RUSSIA MONITOR
Data: 14 maja 2019
Brudna ropa w Przyjaźni, czyli kompromitacja Transnieftu
Skutki wielkiego zanieczyszczenia ropy w rurociągu Przyjaźń odczuwalne będą do końca tego roku. To największa awaria w 55-letniej historii tego szlaku. Wciąż opóźnia się termin pełnego przywrócenia transportu czystej ropy. Alaksandr Łukaszenka mówi o setkach milionów dolarów strat Białorusi. Awaria pokazała jak ryzykowny jest import węglowodorów z Rosji. Jej skutki boleśnie odczuły rafinerie w Niemczech, Polsce, Czechach, Słowacji i Węgrzech. Do ropociągu miało trafić ok. 36,7 mln baryłek zanieczyszczonej ropy. Ale nie wiadomo wciąż dokładnie jak to się stało. Ogromne wątpliwości budzą oficjalne wyjaśnienia rosyjskiego operatora ropociągów. Nie można wręcz wykluczyć, że to sama Transnieft zawiniła w tej sprawie, a teraz kozła ofiarnego robi się z małych prywatnych dostawców.
Prezydent Alaksandr Łukaszenka powiedział 11 maja, że koszty uszkodzeń wynikających z pojawienia się w ropociągu Przyjaźń zanieczyszczonego rosyjskiego surowca są „kolosalne” i Białoruś oczekuje rekompensaty od Rosji. Chodzi o uszkodzenia infrastruktury samego rurociągu na terytorium białoruskim, jak też dwóch białoruskich rafinerii przetwarzających ropę z Przyjaźni. Łukaszenka powiedział, że dokładne straty są szacowane, ale idą one w setki milionów dolarów. Wyraził nadzieję, że Moskwa nie będzie dyskutowała z przedstawionym bilansem strat, jakie poniosła i wciąż ponosi Białoruś w związku z zanieczyszczeniem ropociągu Przyjaźń. Przedstawiciele Transnieftu nie zgadzają się z zarzutami Łukaszenki i twierdzą, że straty białoruskiej strony są dużo niższe, niż „setki milionów dolarów”. Jednak renomowany ekonomiczny dziennika rosyjski „Wiedomosti” napisał 13 maja, że straty Białorusi spowodowane zanieczyszczeniem ropy mogą wahać się od 271,3 mln do 435,3 mln dolarów. Znaczna część tych strat to utracone dochody Białorusi z tytułu tranzytu i przerobu rosyjskiego surowca. Białoruski koncern Biełnaftachim ocenił, iż spadek produkcji rafinerii sprawił, że firma nie otrzymała zysku w wysokości 100 mln dolarów. Z kosztami wiązać się też będzie oczyszczenie rurociągu oraz naprawa i wymiana popsutego sprzętu.
Wesprzyj nas
Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.
Rurociąg Przyjaźń to jeden ze starszych szlaków tranzytu rosyjskiej ropy do Europy. Służy do transportu ropy z Rosji i Kazachstanu, poprzez Białoruś, do Polski, Niemiec i Słowacji. Tędy płynie niemal 8 proc. naftowego importu UE. Rocznie rurociągiem transportowane jest ok. 65 mln ton ropy – czyli jedną czwartą łącznego eksportu Rosji. Białorusini 19 kwietnia poinformowali, że ropociągiem płynie zanieczyszczony surowiec. Według nich źródło „zanieczyszczenia chlorkami” wykryto w Rosji, wzdłuż odcinka rurociągu łączącego Samarę z Unieczą. Transnieft początkowo lekceważyła sprawę, twierdząc, że to mało znaczący incydent, a sytuacja zostanie „znormalizowana” w ciągu tygodnia. Szybko okazało się jednak, że to potężny problem, który spowodował wstrzymanie przyjęcia rosyjskiej ropy przez Białoruś i europejskich klientów. Białoruskie rafinerie ograniczyły produkcję paliw o połowę. Tranzyt ropy wstrzymały polski PERN oraz ukraińska Ukrtransnafta, a 30 kwietnia także białoruski operator. Tego dnia rano Homeltransnafta całkowicie wstrzymała pobór ropy z Rosji, aby móc wypompować z rurociągu zanieczyszczony surowiec.
30 kwietnia raport Władimir Putin wezwał na Kreml szefa Transnieftu Nikołaja Tokariewa żądając wyjaśnień. Tokariew powiedział, że wewnętrzne dochodzenie spółki wykazało, że zanieczyszczenie mogło być wynikiem oszustwa dokonanego przez prywatną firmę z obwodu samarskiego. Putin przyjął bez zastrzeżeń takie tłumaczenie – przynajmniej publicznie. Problem w tym, że do tej pory nie przedstawiono dowodów potwierdzających taką teorię. FSB wszczęła śledztwo 27 kwietnia. Pod uwagę brany jest „akt sabotażu”. Dwa dni później zatrzymano i aresztowano czworo z sześciorga podejrzanych o umyślne zanieczyszczenie ropy w eksportowym rurociągu Przyjaźń. To menedżerowie niedużych prywatnych spółek. Zrzucanie winy na jakąś małą prywatną firmę jest kompromitacją dla państwowego koncernu Transnieft mającego monopol i kontrolę nad wszystkimi ropociągami w Rosji. Biorąc pod uwagę konsekwencje finansowe i polityczne zanieczyszczenia stawia to w bardzo niekorzystnym świetle państwo rosyjskie. Ale eksperci i tak mają dużo wątpliwości co do wyjaśnień przedstawionych przez Transnieft. Skala i poziom zanieczyszczenia jasno wskazują, że proces zanieczyszczania trwał długo i miał dużą skalę. Tymczasem małe prywatne spółki ani nie mają takich ilości własnej ropy, ani nie mają dostępu do eksportowych rurociągów.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.