RUSSIA MONITOR
Data: 21 grudnia 2017
Złowieszcze teorie szefa FSB
Z okazji 100. rocznicy powstania pierwszej bolszewickiej służby bezpieczeństwa (Czeka) szef jej spadkobiercy, FSB, Aleksandr Bortnikow udzielił wywiadu rządowemu organowi prasowemu „Rossijskaja Gazeta”. Wizja historii czekistowskich organów autorstwa dyrektora FSB mówi wiele o obecnych poglądach ludzi w Moskwie kierujących rozbudowanym aparatem represji. Bortnikow wykorzystuje też okazję do wzmocnienia wizerunku FSB jako niezbędnego, najpoważniejszego fundamentu istnienia obecnego reżimu w Rosji.
Federalna Służba Bezpieczeństwa jest tylko kolejnym wcieleniem powstałej w 1917 roku Czeki. Podobnie, jak wcześniej KGB, MGB, NKWD i GPU. To, co mówi w prasowym wywiadzie dyrektor Bortnikow jedynie to potwierdza. Za rządów Władimira Putina na Łubiance otwarcie pielęgnuje się czekistowską tradycję i wychwala sowiecki okres funkcjonowania bezpieki. Tak daleko w gloryfikowaniu zbrodni tamtego okresu jeszcze jednak żaden szef służby bezpieczeństwa urzędujący na Łubiance się nie posunął.
Powstała w grudniu 1917 roku Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem (Czeka) przyczyniła się do zachowania zdolności zarządzania krajem w warunkach wojennych – twierdzi Bortnikow. Według niego, Czeka była odpowiedzią na chaos i zagrożenia ze strony obcych służb, „terrorystycznych, bandyckich i biało emigranckich organizacji”. Problem w tym, że Bortnikow odwraca kolejność zdarzeń. Bo najpierw powstała Czeka i najpierw rozpętano terror, a wojna domowa wybuchła dopiero potem. Bortnikow usprawiedliwia też Wielki Terror lat 30. Mówi, wbrew oczywistym faktom, że istniały realne plany usunięcia, a nawet zabicia Stalina, zaś spiskowcy byli związani z obcymi wywiadami. Wielu z nich miało należeć do nomenklatury partyjnej i aparatu bezpieczeństwa. Charakterystyczne, że Bortnikow chwali czasy rządów na Łubiance Andropowa. Wiadomo nie od dziś, że to idol Putina. Bortnikow mówi o większej otwartości KGB za czasów Andropowa, wręcz otwieraniu archiwów. To nieprawda. Zaś KGB tych czasów zaostrzyło represje wobec dysydentów, było też niezwykle agresywne na arenie międzynarodowej, wspierając np. terrorystów palestyńskich.
Bortnikow narzeka, że w czasie pierestrojki kierownictwo partii nie pozwoliło KGB rozpracowywać zwerbowanych przez zagraniczne służby agentów wpływu w organach władzy (obowiązywała zasada, że KGB nie rusza KPZR). To doprowadziło do tego, że Łubianka przestała ufać władzom i skończyło się to katastrofą – mówi obecny szef FSB. Dopiero za rządów Putina odbudowano prawdziwą siłę Łubianki. Teraz – zapewnia Bortnikow – FSB jest wolna od politycznych wpływów i nie obsługuje jakichkolwiek partyjnych czy grupowych interesów. To kolejne kłamstwo – bo wystarczy choćby przypomnieć sprawę Uljukajewa, gdy Igor Sieczin wykorzystał swoje wpływy w FSB, żeby doprowadzić do usunięcia ministra, którego proces dopiero co się skończył wyrokiem skazującym.
Przy okazji Bortnikow prowadzi własną grę. Wyliczając wszelkie sukcesy jego służby („W wyniku podjętych w ciągu ostatnich sześciu lat kroków, dziesięciokrotnie zmniejszyła się liczba popełnianych w Rosji przestępstw o charakterze terrorystycznym” oraz „de facto całkowicie zlikwidowano bandyckie podziemie na Kaukazie Północnym”) dyrektor FSB pokazuje, że Łubianka jest dla Kremla niezbędnym narzędziem zachowania kontroli nad krajem. To ważne w kontekście cichej rywalizacji tej służby z powołaną półtora roku temu Gwardią Narodową o miano najważniejszej dla bezpieczeństwa państwa i Putina struktury siłowej. Z całego wywiadu Bortnikowa można wnioskować, że współczesna FSB, niczym kiedyś Czeka, zamierza walczyć z „kontrrewolucją” i „zagranicznymi służbami” coraz brutalniejszymi metodami (niepokojąco dla obecnej elity powinny brzmieć słowa usprawiedliwiające stalinowskie czystki) – choć oczywiście z wykorzystaniem arsenału narzędzi charakterystycznych dla współczesnych czasów.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.