UKRAINE MONITOR
Data: 20 marca 2019
Krym – niechciany temat w kampanii wyborczej
W tym roku rocznica aneksji Krymu przypadła w samym środku kampanii prezydenckiej na Ukrainie. Co raczej kandydatów nie ucieszyło, bo nie jest to temat wdzięczny do wykorzystania w kampanii. Część kandydatów musiałaby się bronić z decyzji podjętych w lutym i marcu 2014 roku (i to nawet bardziej Tymoszenko niż Poroszenko). Inni nie chcą poruszać tej sprawy, bo są mniej lub bardziej kojarzeni z Moskwą (Medwedczuk, Bojko). Reszta zaś nie widzi w temacie Krym najmniejszych szans na ugranie jakichś punktów wyborczych.
Przy okazji piątej rocznicy aneksji Krymu chyba największy rezonans wywołały słowa Julii Tymoszenko, która broni swego poparcia w 2014 roku dla decyzji władz o nie podejmowaniu zbrojnego oporu na Krymie. Obecna kandydatka na prezydenta powtarza, że Ukraina nie miała wtedy środków wojskowych ani dyplomatycznych, aby przeciwstawić się zbrojnej inwazji Rosji. Według niej ukraińskie służby miały informacje, że Rosja tylko czeka na pierwszego zabitego mieszkańca Krymu lub rosyjskiego żołnierza, aby rozpętać regularną wojnę z Ukrainą na całej długości frontu. Tymoszenko chce odrzucić porozumienia mińskie. Cały proces pokojowy w Mińsku jest jej zdaniem szkodliwy, bo toczy się na podstawie porozumienia między separatystami w Donbasie a „ludźmi, którzy nie sprawują oficjalnych stanowisk w Kijowie”. Zaś fakt niewłączenia do tego procesu kwestii Krymu Tymoszenko nazywa wręcz „zdradą stanu”. To ostatnie jest niewątpliwie adresowane do Petra Poroszenki. Prezydent ponosi największą polityczną odpowiedzialność za to, co przez ostatnie pięć lat wydarzyło się w polityce ukraińskiej wobec Krymu. A niewiele się wydarzyło – bo Kijów ciągle nie ma środków. To, co się przez ostatnie pięć lat Ukrainie udało, to uzyskanie deklaracji niemal całej międzynarodowej społeczności, że Krym to część Ukrainy. Zapisane jest to również we wszystkich ważnych dokumentach G-8, NATO, UE, Parlamentu Europejskiego, ONZ. W Deklaracji Krymskiej z 25 lipca 2018 roku sekretarz stanu Mike Pompeo pisze, że USA wspólnie z sojusznikami, partnerami i międzynarodową społecznością odrzucają próbę aneksji Krymu przez Rosję i zobowiązują się prowadzić taką politykę dotąd, aż nie będzie przywrócona terytorialna integralność Ukrainy.
17 marca Poroszenko, mówiąc o swych planach w razie reelekcji, zapewnił, że Krym zostanie przez Ukrainę odzyskany. Ale oczywiście nie powiedział w jakiej perspektywie czasowej i w jaki sposób. Pięć lat po aneksji Krymu w programach części kandydatów na prezydenta temat ten w ogóle się nie pojawia. Ale wszyscy politycy ukraińscy zgadzają się w jednym: nie ma mowy o odbiciu półwyspu przy pomocy siły. Dominują metody polityczne i dyplomatyczne oraz nadzieja na pomoc, jaką da Kijowowi integracja euroatlantycka. Ale są i różnice. Podczas gdy Poroszenko zapowiada zmiany w Konstytucji i nadanie osobnej autonomii krymskim Tatarom, to na przykład prorosyjski Wiktor Medwedczuk jest temu przeciwny, a kwestii powrotu Krymu pod zwierzchnictwo Kijowa w ogóle nie ma w jego kampanii. Z kolei Julia Tymoszenko jako jedna z pierwszych w kwestii Krymu i Donbasu zadeklarowała konieczność powrotu do formatu z Budapesztu – zwrócenia się w tej sprawie o pomoc do krajów gwarantów memorandum o nienaruszalności granic Ukrainy.
Generalnie kandydaci unikają tematu Krymu, bo jest on bardzo niewygodny. Co innego Donbas. A w kwestii Krymu nie wiadomo, co można zrobić oprócz podkreślania, że Krym jest ukraiński a Rosja zagarnęła go siłą i bezprawnie. Nikt nie odważy się powiedzieć choćby, że kwestia statusu Krymu powinna stać się elementem negocjacji z Moskwą. Nawet taka sugestia byłaby samobójcza dla polityka ukraińskiego. Tymczasem władze w Moskwie podkreślają na każdym kroku, że Krym już na zawsze pozostanie częścią Rosji. I nie zmienią tego ani sankcje, ani naciski, ani groźba konfliktu zbrojnego. Mówił o tym 18 marca premier Dmitrij Miedwiediew. Od pierwszych dni aneksji Rosja zrobiła wiele by związać ściśle półwysep z Federacją. Przede wszystkim militarnie, ale też infrastrukturalnie. Przy okazji rocznicy dowódca Południowego Okręgu Wojskowego Rosji generał Aleksandr Dwornikow zapowiedział wzmocnienie Floty Czarnomorskiej 13 nowymi okrętami i jednostkami pływającymi. Z kolei prezydent Władimir Putin wziął udział w oficjalnej inauguracji dwóch bloków elektrowni w Sewastopolu i Symferopolu na anektowanym przez Rosję Krymie. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oznajmił, że działalność obu elektrowni oznaczać będzie „pełną samowystarczalność energetyczną Krymu”.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.