Data: 30 kwietnia 2022 Autor: Grzegorz Kuczyński

Polska i Bułgaria bez rosyjskiego gazu. Putin testuje Europę

Wstrzymanie dostaw gazu Polsce i Bułgarii uzasadnione przez Gazprom tym, że kraje te nie chcą płacić w walucie rosyjskiej, jest działaniem czysto politycznym. Moskwa musiała jakoś zareagować na to, że europejscy klienci odrzucili żądanie Władimira Putina przejścia w rozliczeniach za gaz na ruble. Co było oczywiście kontratakiem po nałożeniu sankcji i osłabieniu w związku z tym rosyjskiej waluty. Żądaniem bezczelnym, bo niezgodnym z zapisami kontraktów długoterminowych Gazpromu z europejskimi odbiorcami. Po drugie, jakie spełnienie oznacza naruszenie nałożonych przez UE sankcji na Rosję. Putin w ten sposób podsyca różnice w Unii i chce pokazać jej słabość oraz wyższość narodowych egoizmów, szczególnie teraz, w dobie agresji militarnej na Ukrainę.

ŹRÓDŁO:pgnig.pl/

Początkowo wszyscy klienci w UE zignorowali żądanie Putina. Minęło kilka tygodni i jednak Rosja zdecydowała się zagrać ostro. Zakręcenie kurka z gazem Polsce i Bułgarii to demonstracja, że Kreml nie blefuje. Oczywiście nie ma opcji, by z powodu braku przejścia na rozliczenie w rublach, wstrzymał – łamiąc kontrakt – dostawy do Niemiec czy Włoch. Za to tego typu działania niewątpliwie wzmocnią argumenty tych polityków i biznesmenów w krajach zachodnich, którzy są gotowi przyjąć żądanie Putina, oby tylko utrzymać import gazu z Rosji. Ten obóz (póki co szczególnie silny, jeśli chodzi o konkretne firmy, np. niemiecki Uniper czy włoskie Eni) niewątpliwie dostał paliwa deklaracją szefa MSZ Węgier, że Budapeszt przejdzie na rozliczenia w rosyjskiej walucie. Argument? Uzależnienie od rosyjskich węglowodorów. Tego samego mogą używać w Niemczech, Austrii i paru innych krajach. Okazuje się, że UE nie tylko nie jest w stanie jednomyślnie zaostrzyć energetycznych sankcji na Rosję, ale nawet nie jest w stanie egzekwować już tych wprowadzonych. Dyrekcja Generalna ds. Energii Komisji Europejskiej przekazała krajom UE informację, iż płacenie w rublach narusza unijne sankcje. Węgry na przykład nic sobie nie robią ze stanowiska Komisji Europejskiej w kwestii przejścia na płatność w rublach. Z kolei dla wielu innych krajów, z Niemcami na czele, najważniejsze jest dziś, by Rosja nie wstrzymała dostaw gazu. Dlatego rządy i firmy tych krajów skupiają się teraz na szukaniu prawnych możliwości obejścia sankcji unijnych i wyrażenia zgody na płatność w rublach, nie zaś na szybkim szukaniu alternatywy dla Gazpromu. Wątpliwe więc, by skuteczne okazały się wysiłki Polski, by w związku z naruszeniem kontraktu i odcięciem dostaw gazu, nałożyć szybko na Rosję kolejne sankcje, w tym embargo na import energii. Jednak, co ważne, obecny kryzys gazowy pokazuje, że jest solidarność między poszczególnymi krajami Europy. Niezależnie od dużych zapasów gazu, własnego wydobycia, zwiększania importu LNG i uruchomienia w październiku Baltic Pipe, gotowość pomocy Polsce wyraziła Litwa, która ma też swój pływający terminal LNG w Kłajpedzie – 1 maja otwarty ma być gazociąg łączący oba kraje. Zwiększenie wydobycia, by zaspokoić potrzeby Polski, zapowiedziała Norwegia. Z kolei Bułgaria może liczyć na pomoc Grecji – zresztą pierwszą rozmową premiera Petkowa po zakręceniu kurka przez Rosjan była rozmowa z premierem Grecji.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top