Russia Monitor to przegląd najistotniejszych wydarzeń dotyczących szeroko pojętej polityki bezpieczeństwa w Rosji oraz polityki zagranicznej Kremla.
Data: 16 marca 2021
Dekada wojny w Syrii. Rosyjski bilans
Liczba rosyjskich wojskowych poległych w Syrii w trakcie wojskowej operacji prowadzonej od 30 września 2015 roku wyniosła 112 ludzi – poinformował wiceszef komitetu Dumy ds. obrony Andriej Krasow. Można powiedzieć, że straty te są zaskakująco duże, biorąc pod uwagę, że oficjalnie Rosja zaangażowana jest w wojnę właściwie tylko w powietrzu.
Rosjanie mają bazę lotniczą w Chmejmim i bazę morską w Tartusie. Oficjalnie Moskwa przyznaje się też do zaangażowania niewielkich sił operacji specjalnych, pododdziału centrum rozjemczego (chodzi o prowincję Idlib), policji wojskowej i piechoty morskiej. Deputowany Krasow wymienił straty rosyjskie podczas spotkania dokładnie w 10. rocznicę wybuchu protestów w Syrii, co doprowadziło najpierw do ulicznej rewolucji, a potem wojny domowej w tym kraju. Był to jeden z ostatnich akordów – jak się okazało najkrwawszych – tzw. Arabskiej Wiosny. W 2011 roku protesty kilkuset tysięcy osób domagające się ustąpienia prezydenta Baszara Asada rozprzestrzeniły się po całym kraju i były brutalnie tłumione przez siły reżimu – zginęły co najmniej 2 tys. osób, kilka razy więcej trafiło do aresztów. W reakcji na brutalność reżimu opozycja również sięgnęła po broń. Do tego różne kraje zaangażowały się w konflikt. Rosja, Turcja, Iran, Arabia Saudyjska i inne monarchie Zatoki zaczęły wysyłać pieniądze, broń i bojowników zasilających szeregi różnych walczących ze sobą formacji. Konflikt wykorzystało też tzw. Państwo Islamskie, szybko zajmując dużą część Syrii. Właśnie walką z dżihadystami uzasadniła swoją oficjalną interwencję w tym kraju w 2015 roku Rosja. W rzeczywistości chodziło o ratowanie stojącego na skraju przepaści moskiewskiego sojusznika Asada. Wojskowe zaangażowanie Rosji w wojnę domową w Syrii przyniosło zmianę układu sił. Najpierw, dzięki wsparciu rosyjskiego lotnictwa, Asad zahamował postępy rebeliantów, skupionych głównie w Wolnej Armii Syryjskiej. Następnie mógł przejść do kontrofensywy. Sprzyjało temu porozumienie Rosji, Iranu i Turcji w ramach tzw. trójkąta astańskiego. Najpierw ustalono kilka tzw. stref deeskalacji, czyli obszarów kontrolowanych przez rebeliantów. Potem, przy pomocy Rosjan i proirańskich milicji, Asad po kolei je likwidował. Rosyjskie lotnictwo – mówiąc, że atakuje cele dżihadystów – skupiało się na pozycjach syryjskich rebeliantów walczących z Asadem, a nie Państwa Islamskiego. W końcu udało się zepchnąć rebeliantów do ostatniej enklawy, w prowincji Idlib. Natomiast Państwo Islamskie w Syrii utraciło niemal wszystkie zajmowanie niegdyś terytoria, ale dzięki ofensywie Kurdów wspieranych przez USA. Do tego do północnej części kraju wtargnęli Turcy, dla których głównym wrogiem są Kurdowie. Jednocześnie, dzięki wsparciu Ankary, wciąż utrzymują się rebelianci w Idlib. Obecnie kruche status quo opiera się na porozumieniu Turcji i Rosji oraz rokowaniach Asada z Kurdami. Taki układ nie przetrwa jednak długo, biorąc pod uwagę rywalizację Moskwy i Teheranu o kontrolę nad Asadem. Póki co Kreml może mówiąc o pewnym powodzeniu, bo wciąż ma wpływ na Damaszek, a do tego uzyskał kilka stałych baz wojskowych w Syrii.
Wesprzyj nas
Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.