszyny linii Malaysia Airlines.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.