RUSSIA MONITOR

Data: 12 grudnia 2017

Stary prezydent, stary premier?

Główna wyborcza intryga w Rosji została już rozwiązana. Wybory w marcu 2018 roku wygra zdecydowanie w pierwszej turze Władimir Putin i na początku maja zostanie zaprzysiężony na kolejną sześcioletnią kadencję. Wtedy też najdalej okaże się, komu powierzy stery rządu. I właśnie to będzie jedną z głównych niewiadomych kampanii. Z jej przebiegu powinno wynikać, czy stanowisko utrzyma Dmitrij Miedwiediew, czy ktoś go zastąpi?


źródło: government.ru

Zgodnie z konstytucją, wraz z końcem kadencji prezydenckiej upływają pełnomocnictwa rządu. Po zaprzysiężeniu prezydent formalnie wskazuje parlamentowi swego kandydata. Nieoficjalnie wciąż nie wiadomo, kim on będzie. To różnie obecną sytuację od dwóch poprzednich, gdy na długo przed wyborami prezydenckimi było wiadomo, kto stanie na czele rządu. W grudniu 2007 roku ogłoszono, że będzie nim Putin, we wrześniu 2011 – że Miedwiediew.

Obecny premier długo wydawał się naturalnym kandydatem, ale ostry konflikt z Zachodem i będące tego, między innymi, efektem problemy gospodarcze osłabiały Miedwiediewa. Wojny w Donbasie i w Syrii, jak też zaostrzanie polityki wewnętrznej wzmocniły znacznie siłowików, którzy, delikatnie mówiąc, nigdy za Miedwiediewem, uważanym za „liberała”, nie przepadali. Ciosem w niego było aresztowanie ministra rozwoju gospodarczego Aleksieja Uljukajewa, a kilka miesięcy później publikacja przez Aleksieja Nawalnego raportu o ogromnym majątku premiera. Efektem tej publikacji były dwie fale dużych antykorupcyjnych demonstracji. Mogło się wydawać, że ten balast polityczny zatopi Miedwiediewa, wszak w pewnym stopniu uderzało to także w prezydenta.

Jednak od listopada notowania polityczne premiera poszły wyraźnie w górę. Pomaga mu w tym przebieg procesu Uljukajewa oraz osłabienie pozycji jego odwiecznego wroga Igora Sieczina. Pojawiły się już nawet plotki, że Miedwiediew dostał od Putina obietnicę, że pozostanie na stanowisku. Choć to akurat może być też gra jego przeciwników. Tym bardziej, że do marca-maja pozostało jeszcze trochę czasu i wygląda na to, że najwięcej będzie zależało od sytuacji gospodarczej – ta się znów pogarsza – i od tego, co Putin postanowi z tym robić. Jego dotychczasowa polityka wskazuje, że nie chce reform, do jakich zachęca choćby Aleksiej Kudrin. Były wicepremier uczestniczy w naradach u prezydenta na tematy ekonomiczne w wąskim gronie. Choć wymienia się go jako możliwego przyszłego premiera, to jest to mało realne. Nie ma politycznego zaplecza i ma wrogów w siłowikach. Ci, jeśli już będą musieli zgodzić się na scenariusz jastrząb Putin – gołąbek premier, to będą woleli znanego im już Miedwiediewa. Na giełdzie nazwisk pojawiają się też mer Moskwy Siergiej Sobjanin, minister rozwoju ekonomicznego Maksym Orieszkin i szefowa banku centralnego Elwira Nabiullina. Wszyscy oni mniej lub bardziej nie różnią się programem od Miedwiediewa. Na dodatek Sobjanin ma polityczną przeszłość nie do końca związaną z Putinem, Orieszkin jest młody, a Nabiullina to kobieta. W tej sytuacji najwygodniej będzie chyba znów postawić na Miedwiediewa, który nie raz wykazał się lojalnością wobec Putina, a po tym, jak spin doktorzy Putina wybili mu z głowy na jesieni 2011 próby budowania własnego obozu i walki o reelekcję, nie ma ambicji zagrażających obecnemu prezydentowi

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: migration crisis, NATO, Belarus, Russia

 

Powiązane wpisy
Top