U.S. WEEKLY
Data: 1 czerwca 2020
Rosyjskie odwierty w Antarktyce
Podczas gdy aktywność Rosji w Arktyce jest względnie szeroko komentowana, dużo mniej znanymi są ostatnie działania podejmowane przez Rosjan na przeciwległym biegunie – w Antarktyce. Pomimo obowiązującego tam międzynarodowego zakazu wydobycia surowców naturalnych, Moskwa przeprowadziła niedawno badania sejsmiczne, szacując zasobność lokalnych złóż ropy i gazu. Do faktycznego wyścigu o antarktyczne surowce jeszcze daleka droga, kwestia ta będzie jednak coraz częściej pojawiać się w debacie publicznej.
W lutym br. rosyjska państwowa spółka „Rosgieołogija” poinformowała o zakończeniu programu badań sejsmicznych w ramach tzw. „65-tej Ekspedycji Antarktycznej”. W czasie rzeczonej kampanii na Morzu Riiser-Larsena u wybrzeży Antarktydy Wschodniej sprofilowano odcinki o łącznej długości ok. 4,4 tys. km, co stanowiło pierwszy taki przypadek ze strony Rosjan od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jak zaznaczono przy tym wprost w oficjalnym komunikacie prasowym, celem badań było między innymi sprawdzenie „potencjału naftowo-gazowego antarktycznego szelfu”.
Kolejny etap działań w ramach „Ekspedycji” został podsumowany dwa miesiące później, w połowie kwietnia. Jak poinformowała wówczas ponownie Rosgieołogija, spółka przeprowadziła także badania aerogeofizyczne (specjalistyczne zdjęcia wykonywane z pokładu samolotu, pomagające prowadzić szacunki w kwestii zasobności obszaru w surowce) na łącznym obszarze ok. 15 tysięcy km2 w południowo-zachodniej części Wybrzeża Królowej Mary. Choć tym razem nie wskazywano wprost na motywacje stojące za prowadzonymi badaniami, to oczywistym wydaje się, że i w tym przypadku powodem była chęć rozpoznania potencjału surowcowego regionu.
Wyżej wspomniane komunikaty przeszły bez większego echa, czemu ciężko zresztą się dziwić w obliczu trwającej pandemii COVID-19. Sprawa ma jednak swoje znaczenie, jako że powszechnie szacuje się, iż w Antarktyce zalegają ogromne pokłady ropy i gazu oraz innych surowców naturalnych. Przykładowo sami Rosjanie podkreślają, iż w dotychczas sprofilowanych przez nich sektorach dookoła Antarktydy spodziewać się można nawet do 70 mld ton węglowodorów. Co zatem stoi na przeszkodzie, by zasoby te były eksploatowane?
Po pierwsze, na chwilę obecną w mocy pozostaje tzw. Układ Antarktyczny z 1959 roku, którego stronami jest szereg państw, w tym między innymi Rosja (ale także Stany Zjednoczone, czy Polska). Jeden z późniejszych protokołów do ww. układu, tzw. protokół madrycki z 1991 roku, zabrania przy tym jakichkolwiek aktywności prowadzącej do wydobycia surowców naturalnych w regionie za wyjątkiem badań naukowych. Zapis ten ma pozostawać w mocy przynajmniej do 2048 roku, do kiedy musi zapaść decyzja o jego utrzymaniu lub rewizji. Kwestia ta będzie jednak z pewnością dyskutowana już na wiele lat wcześniej – tak w drodze oficjalnych konferencji i spotkań, jak również zakulisowych targów i działań lobbingowych.
Po drugie, problemem póki co pozostają także warunki klimatyczno-geograficzne w regionie. Antarktyda pozostaje skuta lodem, będąc faktycznie odizolowaną od reszty świata. Sprawia to, że niezależnie nawet od obowiązujących zapisów Układu Antarktycznego, ciężko wyobrazić sobie, by jakiekolwiek projekty wydobywcze wokół bieguna południowego posiadały dziś swoje uzasadnienie ekonomiczno-biznesowe. Sytuacja ta będzie zmieniać się dopiero wraz z upływem kolejnych dekad i spodziewanym topnieniem lodowców (oraz możliwymi dalszymi postępami technologicznymi). „Otwieranie się” Antarktyki na człowieka będzie zarazem umożliwiać bardziej rentowne próby eksploatacji tamtejszych surowców naturalnych.
Wesprzyj nas
Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.
Nawet jeżeli wydobycie ropy i gazu w Antarktyce to wciąż pieśń przyszłości, to już teraz warto śledzić rozwój wydarzeń w tym zakresie. Dotyczy to zarówno ewentualnych dalszych odwiertów i badań w regionie, ale także samych strategii i koncepcji, publikowanych przez poszczególne państwa. Tak, jak wiele mówi się o wyścigu o Arktykę (w tym ze strony Stanów Zjednoczonych, np. poprzez starania Donalda Trumpa w kwestii kupna duńskiej Grenlandii), tak również eksploatacja zasobów Antarktyki może stać się istotnym geopolitycznie tematem następnych dekad.
Wracając jeszcze do samej Rosji: kto wie, czy Moskwa nie liczy na to, że gdy wydobycie ropy i gazu w Antarktyce stanie się kiedyś możliwe (i opłacalne), to wówczas rosyjskie podmioty będą znajdować się w uprzywilejowanej sytuacji, posiadając doświadczenie z tytułu realizacji analogicznych przedsięwzięć na przeciwległym biegunie geograficznym – w Arktyce. Tempo rozwoju rosyjskich projektów na Dalekiej Północy wyhamowało co prawda za sprawą sankcji nałożonych przez USA i Unię Europejską po aneksji Krymu w 2014 roku, jednak restrykcje te nie zatrzymały rozwoju kompetencji Rosjan w sektorze LNG i nie przeszkadzają spółkom naftowym (np. Rosnieftowi) formułować ambitnych planów inwestycyjnych. Czas pokaże, czy strategia Rosjan względem Arktyki okaże się przydatna także w Antarktyce.
Tekst pierwotnie ukazał się na łamach „Dziennika Związkowego” oraz „Polish Express”.
Autor: Mateusz Kubiak – absolwent studiów wschodnich i stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Ekspert ds. geopolityki Kaukazu.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.