RUSSIA MONITOR
Data: 28 lipca 2019
Najsłabsze ogniwo rosyjskich sił zbrojnych
Podkreślanie potęgi militarnej i zapowiedź dalszych zbrojeń – Władimir Putin nie zaskoczył Rosjan świętujących Dzień Marynarki Wojennej Rosji. Prezydent przyjął defiladę okrętów wojennych w Sankt Petersburgu. Z wielką pompą podobne uroczystości odbyły się także w głównych wojennych portach Rosji. Jednak oficjalny huraoptymistyczny obraz sił morskich to jedno, zaś codzienna rzeczywistość, drugie. W morskim komponencie sił zbrojnych Rosji jest podobnie jak w pozostałych. Część jednostek i sprzętu została zmodernizowana i swą aktywnością pokazuje, że Rosja to także morska potęga. Jednak większość to stary sprzęt, a generalnie marynarka wojenna jest chyba najmniej doinwestowanym rodzajem sił zbrojnych Rosji. Potwierdza to seria wypadków, pożarów, katastrof trapiąca rosyjskie okręty.
Tradycyjnie już, centralna defilada odbyła się na Newie, w Sankt Petersburgu, morskiej stolicy Rosji. W tym roku ściągnięto 43 okręty wojenne oraz okręty podwodne. Główne formacje marynarki wojennej (Flota Bałtycka, Flota Północna, Flota Czarnomorska, Flota Pacyfiku, Flotylla Kaspijska) reprezentowało łącznie ponad 4000 marynarzy. Przed prezydentem i tysiącami zgromadzonych Rosjan przepłynęły m.in. krążownik rakietowy Marszałek Ustinow oraz fregaty Admirał Gorszkow i Admirał Kasatonow. Gościnnie wystąpiły jednostki z Chin i Indii. Prezydent Putin zapewniał, że flota rosyjska gwarantuje bezpieczeństwo państwa i jego interesów, będąc w stanie odeprzeć atak każdego agresora. Rzecz jasna to deklaracja na wyrost – rosyjska flota jest nieporównywalna choćby z US Navy, a niekorzystny dla Rosji układ sił pogłębia się, jeśli naprzeciwko jej floty postawimy siły morskie całego NATO. Stojący w towarzystwie ministra obrony Siergieja Szojgu i dowódcy marynarki wojennej admirała Nikołaja Jewmienowa Putin zapowiedział, że chwała morska Rosji będzie jeszcze większa, gdyż zamierza budować flotę „o unikalnych możliwościach, obliczoną na daleką perspektywę historyczną”.
Pomijając mglistość tych zapowiedzi, należy podkreślić, że obecny stan floty rosyjskiej z pewnością nie może spełniać mocarstwowych ambicji Putina. Ten rodzaj sił zbrojnych wyraźnie odstaje pod względem tempa modernizacji i poziomu gotowości bojowej od choćby strategicznych wojsk rakietowych czy od wojsk powietrzno-desantowych. Zaangażowanie w samą tylko operację syryjską, przy chęci utrzymania poziomu patrolowania wód przybrzeżnych i dalszych akwenów, postawiło rosyjską marynarkę wojenną na krawędzi wydolności operacyjnej. Zbyt duże oczekiwania i rosnące naciski polityczne na kolejne sukcesy – także w na morzu – prowadzą do błędów ludzkich i technicznych problemów. Takie wypadki i katastrofy, jak ostatnio podwodnego aparatu Łoszarik czy na jesieni ub.r. zatonięcia gigantycznego doku, w którym można było remontować największe okręty wojenne Rosji plus stare problemy – jak choćby budząca już na Zachodzie niekończące się żarty epopeja z wciąż psującym się jedynym rosyjskim lotniskowcem – powodują, że trudno uwierzyć Putinowi w świetlaną przyszłość floty. Zwłaszcza, że dla Kremla i generałów dużo ważniejsze są inne elementy arsenału wojennego.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.