NOWOŚCI
Data: 17 sierpnia 2018
Raport Warsaw Institute w Newsday i The Heritage Foundation
Ted Bromund, analityk The Heritage Foundation ds. polityki amerykańskiej, powołuje się na raport Warsaw Institute w swoim artykule dla portalu dotyczącym strategii politycznej Prezydenta Wladimira Putina.
„Fantazja, że los narodów może zostać ustalony przez spotkanie na szczycie, stanowi źródło najmroczniejszych strachów i najdzikszych nadziei. Rzeczywistość szczytów geopolitycznych jest mniej dramatyczna. Szczyty są jednym z narzędzi polityków, ale same w sobie jej nie kształtują.
Przywódcy organizują szczyty w celu wpływania na stan polityki. Podczas gdy wynik szczytu między prezydentem Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem ma znaczenie, to dużo ważniejsze jest to co do tego szczytu doprowadziło.
Komentarzy na temat polityki Trumpa nie brakuje, ale o Putinie mówi się już o wiele mniej. Szkoda, bo nie możemy oceniać naszej polityki bez odniesienia do tego, co robi rosyjski przywódca.
Na czym polega więc gra Putina?
Raport Warsaw Institute wskazuje na spójną strategię Putina od czasu jego „reelekcji” na początku tego roku. Warsaw Institute twierdzi, że podejście Putina jest kształtowane przez fakt, że Rosja jest zasadniczo słaba i podupada.
Czasami prowadzi to do agresywności Putina, wykorzystywania szans na szybkie zyski – tak jak na Ukrainie na Krymie w 2014 roku. Innym razem prowadzi go do rozmowy o potrzebie lepszych stosunków z Zachodem, zarówno po to, by dać mu czas na podsumowanie swoich podbojów i złamanie sankcji nałożonych na Zachód.
Jesteśmy teraz w jednym z „pokojowych” okresów Putina. Podobnie jak w 2009 r., kiedy administracja Baracka Obamy złapała przynętę, największym marzeniem Putina jest zresetowanie stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.
Rzeczywiście, prezydenci Bill Clintona, George W. Bush i Barack Obama byli na tyle naiwni by dać się zwieść. Putin ma nadzieję, że Trump będzie równie łatwy do omamienia jak jego poprzednicy. Tragiczne występy Trumpa w Helsinkach, podczas których niejednokrotnie tracił szanse na pociągnięcie Putina do odpowiedzialności, tylko ośmieliły Moskwę.
Ale Putin ma wiele innych otwartych rozgrywek. Najważniejszą z nich jest ta z Europą – a Rosja ma tam wiele do zrobienia. Europejczycy są niezadowoleni z decyzji Stanów Zjednoczonych o zakończeniu irańskiego porozumienia nuklearnego. Wielu z nich nie podobają się amerykańskie sankcje wobec Rosji i panuje powszechna opinia, że uspokojenie Moskwy jest mniejszym złem niż konfrontacja z nią.
Putin ostatnio skupił się na dyplomacji europejskiej argumentując, że Stany Zjednoczone sprzeciwiają się umowie z Iranem i nowemu rurociągowi gazowemu (mającemu połączyć Rosję i Niemcy), ponieważ, jak zauważyło Warsaw Institute, Stany Zjednoczone chcą „zyskać pozycję monopolisty na rynku węglowodoru”
To nonsens, ale antyamerykańskie nastroje panują zarówno wśród lewicy europejskiej (podejrzliwej wobec amerykańskich machinacji), jak i prawicy (podejrzliwej wobec wielkich amerykańskich koncernów).
Kiedy więc 31 maja przewodniczący Rady Europejskiej Jean-Claude Juncker wezwał do zakończenia „uderzania w Rosję”, wyraził zaniepokojenie podzielane przez wielu Europejczyków.
Mimo całego zmartwienia o rzekome połączenia i „uległość” Trumpa wobec Putina, to właśnie Europa, a nie Stany Zjednoczone, mają większe szanse na naprawienie stosunków z Rosją. Podczas szczytu, rozmowa Trumpa z Putinem była trudna i niezbyt owocna. Natomiast Juncker zachowywał się tak, jakby zresetowanie stosunków z Rosją było jego marzeniem.
To zresetowanie będzie jednak miało swoje ograniczenia. Putin nie wypuści Krymu. Nie zrezygnuje z wojny na Ukrainie. Nie zechce przyznać, że Rosja zestrzeliła samolot MH-17. Nie przyzna się do swojej odpowiedzialności za atak gazu nerwowego w Wielkiej Brytanii. I nie zostanie demokratą.
Tak więc reset – jeśli nadejdzie – nie przetrwa. Nie ma podstaw dla szerokiej, kooperatywnej relacji między Rosją Putina a Zachodem. Putin chce naprawić stosunki z Europą i Stanami z powodów taktycznych, a jeśli jesteśmy na tyle głupi, aby się na to zgodzić, sami wkrótce możemy się stać ofiarami rosyjskiej agresji.
Powodem, dla którego stosunki Stanów Zjednoczonych z Rosją są złe, jest sama Rosja. Trump nie miał racji, kiedy napisał na Twitterze, że wina za stan relacji z Moskwą spoczywa na „wielu, wielu latach głupoty Stanów”. Nie ma większej głupoty niż obwinianie kogokolwiek innego niż Putina za rosyjską politykę.”
Link do artykułu – THE HERITAGE FOUNDATION
Artykuł pierwotnie ukazał się w serwisie