RUSSIA MONITOR
Data: 27 kwietnia 2017
Miedwiediew pod ostrzałem
Rośnie presja na Władimira Putina, żeby zdymisjonował swojego szefa rządu. Sondaż Centrum Lewady opublikowany 26 kwietnia, wskazuje na rosnące niezadowolenie Rosjan z premiera. Już 45% respondentów uważa, że Dmitrij Miedwiediew powinien ustąpić. Drugiego marca opozycjonista i bloger Aleksiej Nawalny przedstawił raport, w którym oskarżył premiera o to, że ten używa organizacji charytatywnych i non-profit do gromadzenia pieniędzy od oligarchów i banków państwowych, a następnie kupuje za nie ekskluzywne nieruchomości. Potem Nawalny wyprowadził na ulice tysiące ludzi żądających dymisji Miedwiediewa.
Rzeczniczka premiera Natalia Timakowa oświadczyła, że wspomniany sondaż Lewady był robiony na polityczne zamówienie. Nie sprecyzowała czyje. Za głównego przeciwnika premiera uważa się Igora Sieczina, szefa koncernu naftowego Rosnieft’. Ich personalny konflikt jest odzwierciedleniem ścierających się za rządów Putina dwóch koncepcji polityki ekonomicznej: z jednej strony dominacji państwa w gospodarce, z drugiej strony bardziej prorynkowego podejścia. Zwolennikami pierwszej opcji są siłowicy, zaś drugiej technokraci. Ostatnio Miedwiediew przegrywał kolejne starcia ze Sieczinem. Nie zablokował sprzedaży Baszniefti koncernowi Sieczina, zaś siłowicy doprowadzili do zatrzymania ministra rozwoju gospodarczego. Obecnie krążą plotki, że szef Rosniefti sprzymierzył się z grupą finansowo-polityczną braci Kowalczuków, należących do najbliższego otoczenia Putina, i dążą oni wspólnie do postawienia na czele rządu Siergieja Kirijenki. Inna koalicja, braci Rotenbergów i Siergieja Czemezowa ma natomiast lobbować na rzecz Antona Wajno. Wśród kandydatur na następcę Miedwiediewa pojawia się też nazwisko Walentyny Matwijenko, dziś najwyżej stojącej w hierarchii władzy kobiety, zawsze lojalnej wobec Putina.
Putin miał w 2011 roku obiecać Miedwiediewowi, że ten będzie premierem aż do 2018 roku. To nie jedyny argument za tym, że nie zdymisjonuje lojalnego od wielu lat współpracownika. Dymisja teraz byłaby de facto przyznaniem racji Nawalnemu i demonstracjom marcowym, przejawem strachu przed kolejnymi, zapowiadanymi na 12 czerwca. Dymisja nastąpi tylko wtedy, gdy Putin uzna, że Miedwiediew szkodzi jego popularności. Na razie zaś wygląda to tak, że premier stał się „piorunochronem”, który zbiera cięgi za całą korupcję w Rosji. Nagłośnienie korupcji Miedwiediewa odwraca uwagę od innych wysokich urzędników, w tym Putina.
Nie można wykluczyć, że Putin postanowi zdymisjonować coraz bardziej niepopularnego premiera (choć w pełni lojalnego), aby zrzucić polityczny balast przed wyborami prezydenckimi. Usunięcie skompromitowanego Miedwiediewa byłoby ukoronowaniem trwającej operacji punktowego dymisjonowania, a czasem też oskarżania o korupcję, gubernatorów, wysokich urzędników i wysokich funkcjonariuszy państwowych. Na premiera i rząd mógłby też Putin zrzucić winę za kiepskie wyniki gospodarcze. Część otoczenia Putina może nie chcieć czekać aż do wyborów na dymisję Miedwiediewa. Zgodnie z konstytucją, gdyby coś się stało obecnemu prezydentowi, władzę w kraju przejąłby premier. A taki scenariusz byłby fatalny dla wrogów Miedwiediewa. Oczywiście sam Putin też zdaje sobie z tego sprawę. I dlatego nie usuwa Miedwiediewa – bo gdyby to zrobił, gdyby na przykład premierem został ktoś popierany przez siłowików, wzrosłoby prawdopodobieństwo tego, że coś mu się stanie… Dlatego należy oczekiwać, że jeśli dojdzie do dymisji obecnego premiera, to nie teraz, lecz bliżej wyborów w marcu 2018 r.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.