Russia Monitor to przegląd najistotniejszych wydarzeń dotyczących szeroko pojętej polityki bezpieczeństwa w Rosji oraz polityki zagranicznej Kremla.
Data: 29 października 2020
Więcej libijskiej ropy na rynku. Ból głowy dla Rosjan
Odbudowa eksportu ropy w przez Libię, posiadającą największe zasoby surowca w Afryce, komplikuje plany OPEC+. Grupa łącząca kraje OPEC i grupę producentów ropy spoza tego kartelu, liczyła na to, że w przyszłym roku będzie mogła zwiększyć swoje wydobycie bez ryzyka spadku cen. Tymczasem wrócił koronawirus i ryzyko spowolnienia gospodarczego. Teraz dochodzi do tego powrót na scenę dużych naftowych graczy Libii. To oznacza, że OPEC+ najpewniej co najmniej do połowy 2021 roku nie poluzuje ograniczeń produkcji. Dotyczy to także Rosji, która w tym roku zarabia coraz mniej na eksporcie ropy i zagraża to kondycji nie tylko koncernów naftowych, ale też budżetu państwa.
Libia uruchamia swoje kolejne duże złoża naftowe, których działalność paraliżowała wcześniej wojna domowa. Walki spowodowały, że od stycznia eksport libijskiej ropy drastycznie się skurczył. Teraz, w ciągu miesiąca, można liczyć na wzrost produkcji do 1 mln baryłek dziennie. NOC, czyli libijski narodowy koncern naftowy, ogłosił zakończenie blokady wszystkich libijskich złóż naftowych oraz portów. Odblokowanie produkcji i eksportu ropy stało się możliwe po tym, jak półtora miesiąca temu gen. Chalifa Haftar, dowódca Libijskiej Armii Narodowej (LNA) walczącej w wojnie domowej z rządem w Trypolisie, ogłosił zakończenie blokady infrastruktury naftowej. Doszło do zawarcia trwałego rozejmu. Tempo, w jakim Libia odbudowuje swoje wydobycie ropy i jej eksport, zaskoczyło rynki. W ciągu półtora miesiąca produkcja wzrosła niemal siedmiokrotnie! Do blisko 700 tys. baryłek dziennie obecnie. Należy pamiętać, że Libia ma największe rezerwy ropy w Afryce. Choć należy do OPEC, to była wyłączona z ograniczeń, jakie wzięli na siebie członkowie tego kartelu, jak też grupa innych krajów z Rosją na czele.
Wesprzyj nas
Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.
Powrót libijskiego surowca na światowy rynek utrudnia życie OPEC+, która próbuje podnieść ceny ropy w obliczu nowej fali koronawirusa i związanego z tym nakładania nowych ograniczeń na wiele dużych gospodarek. Nie tak dawno odbyło się spotkanie przedstawicieli krajów wchodzących w skład formuły OPEC+, na którym – jak wcześniej zakładano – zapadnie decyzja o poluzowaniu ograniczeń wydobycia ropy od początku stycznia. Miano kwotę ograniczeń zmniejszyć o prawie 2 mln baryłek dziennie – tyle więcej ropy z krajów OPEC+ trafiałoby na rynek. Jednak sytuacja z powrotem pandemii spowodowała, że nie będzie zmiany kwot. Cena ropy zaczęła spadać jeszcze bardziej i obecnie wynosi ok. 60% ceny z początku tego roku. Zwiększenie ilości surowca na rynku to kolejny czynnik, który spowodował, że OPEC+ musi zaczekać z poluzowaniem ograniczeń wydobycia. Władimir Putin 22 października przemawiając do członków Klubu Wałdajskiego, powiedział, że jego zdaniem nie ma potrzeby, żeby cokolwiek zmieniać w obecnych kwotach ograniczeń produkcji ropy. Putin chwalił OPEC+ jako mechanizm ponadpaństwowy skuteczny we wpływie na sytuację na rynku ropy. Co ciekawe, kilka godzin wcześniej wypowiadał się Igor Sieczin, szef największego rosyjskiego koncernu naftowego Rosnieft. Znany od lat jako przeciwnik OPEC+, tym razem przyznał, że współdziałanie krajów produkujących ropę jest konieczne i wezwał do działań w celu stabilizacji rynku. Warto przypomnieć, to właśnie Sieczin miał stać za wojną cenową wywołaną wiosną tego roku, która doprowadziła do załamania cen ropy, na dodatek w warunkach pandemii koronawirusa. W marcu mówił jeszcze, że współpraca z OPEC może się zakończyć.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.