THE WARSAW INSTITUTE REVIEW
Data: 31 sierpnia 2020
Jak bronić się przed nokautem?
Unia Europejska przypomina mocno poobijanego pięściarza, który staje do kolejnej rundy z groźnym przeciwnikiem. Z początkiem 2020 r. mierzy się z dwoma kolejnymi ciosami: kryzysem migracyjnym i pandemią koronawirusa. A nadchodzi cios trzeci – gospodarczy.
Autor: Tomasz Grzegorz Grosse
Kryzys migracyjny
W roku 2015 Unia Europejska otworzyła granice dla milionowej fali uchodźców i imigrantów ekonomicznych. Na początku 2020 r., kiedy kryzys migracyjny powrócił na granicy grecko-tureckiej, odpowiedź Unii była całkiem odmienna. Rząd grecki zamknął swoje granice i zawiesił okresowo procedurę przyjmowania azylantów, co spotkało się z milczącą aprobatą przedstawicieli UE. Aby wesprzeć władze greckie w kryzysie przewodniczący trzech największych instytucji unijnych, tj. Rady Europejskiej, Komisji i Parlamentu przylecieli do Grecji w geście solidarności z polityką tego kraju. Jednocześnie skrytykowali władze Turcji za otwarcie granic i używanie imigrantów jako presji politycznej mającej związek z konfliktem syryjskim. W tym czasie prezydent Recep Erdoğan potrzebował wsparcia UE dla zatrzymania ofensywy wojsk rządu syryjskiego wspieranych przez oddziały rosyjskie na terenach znajdujących się w pobliżu granicy z Turcją. Dodatkowo celem Erdoğana była chęć zwiększenia pomocy finansowej UE na rzecz przebywających w jego kraju uchodźców.
Zamknięcie granic zewnętrznych UE wprowadzone przez Komisję Europejską w marcu 2020 r. – wynikające z ochrony przed wirusem Covid 19 – miało pozytywny wpływ na powstrzymanie kryzysu migracyjnego, czyli uszczelnienie szlaków napływu imigrantów spoza Unii. Taka strategia była zresztą wspierana przez większość państw członkowskich i instytucji europejskich od początku sporu, który wybuchł na początku 2020 r. między Turcją a Grecją. Tym bardziej że imigranci i uchodźcy zostali potraktowani przez Erdoğana jako instrument szantażu geopolitycznego wywieranego na UE. Niechęć polityków narodowych w UE do nielegalnej imigracji była zrozumiała – większość społeczeństw nie była gotowa na tak duży napływ obcej kulturowo ludności. Z kolei przynajmniej część elit brukselskich zrozumiała, że zatrzymanie fali imigracji jest niezbędne dla powstrzymania erozji projektu europejskiego.
Koronawirus
Kryzys koronawirusa wydaje się dużo bardziej groźny dla integracji. W pierwszych miesiącach epidemii Unia podjęła wprawdzie szereg działań wspierających państwa w tym kryzysie: wyasygnowano dodatkowe środki na badania medyczne, ułatwiono wykorzystanie funduszy z polityki spójności, poluzowano kryteria fiskalne i zasady pomocy publicznej. W ramach Europejskiego Mechanizmu Stabilności postanowiono udzielać pożyczek dla państw strefy euro na wydatki związane z pandemią. Komisja Europejska rozpisała również przetargi sprzętu medycznego, z których mogły skorzystać wszystkie państwa członkowskie UE. Kryzys stał się też okazją do okazywania solidarności między państwami, przykładowo związane z udzielaniem pomocy medycznej bądź hospitalizacji zarażonych pacjentów z innych krajów.
Jednak pojawiło się jeszcze więcej tendencji negatywnych, szkodliwych dla dotychczasowych procesów integracyjnych. Przede wszystkim politycy narodowi przyzwyczaili się do tego, że decyzje w kluczowych sprawach podejmuje Bruksela, ewentualnie inicjatywa należy do Berlina i Paryża. Dotyczy to w szczególności sytuacji wyjątkowych, wymagających niestandardowych działań. Stąd wynikało opóźnienie reakcji na kryzys w niektórych stolicach. Ponadto, rządy obawiały się negatywnych skutków ekonomicznych zbyt radykalnych działań mitygujących rozprzestrzenianie wirusa. To wynik bardzo słabej odbudowy gospodarki w strefie euro po ostatnim kryzysie, jak również utrzymujących się dysfunkcji tego systemu.
Epidemia koronawirusa bardzo szybko doprowadziła do zatargów i animozji między państwami członkowskimi. Przykładem może być decyzja niektórych państw, m.in. Niemiec, Francji i Czech, o ograniczeniu eksportu środków medycznych do innych krajów wspólnoty. Co jednak ważniejsze, kryzys wymusił na państwach, aby działały nieszablonowo, niekiedy wbrew prawu europejskiemu oraz dotychczasowej praktyce politycznej panującej we wspólnocie. Lawinowo zostały zamknięte granice wewnętrzne. Rządy zostały zmuszone do odbudowy własnej infrastruktury i przywrócenia kontroli granic. W ten sposób odzyskały swoje dawne uprawnienia, pewność siebie, a nawet odwagę do niesubordynacji, tzn. działania bez względu na literę prawa unijnego w sytuacji zagrożenia. Tak było w przypadku rządu włoskiego, który zapowiedział nacjonalizację Alitalia, jak również francuskiego, który otworzył perspektywę dla nacjonalizacji największych krajowych przedsiębiorstw zagrożonych w czasie załamania gospodarki. Dopiero później Komisja Europejska musiała dostosowywać się do tych działań i post fatumaprobować decyzje poszczególnych rządów w zakresie pomocy publicznej na rynku wewnętrznym UE. W dobie odradzających się sentymentów narodowych gotowość naruszania europejskiego prawa w imię narodowych interesów może być kontynuowana.
Kryzys epidemiologiczny coraz bardziej zmieniał też podejście do rynku wewnętrznego. Nawroty epidemii lub innych zagrożeń dla bezpieczeństwa mogą zwiększyć częstotliwość okresowego zamykania granic zewnętrznych i wewnątrz UE. Bruno Le Maire, francuski minister gospodarki zapowiedział, że należy zmniejszyć zależność od dostaw niektórych strategicznych produktów z Chin[1]. Pod wpływem doświadczeń niesionych przez kryzys koronawirusa, gospodarka unijna będzie zwiększać zakres samodzielności produkcyjnej, zwłaszcza w zakresie produktów medycznych i innych mających znaczenie w kryzysach. Co więcej, każde państwo członkowskie będzie musiało mieć możliwości dysponowania własnym przemysłem w strategicznych dla bezpieczeństwa narodowego branżach. Oznacza to albo wspieranie krajowego potencjału produkcyjnego i badawczego, albo wręcz powoływanie państwowych korporacji w niektórych sektorach. Niezbędna będzie również większa dywersyfikacja lub decentralizacja łańcuchów dostaw na rynku wewnętrznym, tj. w skali regionalnej lub nawet narodowej. Pandemia otwiera szansę przemyślenia modelu integracji i jego zmiany w kierunku bardziej elastycznego zarządzania, pozostawiającego więcej swobody państwom członkowskim.
Innym skutkiem pandemii może być utrata wiary w integrację nawet u jej największych zwolenników. W kryzysie okazało się, że instytucje unijne są pasywne i oglądają się na władze narodowe. Wynikało to z podziału kompetencji w zakresie opieki zdrowotnej między Unię a państwa członkowskie. Niemniej dla dużej części entuzjastów integracji, karmionych na co dzień dość ambitnymi wizjami dotyczącymi Unii, pasywność Brukseli, bądź jej nieskuteczność, wzbudzały rozczarowanie. Tym bardziej że ten scenariusz powtarza się w kolejnych kryzysach. W sondażu dla gazety „Il Giornale” tylko 30 proc. Włochów wyraziło zaufanie do integracji europejskiej[2]. Około 70 proc. uznało, że integracja przynosi im szkody. Tylko 20 proc. Francuzów uznało, że odpowiedź UE na kryzys epidemiologiczny była wystarczająca[3].
Przygotowania na Wielką Recesję
Powrót recesji dla unii walutowej będzie kolejnym ciosem, który zapewne wstrząśnie integracją. Mogą powrócić spekulacje o rozpadzie strefy, o wprowadzeniu alternatywnych walut lub czasowym przywróceniu walut narodowych w państwach najbardziej dotkniętych przez kryzys. Czy kłopoty wymuszą reformy w stronę unii transferowej i otworzą drogę do postępów federalizmu w UE? Jest to wątpliwe. Bardziej prawdopodobne jest to, że społeczeństwa najbogatszych państw i ich struktury państwowe będą starały się ograniczyć zakres transferów fiskalnych w unii walutowej. Sygnałem politycznym w tym kierunku było orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w Niemczech z maja 2020 r., w którym został podważony jeden z programów antykryzysowych Europejskiego Banku Centralnego (EBC) (tzw. Public Sector Purchase Programme), uruchomiony w roku 2015, a więc podczas poprzedniego kryzysu w strefie euro[4]. Sąd niemiecki uznał, że zakupy obligacji suwerennych przez EBC były zbyt wielkie, nieuzasadnione w świetle traktatowej zasady proporcjonalności, jak również nie dające pewności władzom niemieckim, że istnieje racjonalna strategia wyjścia ze zbyt wysokiego zadłużenia publicznego finansowanego przez EBC.
Był to wyraźny sygnał, że władze niemieckie będą poszukiwały prawnej możliwości ograniczenia zbyt wysokich lub stałych transferów fiskalnych w unii walutowej, w tym tych emitowanych bezterminowo lub na wielką skalę wspólnego długu. To zapewne wywoła falę niezadowolenia z integracji europejskiej w państwach najsłabszych gospodarczo i najbardziej zadłużonych. Dyskusja na ten temat może przyczynić się do wzrostu sentymentów narodowych i poparcia dla ugrupowań radykalnych, także wśród państw najbogatszych. W tej sytuacji utrzymanie unii walutowej w obecnym kształcie może okazać się wyjątkowo trudne.
Już na początku pandemii powrócił rozłam między częścią północną i południową strefy euro, znany z kryzysu rozpoczętego w 2010 r.. Spór dotyczył przede wszystkim wspólnych papierów dłużnych, nazwanych korona-obligacjami. Bogatsze państwa, przede wszystkim Niemcy, Niderlandy, Austria i Finlandia, zdecydowanie odrzuciły tę formę solidarności z zadłużonym Południem. Przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen w wywiadzie dla niemieckiej agencji prasowej uznała dyskutowaną propozycję za slogan, którym Komisja nie będzie się zajmować[5]. Jeszcze bardziej dosadny był niderlandzki minister finansów, który zażądał raportu wyjaśniającego, dlaczego kraje Południa nie przygotowały poduszki finansowej na wypadek kryzysu[6]. Wywołało to rozgoryczenie i protesty na Południu. Pojawiły się głosy przypominające Niemcom, że zostały im anulowane długi po II wojnie światowej, a premier Włoch zasugerował, że skoro UE jest bezużyteczna, to należy pomyśleć o jej opuszczeniu[7]. Co więcej, podziały między krajami przeniosły się na samą Komisję, czego przejawem było publiczne poparcie dla korona-obligacji przez komisarzy francuskiego i włoskiego wbrew oficjalnemu stanowisko ich niemieckiej szefowej[8].
W tej sytuacji Angela Merkel zaproponowała wykorzystanie pożyczek z Europejskiego Mechanizmu Stabilności, które znane są z restrykcyjnych warunków nałożonych na pożyczkodawcę w zakresie oszczędności budżetowych i reform strukturalnych. Przy czym kredyty na wydatki w służbie zdrowia miały być zwolnione z tych restrykcji. Eksperci uznawali, że środki finansowe tego mechanizmu (około 500 mld euro) są nadal zbyt małe dla uratowania Włoch. Niewystarczające może być też wsparcie ze strony polityki monetarnej, pomimo rozbudowy programu skupowania przez EBC obligacji m.in. z państw Europy Południowej. W odpowiedzi na kryzys EBC ogłosił nowy program luzowania ilościowego sięgający 750 mld euro. Największym wyzwaniem dla tego działania było jednak to, że już jesienią 2020 r. przewidywano wyczerpanie możliwości zakupu obligacji objętych tym programem. Ursula Von der Leyen zapowiedziała też inne działania mające uspokoić polityków z południa strefy euro. Jak się wydaje, miały one przede wszystkim odłożyć na bok dyskusję nad korona-obligacjami.
Podział na wschód i zachód
Symptomem obserwowanego nowego podejścia Europy Zachodniej do wschodniej części była krytyka premiera Węgier Wiktora Orbana. W 2020 r. wprowadził on możliwość podejmowania dekretów przez rząd, aby szybciej reagować na pandemię. Także inne rządy na niespotykaną wcześniej skalę ograniczyły wolności obywatelskie, działalność przedsiębiorstw, zamknęły granice i całe obszary aktywności społecznej. Eksperci uznali to za niezbędne dla pokonania wirusa, a tym samym dla życia obywateli. Niemniej trzynaście państw UE upomniało premiera Węgier, że ogranicza demokrację, praworządność i prawa człowieka[9]. Te same państwa nie reagowały, kiedy wcześniej – jeszcze przed pojawieniem się kryzysu zdrowotnego – prezydent Francji Emmanuel Macron wprowadzał kontrowersyjne społecznie reformy poprzez dekrety, unikając debaty w parlamencie. W grupie zaniepokojonych sytuacją na Węgrzech nie było ani jednego kraju ze wschodniej części UE. Jedynym politykiem z tego regionu, który wyraził krytykę wobec rządu w Budapeszcie był były premier Polski i przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Na łamach niemieckiego tygodnika przyrównał Wiktora Orbana do działaczy nazistowskich[10]. Jego uwagi wywołały oburzenie zarówno na Węgrzech, jak i w Polsce.
W tym samym czasie Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że Polska, Czechy i Węgry złamały unijne prawo, odmawiając udziału w relokacji uchodźców w latach 2015-2017[11]. Wyrok z satysfakcją przyjęła większość państw Europy Zachodniej. Niemniej było to orzeczenie nierówno traktujące państwa członkowskie, ponieważ swoich zobowiązań w tej sprawie nie wypełnili niemal wszyscy członkowie Unii Europejskiej. Najciekawszy jest tutaj przykład Niemiec. Angela Merkel zezwoliła na przepływ około miliona imigrantów do strefy Schengen – bez zgody innych państw i z pogwałceniem prawa unijnego. Ponadto Niemcy nie tylko nie wywiązały się z obowiązku relokacji uchodźców z Grecji i Włoch, ale odsyłały wiele osób niespełniających warunków do przyznania azylu z powrotem do obu krajów.
Niemniej na ławie oskarżonych Komisja Europejska posadziła tylko trzy kraje z Europy Środkowej. Co więcej, omawiany mechanizm relokacji dawno się już zakończył, a więc wydany wyrok dotyczył nieistniejącego prawa. Miał więc przede wszystkim znaczenie polityczne. Chodziło o napiętnowanie krajów, które blokowały jedną z propozycji uporania się z kryzysem migracyjnym. Kiedy inne mechanizmy wetowały kraje Europy Zachodniej, można było zauważyć, że instytucje unijne były bardziej tolerancyjne. Przykładowo Włochy (przy wsparciu Austrii) uniemożliwiły w roku 2019 realizację misji Sophia w jej głównym zakresie, jakim były patrole europejskich okrętów na Morzu Śródziemnym. Miała ona w założeniu zwalczać organizacje przestępcze trudniące się przemytem ludzi, ale była bardziej znana z tego, że ułatwiła transport imigrantów do włoskich portów. Dlatego Matteo Salvini nazwał statki uczestniczące w tej misji „taksówkami dla nielegalnych imigrantów”[12].
Oba przykłady pokazują wyraźny trend polityczny. Zachód nie przestał traktować patrymonialnie „nowych państw” ze wschodu. Jeśli kraje Europy Środkowej próbowały manifestować swoje odrębne stanowisko, stosowano wobec nich różnego typu upomnienia i groźby, zwłaszcza finansowe. Były przedmiotem ataku werbalnego, oskarżając je na forum UE, że nie dochowują unijnych wartości, łamią solidarność i praworządność. Działo się tak nawet wówczas, kiedy UE zmieniała swoją politykę, np. w stosunku do imigrantów. Niestety, wraz z nasileniem kryzysu w Europie można spodziewać się zwielokrotnienia tych samych działań, które przypominają poszukiwanie „kozła ofiarnego”, winnego kłopotów integracji. Te wydarzenia tylko pogłębią pęknięcie między zachodnią a wschodnią częścią UE.
W pierwszej fazie kryzysów 2020 r. Europa Południowa została potraktowana inaczej niż wschodnia część UE. Dotyczyło to głównie retoryki. Po niefortunnych wypowiedziach polityków wywodzących się z Europy Zachodniej nastąpiła prawdziwa kaskada przeprosin i deklaracji mających złagodzić reakcjepolityków Południa. Niemniej w sferze konkretów, południe strefy euro nie mogło czuć się bezpiecznie. Zagrożeniem dla unii walutowej były Włochy, których zadłużenie na koniec roku było prognozowane na 180 proc. PKB[13]. Włosi byli również obiektem geopolitycznej ofensywy ze strony Rosji i Chin, dostarczających pomocy na zwalczanie epidemii. Stawka dla Europy Zachodniej była więc wysoka. Chodziło o utrzymanie strefy euro, jak również wpływów geopolitycznych w państwach Europy Południowej.
Rzecznikiem interesów tego regionu był Paryż, który zabiegał o szereg koncesji finansowych ze strony Berlina. Jednak Niemcy i inne państwa określane w żargonie unijnym jako „oszczędne” chciały utrzymać spójność strefy euro jak najmniejszym kosztem. Tym bardziej, że mobilizowały gigantyczne środki finansowe na własny użytek. W stosunku do poprzedniego kryzysu gospodarczego państwa południowej Europy były jednak bardziej asertywne i solidarne w prezentowaniu swoich oczekiwań. Nie pozwalały na to, aby bogata Północ spacyfikowała ich żądania na płaszczyźnie retorycznej, a więc zarzucając im brak dyscypliny finansowej, bądź „życie ponad stan”. Wszyscy oczekiwali na kolejne zmagania w sferze werbalnej i instytucjonalnej. Nic jednak nie wskazywało na to, aby pęknięcie geopolityczne i gospodarcze między Północą i Południem w UE zostało szybko przezwyciężone.
Podsumowanie
Od samego początku pandemii pojawiło się wiele konfliktów w UE, które trudno było ukryć pod oficjalnymi wezwaniami do europejskiej solidarności. Dwa pęknięcia wydają się być najbardziej wyraźne. Między bogatą Północą i zadłużonym Południem, a także między zachodnią częścią UE, a nowymi państwami członkowskimi. Te konflikty występowały już wcześniej, ale w pierwszej połowie 2020 r. powróciły z nową siłą i miały bardzo duży ładunek dezintegracyjny.
Jean Monnet uważał, że kryzysy są okazją do rozwoju integracji[14]. Praktyka wcześniejszych kryzysów z początków XXI wieku dowodzi jednak, że tylko w ograniczonym stopniu postępował transfer kompetencji do UE lub kształtowano nowe instytucje unijne. Państwa członkowskie blokowały szereg postulowanych reform zarówno w strefie euro, jak i w przypadku kryzysu migracyjnego. Dlatego Unia okazywała się mało skuteczna, co budziło frustrację społeczeństw, a nierozwiązane do końca kryzysy przyspieszały proces dezintegracji. Wiara w to, że w okresie europeizacji państwa narodowe utracą znaczenie, została negatywnie zweryfikowana. Społeczeństwa bardzo szybko zaczęły gromadzić się w kryzysach wokół własnych rządów, a przynajmniej wymagać od nich skuteczności, a jednocześnie odrzucać polityków, którzy nie potrafią sprostać wyjątkowej sytuacji. Jednocześnie malała gotowość do solidarności z innymi nacjami i pojawiły próby poprawy własnego dobrobytu kosztem słabszych politycznie państw członkowskich.
Pojawiły się również dwie odpowiedzi na pytanie o przyszłość integracji. Pierwsza domaga się bardziej ambitnej integracji, najlepiej federalnej. Jest to postulat, który chyba nie może zostać spełniony, choć wiele zależy od tego jakie zmiany zostaną wprowadzone w unii walutowej. Niemniej ambicje zbudowania państwa europejskiego wzbudzały nadzieje, co może prowadzić do gorzkiego rozczarowania i odwrotu od idei europejskich. Druga odpowiedź jest bardziej realistyczna. Opiera się na kooperacji państw, w ramach której instytucje unijne nie będą wymuszać własnej polityki, ale raczej wspierać działania podejmowane przez państwa narodowe. Jest to wizja Unii pomocniczej oraz wspomagającej wspólnoty narodowe i ich struktury. Jest ona antytezą pomysłu scentralizowania władzy w Brukseli w gestii technokracji, sędziów lub najbardziej wpływowych krajów. Bruksela może ograniczyć kompetencje i potencjał państw, ale jak pokazują kryzysy, są one ostatnią linią obrony w sytuacji wyjątkowej. W czasie kolejnych ciosów spadających na kontynent wizja Europy subsydiarnej i elastycznie zarządzanej wydaje się bardziej bezpieczna dla długofalowych losów integracji.
Tekst pierwotnie ukazał się na łamach The Warsaw Institute Review, wydanie nr. 13, 2/2020.
[1] D.M. Herszenhorn, S. Wheaton, How Europe failed the coronavirus test, „Politico”, 8.04.2020, https://www.politico.eu/article/coronavirus-europe-failed-the-test/ [27.04.2020].
[2] R. Vivaldelli, Coronavirus, italiani sempre più delusi dall’Unione europea, “il Giornale“, https://www.ilgiornale.it/news/politica/coronavirus-italiani-sempre-pi-delusi-dallunione-europea-1850578.html [27.05.2020].
[3] R. Honoré, SONDAGE EXCLUSIF – La défiance des Français vis-à-vis de l’Europe s’accentue avec la crise du coronavirus, “Les Echos“, 6.05.2020, https://www.lesechos.fr/politique-societe/gouvernement/sondage-exclusif-la-defiance-des-francais-vis-a-vis-de-leurope-saccentue-avec-la-crise-du-coronavirus-1201025 [27.05.2020].
[4] M. Karnitschnig, German court lays down EU law. Court rules that European Central Bank’s 2015 bond-buying program could be illegal, “Politico”, 5.05.2020, https://www.politico.eu/article/german-court-lays-down-eu-law/ [27.05.2020].
[5] D.M. Herszenhorn, H. von der Burchard, Von der Leyen brands corona bonds a ‘slogan,’ setting off firestorm in Italy, “Politico”, 29.03.2020, https://www.politico.eu/article/von-der-leyen-corona-bonds-slogan-firestorm-in-italy/ [27.05.2020].
[6] D.M. Herszenhorn, S. Wheaton, How Europe failed the coronavirus test, op. cit.
[7] Ibidem.
[8] H. von der Burchard, Breton and Gentiloni’s EU bonds proposal receives cool reception, “Politico”, 6.04.2020, https://www.politico.eu/article/breton-vdl-piece-to-update-pro-alert/ [27.04.2020].
[9] L. Bayer, 13 countries ‘deeply concerned’ over rule of law, “Politico”, 1.04.2020, https://www.politico.eu/article/viktor-orban-hungary-13-countries-deeply-concerned-over-rule-of-law/ [27.05.2020].
[10] P. Müller, J. Puhl, “Was die Wirtschaft angeht, brauchen wir einen Blitzkrieg“, “Der Spiegel”, 16.04.2020, https://www.spiegel.de/politik/ausland/donald-tusk-was-die-wirtschaft-angeht-brauchen-wir-einen-blitzkrieg-a-e46f8eb9-426f-4f83-bbfe-6600c18391c5 [27.05.2020].
[11] Judgment in Joined Cases C-715/17, C-718/17 and C-719/17 Commission v Poland, Hungary and the Czech Republic, Court of Justice of the European Union, Luxembourg, 2 April 2020.
[12] J. Horowitz, Salvini’s Standoff at Sea Highlights Italy’s War on Rescue Ships, “The New York Times, 16.08.2019, https://www.nytimes.com/2019/08/16/world/europe/salvini-italy-migrants-open-arms.html [27.05.2020].
[13] W. Münchau, Italy is in more danger than the eurozone will acknowledge, “Financial Times”, 19.04.2020, https://www.ft.com/content/8e03cf2e-80bd-11ea-8fdb-7ec06edeef84 [27.05.2020].
[14] J. Monnet, Memoirs, London 1978.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.