RUSSIA MONITOR

Data: 24 stycznia 2019

LNG dla Kaliningradu? Kosztowna pokazówka

Gazowa niezależność obwodu kaliningradzkiego – tym chwali się od niedawna Władimir Putin. Politycznie efektowne, ekonomicznie nieopłacalne – przynajmniej na razie. Zbudowany i sprowadzony dużym kosztem z Dalekiego Wschodu pływający terminal LNG nie rozwiązuje wszystkich problemów, bo rosyjska infrastruktura produkcji i transportu gazu skroplonego wciąż jest w powijakach.

ŹRÓDŁO: KREMLIN.RU

Prezydent Rosji specjalnie przyleciał do Kaliningradu, żeby 8 stycznia asystować przy uruchomieniu pływającego terminalu LNG „Marszałek Wasilewski” (terminal przypłynął już w połowie grudnia z Singapuru – koszt budowy wyniósł ponad 300 mln dolarów). Putin ogłosił z tej okazji, że obwód nie jest już narażony na to, że Litwa zablokuje do niego transport gazu, gdyż moc terminalu ma pokrywać zapotrzebowanie regionu. W 2017 r. w obwodzie zużyto 2,4 mld m³ gazu, a „Marszałek Wasilewski” ma moc regazyfikacyjną około 3,1 mld m³ rocznie. Problem może być jednak z surowcem dla tego terminalu.

Co prawda Rosjanie mają już swoje eksportowe instalacje LNG, tyle że na Dalekiej Północy, skąd morski transport jest długi i kosztowny. Efekt? Importowany morzem LNG do Kaliningradu jest teraz 4,5 raz droższy od tego pompowanego gazociągiem przez Białoruś i Litwę. Putin obiecuje, że tej różnicy zwykły konsument nie odczuje. Ale co to oznacza? Jeśli dopłaty z kasy państwa, to znaczy, że z kieszeni podatnika. Z wyliczeń gazety „Kommiersant” wynika, że pełne wykorzystanie terminalu przy obecnej różnicy między ceną LNG i regulowaną ceną wewnętrzną gazu w Kaliningradzie oznaczałoby dla państwa straty rzędu 27 mld rubli rocznie (403,4 mln dolarów). Co więcej, Gazprom nie jest na razie w stanie samodzielnie zaopatrywać terminalu własnym LNG (terminale na Dalekiej Północy należą do Novateku). Instalacja skraplająca gaz w obwodzie leningradzkim ma być gotowa najwcześniej za rok – a i tak nie będzie w stanie zaspokoić całych potrzeb obwodu kaliningradzkiego, nawet gdyby całość LNG tam właśnie wysyłała (a nie będzie tego robić, bo Gazprom będzie chciał jednak coś zarobić na tej instalacji). No i pozostaje jeszcze kwestia kontraktu na tranzyt z Litwą – obowiązuje do 2025 roku i przewiduje transport 2,5 mld m³ rocznie. Jeśli Gazprom go zerwie lub zmniejszy wielkość dostaw, narazi się na pozew Litwy do międzynarodowego arbitrażu, bo każdy metr sześcienny tranzytu to konkretne zyski z opłaty dla litewskiego budżetu.

All texts published by the Warsaw Institute Foundation may be disseminated on the condition that their origin is credited. Images may not be used without permission.

Powiązane wpisy
Top