NOWOŚCI

Data: 5 stycznia 2019

Bezpieczeństwo energetyczne – ewolucja percepcji problemu i jej determinanty

Komentarz Profesora Piotra Kwiatkiewicza dla Warsaw Institute dotyczący bezpieczeństwa energetycznego, historii tego zjawiska, jego determinantów i uwarunkowań historycznych oraz geopolitycznych.

ŹRÓDŁO: NAFTOHAZ.COM

Termin „bezpieczeństwo energetyczne” może uchodzić za signum temporis naszych czasów. W szybkim tempie zyskuje na popularności, urastając do jednego z najpoważniejszych problemów globalnych.

W pierwszej dekadzie po zakończeniu II wojny światowej zapewnienie dostaw surowców energetycznych oraz paliw w wielkości pozwalającej na pokrycie wewnętrznej konsumpcji miało prawo uchodzić za emanację dobrobytu oraz komfortu, który w odbudowującej się ze zgliszczy Europie symbolizował tak upragnioną pokojową stabilizację. Psychologiczne znaczenie szeroko pojętego energetycznego zabezpieczenia społeczeństwa wyeksponowane zostało podczas kryzysu berlińskiego u schyłku lat 40. ubiegłego wieku, kiedy to sowiecka blokada odcięła połączenia drogowe z zachodnimi strefami okupacyjnymi miasta i zaopatrywane były one we wszelkie dobra przez lotnictwo tzw. mostem powietrznym.

Artykułem pierwszej potrzeby okazał się węgiel. Tonażowo przetransportowano go niewspółmiernie więcej niż jakiegokolwiek innego produktu. Istniały już zgromadzone zapasy tego surowca, a mimo to traktowano jego dowóz jako absolutny priorytet – równie ważny co środki higieniczne i żywność. W trakcie operacji Easter Parade przeprowadzonej 15 kwietnia 1949 r. w ciągu doby przywieziono ponad 12 941 ton węgla. Wprawdzie nie przewożono wtedy żadnych innych towarów,niemniej i ten fakt ma swoją wymowę. W ograniczeniu asortymentu pomocowego do jednego produktu nie trudno oczywiście dostrzec nadzwyczajnego znaczenia, jakie mu przypisywano. Ponadto samo przedsięwzięcie miało praktyczny, bardzo utylitarny wymiar. Traktowano je jako swoisty sprawdzian logistyczny, którego rezultaty zamierzano wykorzystać do wyeliminowania istniejących mankamentów w dostawach. Nadal starano się poprawić wydajność zaopatrzenia i tak też się stało. Do 15 kwietnia średnia wielkość dostaw dziennych oscylowała wokół 6,7 tys. ton, a po 16 kwietnia 1949 r. wzrosła do 8,9 tysiąca ton. Ilość węgla kamiennego, jaką transportowano do zachodnich stref okupacyjnych Berlina, była iście imponująca. Wielkości te mogą wręcz budzić zdumienie, jeśli wspomnieć o ograniczeniach związanych z wykorzystywaniem tego surowca przez mieszkańców do celów grzewczych, jego reglamentację itp. Nie pracowała na nim także elektrownia Zschornewitz zaopatrująca dotąd miasto, co mogłoby generować zwiększony popyt. W rezultacie przez cały czas Berlin pogrążony był w ciemnościach. Blackout wpisywał się w symbolikę tamtych dni, nie mniej niż lądujące jeden za drugim samoloty. Dający się we znaki brak prądu nie pozostawał bez związku z zapotrzebowaniem na węgiel. Tonaż przerzucanego mostem powietrznym surowca oraz jego konsumpcja mają prawo uchodzić za swoisty fenomen, bo też nie był to jedyny nośnik energii, który wtedy dostarczano do miasta. Dominował on pod względem ciężaru, ale ustępował wielkością produktom żywnościowym. Na kolejnych miejscach znalazły się: olej napędowy, benzyna i olej silnikowy. Oznaczało to absolutny prymat surowców energetycznych oraz paliw nad innymi produktami i towarami, w które zaopatrywano blokowany obszar.

Zapewnienie dostaw surowców zaspokajających moce przetwórcze stanowiło w latach 50. i 60. XX w. istotę bezpieczeństwa energetycznego. Sam termin i jego rozumienie miał wymiar czysto intuicyjny i formalnie nie funkcjonował, a jeśli był już używany, to w kontekście dalekosiężnych pytań o przyszłość ludzkości i rozwój cywilizacji, posiadając bardziej futurystyczny niż utylitarny charakter. Zresztą sam problem zapewnienia odpowiedniej ilości paliw dotyczył najbardziej przemysłowo rozwiniętych części świata. Okolicznością wybitnie sprzyjającą czy też pomocną w rozwiązaniu kwestii zaopatrzeniowych pozostawała wynikająca z uwarunkowań historycznych zbieżność najsilniej rozwiniętych ośrodków gospodarczych z centrami przemysłowymi, w których znaczący udział posiadało górnictwo węglowe. Kwestia bezpieczeństwa energetycznego była właściwie tożsama z podażą produktów naftowych, wszystkie pozostałe potrzeby zaspakajano przy wykorzystaniu miejscowego surowca.

Ponad stuletnia dominacja węgla jako nośnika energii, rzutowała na postrzeganie kwestii bezpieczeństwa w tym obszarze. Znaczące rozproszenie złóż surowca i jego dość powszechna dostępność zamykały problem w odpowiedniej logistyce Funkcjonował sprawdzony przez dekady schemat rozwiązań polegający na usytuowaniu lokalnych gazowni, a z czasem elektrowni i elektrociepłowni przy węzłach transportowych: morskich i rzecznych portachm oraz stacjach kolejowych. Zważywszy na stale utrzymującą się nadwyżkę podażową oraz istniejącą na rynku konkurencję, zabiegi służące zapewnieniu dostaw ograniczały się do wynegocjowania najlepszej ceny.
Istniejący ład zakłócony został za sprawą rosnącego znaczenia surowców węglowodorowych. Pierwsze zmiany związane były z dynamicznie rosnącym zapotrzebowaniem na ropę naftową, której produkty wykorzystywano do wytwarzania energii elektrycznej jedynie w rejonach wydobycia lub państwach dysponujących potężnymi rezerwami naturalnymi, a popyt generowany był przede wszystkim przez transport, głównie samochodowy.

Faktor cenowy – kryzys paliwowy 1973 r. oraz rewolucja szyicka i wojna iracko–irańska

Za umowną datę przełomową przyjąć można 1973 r. i tzw. „kryzys paliwowy”. Wywołali go arabscy eksporterzy ropy naftowej, którzy wykorzystując wsparcie Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników dla Izraela podczas wojny październikowej z Egiptem, wprowadzili embarga eksportowe wobec Zachodu. Wbrew powszechnie ugruntowanej opinii rzeczywistą stawką była renegocjacja umów koncesyjnych. W 1972 r. na forum OPEC Arabowie otwarcie zażądali, by importerzy, dewaluując swe pieniądze, renegocjowali porozumienia zawarte z eksporterami. Ci ostatni walczyli już nie o stawki, lecz udziały w koncernach, a nawet o prawo własności do wydobywanego surowca. Koncerny, które w istocie były stroną całego sporu, znajdowały się w innej sytuacji niż poszkodowane państwa – importerzy, gdyż de facto podwyżki cen nie przynosiły im szkód.

Nadwyżka popytu nad podażą dała się też we znaki klientom stacji benzynowych, po raz pierwszy mieszkańcy Stanów Zjednoczonych napotkali na trudności z tankowaniem swoich samochodów. Konsekwencje zaistniałej sytuacji były jednak znacznie bardziej dalekosiężne niż kłopoty z zaopatrzeniem. Te bowiem wkrótce ustały, natomiast niewspółmiernie wyższe ceny ropy naftowej (w stosunku do okresu sprzed 1973 r.) oraz strach przed deficytem paliw płynnych na rynku nie minął.

Dla branży motoryzacyjnej był to początek prawdziwej rewolucji. Na drogach systematycznie zaczęło przybywać samochodów małolitrażowych, a duże i przestronne auta w coraz mniejszej ilości opuszczały fabryczne sale montażowe. Zmiana preferencji szczególnie silnie zauważalna była na Starym Kontynencie. W Stanach Zjednoczonych proces ten postępował znacząco wolniej i nigdy nie osiągnął takiej dynamiki, jak w Europie. Niemniej i tam dał o sobie znać, czego dowodem była szybko rosnąca od połowy lat 70. XX w. popularność pojazdów produkcji japońskiej, które skutecznie rywalizowały z symbolizującymi amerykański przemysł tzw. samochodami pełnowymiarowymi.

Przeobrażenia na rynku motoryzacyjnym można uznać za najłatwiej dostrzegalny symptom strachu przed powtórnym wystąpieniem kryzysu paliwowego. Obawy te współtworzyły atmosferę polityczną i gospodarczą lat siedemdziesiątych. Towarzyszyły wszystkim wysoko rozwiniętym gospodarkom, które nie posiadały własnych surowców i zmuszone były do ich importu. Nie brakowało też wydarzeń, które niejednokrotnie odczytywano jako zwiastun nadciągającego rozchwiania rynku i problemów zaopatrzeniowych. Lęki te ze szczególną siłą ożyły w 1979 r. w związku z islamską rewolucją w Iranie, chociaż i wcześniej niejednokrotnie na giełdach reagowano bardzo emocjonalnie na informacje o napięciach i konfliktach politycznych w regionach wydobycia ropy naftowej.

ŹRÓDŁO: WARSAW INSTITUTE

Utrzymujący się przez lata stan niepokoju nie pozostał bez wpływu na postrzeganie bezpieczeństwa gospodarczego, gdyż zaopatrzenie w surowce energetyczne miało tu kluczowe znaczenie i coraz powszechniej uznawane było za jego newralgiczny element. Świadomość ta z wolna zaczęła dominować także w państwach producenckich, dotąd niedotkniętych problemem deficytu podaży. Za przykład posłużyć mogą Stany Zjednoczone, gdzie zasadniczej zmianie ulegać zaczęła interpretacja działań na rzecz redukcji zagrożeń dla bezpieczeństwa energetycznego. Akcent został wyraźniej postawiony na aspekt ekonomiczny. Ceny dostaw do rafinerii postrzegano odmiennie niż w poprzednich dekadach, kiedy to amplituda ich wahań nie przekraczała paru procent. To nowe oblicze ukształtowane zostało w dużej mierze przez mass media i presję opinii publicznej.

Rewolucja szyicka oraz wojna iracko–irańska

Perturbacje polityczne w Iranie i upadek monarchii dały wspominany już impuls do kolejnych wzrostów kursu ropy naftowej na giełdach. Przyczynił się on do utrwalenia formułowanego po kryzysie paliwowym z początku lat siedemdziesiątych systemu bezpieczeństwa gospodarczego w odniesieniu do zaopatrzenia w surowce energetyczne. Liczyła się już nie tylko gwarancja dostaw, lecz także ich cena. Polityczne koszty realizacji przedsięwzięcia zeszły na plan dalszy, chociaż o ich zupełnej marginalizacji nadal nie mogło być mowy. Czynnikiem odpowiadającym za ten stan rzeczy pozostawała niezmiennie, trwająca od lat zimnowojenna rywalizacja mocarstw.
Bipolarny podział świata na dwa zwaśnione bloki polityczno – militarne był bardziej stanem świadomości mieszkańców Europy i Ameryki Północnej niż rzeczywistym odzwierciedleniem panujących realiów. Te zdawały się być znacznie bardziej złożone i różnorodne. Wojna iracko–irańska, podczas której zwaśnione strony starały się doprowadzić do zniszczenia infrastruktury wydobywczej, przesyłowej i wywozowej wroga, skutkowała wysokimi cenami i niepewnością rynków. Wśród największych obaw na pierwszym planie pozostawała ta dotycząca zamknięcia dla tankowców Zatoki Perskiej i Cieśniny Ormuz – najważniejszego na świecie szlaku przewozu ropy naftowej i jej produktów. Polityczne zabiegi rządu Stanów Zjednoczonych, a w tym przede wszystkim presja jaką wywierał gabinet prezydenta Ronalda Reagana na swych bliskowschodnich partnerów, by zwiększyli wydobycie surowca, przyniosła efekt. Spadki cen baryłki ropy, jakie miały miejsce od połowy lat 80. ubiegłego wieku, przyczyniły się do poprawy koniunktury gospodarczej na Zachodzie, a zarazem poważnie pogłębiły kryzys finansowy, w jakim znajdował się ZSRS. Niedobory budżetowe oraz koszty eksperymentalnych reform gospodarczych pokrywano m.in. ze sprzedaży paliw płynnych. Ropa naftowa stała się towarem eksportowym o kluczowym znaczeniu dla bytu państwa. Systematycznie też rosło jej wydobycie. Rozpad ZSRS w 1991 r. nie zatrzymał jednak dalszych obniżek cen surowca i powiększania się jego nadwyżki na rynku.

ŹRÓDŁO: WARSAW INSTITUTE

Przyczyny takiego stanu rzeczy, w pewnym uproszczeniu, sprowadzić można do konsekwencji zmian politycznych, jakie zaszły na przełomie dekad. Wśród nich wyróżnić można:
– antagonizmy wśród państw członkowskich OPEC i wynikające stąd ograniczenia wpływu kartelu na rynek,
– zakończenie. „zimnej wojny” i związane z tym ograniczanie rezerw strategicznych,
– przemiany systemowe w Federacji Rosyjskiej i konieczność dostosowania gospodarki tego państwa do wyzwań, jakie pojawiły się wraz z odejściem od systemu centralnego planowania, i zastępowanie go zasadami liberalizmu ekonomicznego.

W pierwszym z wymienionych przypadków zmiany dotyczyły bliskowschodnich członków OPEC. Aneksja Kuwejtu oraz operacje wojenne wymierzone w Irak mocno nadwyrężyły i tak ograniczoną już zdolność do kooperacji państw producenckich w ramach porozumień tejże organizacji. Jeszcze w okresie rządów szacha Mohammada Rezy Pahlawiego kartel nie zawsze wykazywał się statutową spójnością, czego dowodzi casus 1973 r. Po zwycięstwie rewolucji szyickiej w Iranie, relacje międzynarodowe tego państwa uległy zasadniczej zmianie. Pozostali członkowie OPEC znad Zatoki Perskiej widzieli w Iranie zagrożenie i to nie tylko dla swoich interesów gospodarczych.
Wojna iracko–irańska przyczyniła się do dalszej dezintegracji kartelu. Wkrótce obawy wzbudzać zaczął także Irak. Nadmienione już zajęcie Kuwejtu przezeń czy też jego wrogość wobec działań podejmowanych przez Arabię Saudyjską miały destruktywny wpływ na kooperacje członków. Przykładem dokumentującym ten stan rzeczy była dezaprobata Libii wobec przygotowanych w latach 1990–1991 operacji zbrojnych służących wyzwoleniu Kuwejtu i operacji zbrojnych wymierzonych przeciwko reżymowi baasistowskiemu w Iraku. W rezultacie wytyczanie limitów wydobycia, tak jak i wszelkie pozostałe mechanizmy kształtowania sytuacji na rynku naftowym pozbawione zostały jakiejkolwiek mocy sprawczej. Wszystkie bliskowschodnie państwa członkowskie OPEC wydobywały i kierowały na światowe rynki więcej surowca niż ilość wynikająca z poczynionych wspólnie uzgodnień.

Kwestia redukcji strategicznych zapasów ropy naftowej i produkowanych z niej paliw dotyczyła nie tylko Stanów Zjednoczonych, chociaż wpływ gromadzonych tu rezerw miał dla sytuacji na rynku kluczowe znaczenie. Dotykała w mniejszym lub większym stopniu wszystkich państw przeciwstawnych bloków polityczno–wojskowych i oznaczała wprowadzenie do powszechnego obrotu dodatkowych ilości surowca. Jego pojawienie się było nie tyle rezultatem wyprzedaży zmagazynowanych na wypadek wojny zapasów, ile braku zainteresowania ich dalszym tworzeniem. Przekładało się to na osłabienie strony popytowej, co przy pokaźnej nadwyżce surowca przyczyniało się do jego przeceny.

Rozpad ZSRS, a następnie transformacja systemowa w Rosji nie pozostawały bez wpływu na sytuację na rynkachRzecz dotyczyła bowiem największego w świecie producenta ropy naftowej, który borykając się z chronicznym brakiem środków na modernizację gospodarki, rozwój infrastruktury, niwelacje społecznych skutków zachodzących przemian itp., uzupełniał deficyt budżetowy eksportując surowce. Sprzedaż węglowodorów traktowana była przez przywódców radzieckich, a po 1991 r. przez obóz rządzący w Rosji jako stosunkowo najprostszy i najpewniejszy sposób pozyskania kapitału. Strategia ta, przy zbliżonym podejściu państw OPEC, przyczyniała się do powiększenia od połowy lat 90. ubiegłego wieku nadpodaży ropy naftowej i systematycznego spadku jej notowań. Poziom na jakim znalazły się ceny surowca u schyłku ostatniej dekady ubiegłego stulecia, można uznać za najniższy w dziejach, biorąc pod uwagę czynnik inflacyjny.

Tanie surowce

Ropa naftowa okazała się najbardziej uniwersalnym z surowców w energetyce. Swą popularność zawdzięcza z jednej strony niezwykłe szerokim możliwościom zastosowania wytwarzanych na jej bazie produktów jako: paliw silnikowych, materiału opałowego dla elektrowni czy systemów grzewczych, a z drugiej brakowi komplikacji logistycznych przy jej transporcie oraz przechowywaniu i magazynowaniu. Zalet dotyczących wymiaru utylitarnego jest znacznie więcej. Przyczyniły się one do wykreowania modelowego rozwiązania przelicznika wartości energetycznej, w którym ropa posłużyła za wzorzec. Tona metryczna ekwiwalentu ropy naftowej (toe) stała się wygodnym wskaźnikiem w zestawieniach zbiorczych różnych nośników energii, natomiast sam kurs baryłki tego surowca – punktem odniesienia dla giełdowych notowań węgla czy wyceny gazu ziemnego.

Apogeum giełdowej przeceny ropy naftowej w końcówce XX w. przypadło na marzec 1998 r. Jej notowania oscylowały wówczas wokół 10 USD/bbl i nie brakowało transakcji zbliżających się do poziomu 9,5 USD/ bbl. Dla państw eksporterów był to trudny do zaakceptowania stan rzeczy. W wymiarze fiskalnym uderzał także w państwa konsumenckie na Starym Kontynencie, gdzie taryfy podatkowe i celne na surowiec oraz paliwa płynne były najwyższe i stanowiły istotny element przychodów budżetowych. Dynamika wzrostu popytu związana ze spadkiem cen nie mogła kompensować braku wpływu z tytułu sprzedaży paliw. Problem istniał nie tylko w wymiarze ekonomicznym, lecz także politycznym. W krajach UE i gronie reprezentantów byłego bloku wschodniego pretendujących do pełnego członkostwa we Wspólnocie liczono się z potencjalnymi dalekosiężnymi konsekwencjami kryzysu gospodarczego, jaki dotknąć może znajdujące się w bliskim sąsiedztwie państwa, dla których sprzedaż węglowodorów stanowiła istotne źródło wpływów. Obawy te zdawały się być wszechobecne w toczonych wówczas dysputach. Pojawiały się w komentarzach eksperckich prezentowanych na łamach opiniotwórczych mediów oraz w tzw. bulwarowej publicystyce.

Zaniżenie do granic możliwości cen ropy naftowej przekładało się na notowania wszystkich paliw kopalnych. Pociągało to za sobą wzrost ich konsumpcji. Zmiany widoczne były w każdym segmencie energetyki od produkcji rafineryjnej począwszy, a na wytwarzaniu energii elektrycznej skończywszy. Sytuację tę obrazuje dynamika zużycia energii pierwotnej.

Wyzwoliła ona ponownie pytania o granice wzrostu zużycia i towarzyszące temu od lat 70. XX w. obawy o stan rezerw naturalnych surowców oraz okres, przez jaki mogą być eksploatowane nim ulegną wyczerpaniu. Powróciła też debata na temat widma tzw. pick oil, czyli szczytu wydobycia ropy naftowej i jego konsekwencji.

Osiągnięcie maksimum należy traktować jako zupełnie naturalny element właściwy dla każdego procesu. Przewidywalny i prognozowany od okresu, w którym masowy popyt stał się bodźcem do pozyskiwania surowca na skalę przemysłową. Niespełna półtora wieku później uzależnienie od niej świata pozostawało zjawiskiem bezprecedensowym. Żadne inne kopaliny nigdy nie miały takiego znaczenia dla całej ludzkości.

Pick oil i determinant ekologiczny

Wizja apogeum podażowego zawsze napawała strachem. Obawy dotyczą głównie spadku podaży i związanego z tym wzrostu cen, a dalekosiężnie także niedoborów zaopatrzeniowych. Lęk z jednej strony dotyczył nadmienianego kresu zasobów, a z drugiej negatywnych skutków dla środowiska naturalnego wynikających z systematycznie rosnącej konsumpcji. W ostatnim przypadku odnosił się on tak do zachodzących zmian klimatycznych i znaczenia jakie przypisane zostało emisji gazów cieplarnianych, jak i samego zanieczyszczenia atmosfery i gruntów produktami spalania paliw kopalnych.

W przeciwieństwie jednak do nadmienianego stanu z przełomu lat 70. i 80. XX w., zdobycze nauki i postęp technologiczny, jaki nastąpił od tamtych lat, pokazały nowe horyzonty rozwoju bez ropy naftowej, gazu zmiennego i węgla. Zrzucenie zależności od ropy naftowej w transporcie morskim i lądowym, a także elektroenergetyce przestało być tylko mirażem. Podobnie rzecz przedstawiała się i z innymi surowcami energetycznymi. Wyjątek stanowiły tu pierwiastki rozszczepialne. Jeśli przyjąć jako kierunek przemian odejście od wytwarzania energii przy wykorzystaniu procesu spalania, to rzecz ich nie dotyczyła. Pytaniem otwartym pozostawał jedynie doraźny koszt finansowy samej transformacji. Integralną jej częścią pozostawała implementacja tego, co wniosła z sobą rewolucja informatyczna, stąd też zastąpienie tymi zdobyczami rozwiązań analogowych w perspektywie długoterminowej oznacza znaczące oszczędności w bilansie końcowym.

Podniesienie potencjału naukowo–technicznego pozwoliło wprawdzie na kolejne modyfikacje obowiązujących definicji bezpieczeństwa energetycznego, niemniej determinantem formułowania kategorii pojęciowych w sferze securologicznej pozostaje głownie strach przed ponownym wystąpieniem kryzysu energetycznego. Na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia był to, jak wspomniano, lęk przed pick oilem i jego następstwami, a zarazem obawy przed zmianami klimatycznymi i zniszczeniem ekosystemu.

Wyrazem emanacji tego niepokoju pozostała jedna z popularniejszych i dominujących współcześnie definicji bezpieczeństwa energetycznego. Zgodnie z ustawowym brzmieniem jest to „stan gospodarki umożliwiający pokrycie perspektywicznego zapotrzebowania odbiorców na paliwa i energię, w sposób technicznie i ekonomicznie uzasadniony, przy zachowaniu wymagań ochrony środowiska”.
Zwraca uwagę wyeksponowanie znaczenia, jakie polski prawodawca przypisał systemowi organizacji życia ekonomicznego. Nie ma tu mowy o trosce o obywateli. Gospodarka traktowana jest jako samodzielny byt i wartość wymagająca ochrony. Można spekulować na temat pozycji, jaką zajmuje ona w określonej strukturze instytucjonalnej, umieścić ją w jakiś bliżej oznaczonych ramach terytorialnych. Zabiegi te, tak jak i nadmienione intuicyjne próby określenia pozycji państwa, nie pozostają neutralne dla merytorycznej treści zawartej w przytaczanej formule przesłania.
Jedynym elementem mogącym uchodzić za cząstkę składową human security, są słowa o nieszkodzeniu otoczeniu naturalnemu. Dookreślają one czas i przestrzeń powstania przytaczanej formuły. Jest to jednakże jedyny fragment obszarowo wykraczający poza kryterium przedmiotowe.

Podsumowanie

Ewolucja postrzegania i interpretacji problemu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego jest procesem naturalnym. Na płaszczyźnie społecznej podlega podobnym mechanizmom modyfikacji do tych, jakie zachodzą w odniesieniu do wyzwań wynikających z konieczności zaspakajania potrzeb egzystencjalnych, a w szczególności tych z nich, których rozwiązanie zostało zinstytucjonalizowane na poziomie państwa lub w wymiarze międzynarodowym. Niemniej każdorazowo jego istota dotyka jednostki i przez nią jest eksponowana.
Istotne znaczenie dla odbioru tej kwestii przypisać można standardowi życia, który może uchodzić za pochodną stanu wiedzy, świadomości ideologicznej, zamożności, tożsamości kulturowej itp. Akcent położyć należałoby także na cenę surowców energetycznych czy też na koszty wytworzenia i dostępność nośników. Kluczowa rola przypada jednakże determinantom politycznym i technicznym. Ich nadrzędna pozycja wynika z wpływu, jaki wywierają na pozostałe elementy. Casus berlińskiego „mostu życia” dowodzi całkowitej deprecjacji czynnika ekonomicznego przez polityczny, natomiast stanowisko arabskich eksporterów ropy naftowej w 1973 r., jego ekspozycji. Odzwierciedlenie tego stanu rzecz znajduje swoje potwierdzenie także w wydarzeniach z końca lat 70. XX w. czy ostatnich dekadach tego stulecia, kiedy to inicjując stosowne działania na arenie międzynarodowej, kreowano sytuację na rynkach.

Dynamika postępu, jaki poczyniła nauka w zakresie wiedzy na temat możliwości wytwarzania energii, utrudniła czy wręcz uniemożliwiła jej reglamentację przez czynniki polityczne. Za okoliczność sprzyjającą upowszechnianiu wykorzystywanych dotąd dla potrzeb wojska rozwiązań wskazać można tkwiący w nich komercyjny potencjał. Nie bez znaczenia pozostawały obawy przed wyczerpaniem łatwo dostępnych, a co za tym idzie tanich w eksploatacji złóż ropy naftowej i gazu ziemnego. Dalszy wzrost konsumpcji tego surowca wiąże się jednocześnie z postępująca degradacją środowiska naturalnego. Lęk przed dalekosiężnymi skutkami takich zmian oraz strach przed globalnymi konsekwencjami gospodarczymi dalszego wzrostu popytu na surowce węglowodorowe wyeksponował znaczenie nowych technologii w energetyce jako czynnika mogącego stanowić remedium na te zagrożenia.

Top