RUSSIA MONITOR
Data: 18 grudnia 2019
Rosyjska flota na dnie? Kolejne kompromitacje
Flota wojenna uchodzi za jeden z najmniej doinwestowanych rodzajów sił zbrojnych Rosji. Zdecydowana większość okrętów, w tym niemal wszystkie większe, zbudowano jeszcze w czasach sowieckich. Konieczne są więc ich ciągłe modernizacje. Problem w tym, że od kilku lat podczas prac remontowych ciągle dochodzi do poważnych awarii. Większym zagrożeniem dla rosyjskich okrętów wojennych jest przebywanie w dokach, niż służba na morzu. Pokazuje to fatalny stan stoczniowego sektora rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Opóźnienia w modernizacji floty wojennej ograniczają mocarstwowe ambicje Kremla – na tym bowiem polu Rosja pozostaje wiele długości za Stanami Zjednoczonymi.
W nocy z 14 na 15 grudnia w Sewastopolu zatonął dok pływający z wycofanym z eksploatacji okrętem podwodnym B-380. Przyczyną był stan techniczny doku – jego dno było uszkodzone korozją i już od kilku lat przeciekało. Dwa dni wcześniej w Murmańsku doszło zaś do pożaru na remontowanym lotniskowcu Admirał Kuzniecow. Z ostatnich oficjalnych informacji wynika, że zginęły prawdopodobnie dwie osoby, a rannych zostało 12. Przyczyną pożaru prawdopodobnie było naruszenie przepisów bezpieczeństwa podczas prac remontowych. Tak zwany czynnik ludzki był decydujący również w wypadku, do którego doszło w październiku 2018 r. Doszło do niewłaściwego zatopienia doku, w którym remontowano Admirała Kuzniecow. Dwie osoby zginęły. Dok zasilany prądem był bowiem z lądu, a nie z własnych generatorów. Doszło do przerw w dostawach (obfite opady śniegu) i w efekcie nie zdołano zapewnić odpowiedniego tempa zapełniania zbiorników balastowych doku – jego wnętrze zbyt szybko zalała woda. Tak Rosja straciła swój największy dok pływający na północy, to poważnie zahamowało proces modernizacji okrętów Floty Północnej.
Wesprzyj nas
Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.
Admirał Kuzniecow to jedyny rosyjski lotniskowiec i największy okręt rosyjskiej marynarki wojennej. Ale też najbardziej pechowy. Startując z niego, lub na nim lądując, rozbijają się samoloty; ciągle są kłopoty z awariami napędu; na pokładzie co i rusz dochodzi do śmiertelnych wypadków. Przykładem może być ostatnia większa misja Admirała Kuzniecowa. W 2016 roku dowództwo wysłało lotniskowiec w rejon Syrii. Tam, w grudniu 2016 roku podczas próby lądowania na pokładzie lotniskowca rozbił się Su-33, kilka tygodni wcześniej to samo spotkało maszynę MiG-29. Po powrocie z misji okręt trafił do gruntownego remontu. Miał wrócić do służby w 2021 r. Po wypadku z dokiem ponad rok temu, termin przesunięto na 2022 r. Problemy jednego rosyjskiego lotniskowca są symbolem kondycji całej floty, w której zadowalająco wygląda jedynie modernizacja okrętów podwodnych i rozbudowa segmentu jednostek rakietowych uzbrojonych w Kalibry. Jak policzyli rosyjscy dziennikarze i eksperci, 20 luksusowych jachtów należących do oligarchów kosztuje więcej, niż wszystkie okręty zbudowane dla rosyjskiej floty wojennej w ciągu ostatniej dekady. Za jeden z tych luksusowych jachtów zapłacono więcej niż za modernizację krążownika o napędzie atomowym, Admirała Nachimowa.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.