OPINIE

Data: 13 sierpnia 2019

Koniec INF to porażka Rosji

Stany Zjednoczone oficjalnie wycofały się z traktatu o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu INF. Ogłaszając to, sekretarz stanu Mike Pompeo ponownie oskarżył Rosję o łamanie traktatu. Moskwa oczywiście twierdzi, że winna jest Ameryka, i sama też wycofuje się z układu.

ŹRÓDŁO: MIL.RU

W piątek 2 sierpnia minął półroczny okres, jaki Stany Zjednoczone dały Rosji, by wróciła do przestrzegania postanowień jednego z najważniejszych traktatów rozbrojeniowych. INF jest przestarzałym traktatem. Nie uwzględnia obecnego stanu konfrontacji między Rosją a Zachodem, rozwoju zbrojeń atomowych na świecie w ciągu ostatnich trzech dekad oraz faktu, że szereg państw na świecie, nie objętych INF, posiada broń średniego zasięgu. Przede wszystkim chodzi o Chiny i zagrożenie płynące dla USA i ich azjatyckich sojuszników z arsenału rakietowego ChRL. Stawiając kwestię przestrzegania INF na ostrzu noża, Stany Zjednoczone kierowały się dwoma motywami. Po pierwsze, nie mogły akceptować sytuacji, w której tylko one przestrzegają postanowień traktatu, podczas gdy druga strona – uznawana za poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa USA – łamie układ i buduje zakazaną broń. Po drugie, z punktu widzenia Waszyngtonu mechanizm ograniczający rozwój broni średniego zasięgu ma w dzisiejszym świecie sens tylko wtedy, gdy będzie też obejmował Chiny.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Rosja podarła traktat

Układ INF o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu podpisali przywódcy USA i ówczesnego ZSRS, Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow w 1987 roku w Waszyngtonie. Przewidywał on likwidację arsenałów tej broni, zabraniał jej produkowania, przechowywania i stosowania. Układem objęte były pociski o zasięgu od 500 do 5500 km. Co ważne, chodziło wyłącznie o pociski wystrzeliwane z lądu. Dlatego układ nie dotyczył i nie dotyczy czy to amerykańskich Tomahawków (odpalanych z morza), czy rosyjskich Kh-55 (odpalanych z powietrza). Strony porozumienie zrealizowały: do 1991 roku zniszczyły swe arsenały, a potem przestrzegały zakazu jej posiadania. Zobowiązanie te wraz z upadkiem Związku Sowieckiego przejęła Rosja. Za czasów Borysa Jelcyna dotrzymywała słowa. Sytuacja zmieniła się, gdy do władzy doszedł Władimir Putin. Wiadomo, że prace nad zakazaną bronią ruszyły co najmniej od 2007 roku, a już w następnym roku doszło do pierwszych testów poligonowych. Wywiad USA szybko się o tym dowiedział, ale administracja Baracka Obamy nie poinformowała o tym nawet Kongresu. Obama dążył wtedy do resetu w stosunkach z Rosją. Ujawnił fakt łamania przez Moskwę INF dopiero w 2014 roku. Późniejsze kolejne apele Waszyngtonu i NATO do Kremla, żeby zaprzestał łamania traktatu, na nic się zdały. Rosjanie zdążyli nawet uzbroić w zakazane rakiety 9M729 Nowator co najmniej cztery dywizjony, w większości rozmieszczone w europejskiej części kraju.

W październiku 2018 roku Donald Trump po raz pierwszy publicznie oświadczył, że skoro tylko jedna ze stron przestrzega układu, to nie ma on sensu i USA go opuszczą. Na początku lutego Pompeo ogłosił, że za pół roku Stany Zjednoczone wycofają się z INF, chyba że w tym okresie Rosja zniszczy to, co wyprodukowała i będzie przestrzegała traktatu. Oczywiście Kreml nic takiego nie zrobił, a Rosjanie zaczęli oskarżać Amerykanów, że to oni łamią traktat, choćby budując tarczę antyrakietową w Rumunii i Polsce. Kreml liczył, że w tej sprawie skonfliktuje Amerykę z jej europejskimi sojusznikami. Stało się przeciwnie. NATO solidarnie popiera tu działania Trumpa. Rosja ponosi odpowiedzialność za upadek traktatu INF; sytuacja, w której Stany Zjednoczone w pełni przestrzegają traktatu, a Rosja nie, jest nie do utrzymania; NATO odpowie na zagrożenia związane z rozmieszczaniem przez Rosję broni tego typu – oświadczyła w piątek 2 sierpnia Rada Północnoatlantycka.

NEWSLETTER

Zapisz się

Wyścig zbrojeń? Zachód wygra

Dziś traktat INF przestaje istnieć, ponieważ Rosja rozmieściła systemy rakietowe SSC-8. Nowe rosyjskie rakiety są mobilne, trudne do wykrycia i mogą być wyposażone w głowice nuklearne. Mogą osiągnąć europejskie miasta w kilka minut od ostrzeżenia. Obniża to próg wykorzystania broni nuklearnej w konflikcie zbrojnym – ostrzegł sekretarz generalny Sojuszu, Jens Stoltenberg. Jak podkreślił, Rosja cały czas kontynuuje rozwój i rozmieszczanie tych systemów, pomimo nawoływań do zaprzestania takich działań ze strony Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich. Moskwa uprawia także w tej sprawie dyplomację kłamstw. Tak jak kłamstwem jest twierdzenie, że to USA są winne upadku INF (bo jako pierwsze się z niego wycofały), tak przykładem niezwykłej obłudy jest teraz proponowanie moratorium na rozmieszczenie w Europie rakiet nuklearnych krótkiego i średniego zasięgu. Oferowanie moratorium na pociski rakietowe, które już są rozmieszczone, nie ma żadnej wiarygodności (…). Nie ma nowych rakiet USA, nie ma nowych rakiet NATO w Europie, ale jest coraz więcej nowych rakiet rosyjskich – krótko podsumował to Stoltenberg. Efekty polityki Putina trafnie podsumował nowy szef brytyjskiej dyplomacji Dominic Raab: pogarda Rosji wobec „opartego na zasadach międzynarodowego systemu zagraża europejskiemu bezpieczeństwu”.

Kreml powtarza, że decyzja Trumpa prowadzi do nakręcenia spirali zbrojeń i obniżenia progu bezpieczeństwa jeśli chodzi o potencjalny konflikt nuklearny. Wiceszef rosyjskiego MSZ Siergiej Riabkow wyraził przekonanie, że „Rosja nigdy nie przegra wyścigu zbrojeń”. Albo to urzędowy optymizm i robienie dobrej miny do złej gry, albo dowód głupoty obecnego kierownictwa Rosji. Sytuacja bowiem zaczyna przypominać lata 80. XX w. Wtedy Moskwa sprowokowała wyścig zbrojeń, rozmieszczając w Europie rakiety średniego zasięgu z atomowymi głowicami. Reagan i jego sojusznicy europejscy odpowiedzieli dyslokacją nowych Pershingów oraz Tomahawków. Sowieci nie byli w stanie sprostać w tej rywalizacji. Skończyło się podpisaniem INF, a kilka lat potem upadkiem ZSRS. Również teraz, jeśli Amerykanie rozwiną własną produkcję rakiet średniego zasięgu, szybko prześcigną Rosjan. Oczywiście Moskwa liczy na to, że w Europie nie zechcą przyjąć amerykańskich pocisków, żeby nie prowokować Rosji. Być może tak i będzie w przypadku Niemiec czy Beneluksu, czy Francji i Włoch. Ale nie we wschodniej części Europy. Tutaj USA mają prawdziwych sojuszników, z Polską na czele, dla których ewentualne rozmieszczenie będzie miało potrójną korzyść. Po pierwsze, wzmocni sojusz z Ameryką. Po drugie, wzmocni ich pozycję w samej Europie, w NATO i UE. Po trzecie, najważniejsze, zwiększy bezpieczeństwo w obliczu agresywnych zamiarów Rosji.

Grzegorz Kuczyński – absolwent historii na Uniwersytecie w Białymstoku i specjalistycznych studiów wschodnich na Uniwersytecie Warszawskim. Ekspert ds. wschodnich, przez wiele lat pracował jako dziennikarz i analityk. Jest autorem wielu książek i publikacji dotyczących kuluarów rosyjskiej polityki.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top