RUSSIA MONITOR
Data: 19 kwietnia 2019
Putin (znów) obiecuje likwidację poboru do wojska
Dwunastego kwietnia prezydent Rosji oświadczył, że nadszedł czas by zakończyć ogólnokrajowy pobór do wojska. Ale Władimir Putin dodał, że do przeprowadzenia takiej rewolucji potrzeba czasu i wystarczających funduszy. Nihil novi sub sole – można by rzec – bo Putin podczas swych długoletnich rządów nie raz to obiecywał. Nic z tych obietnic nie wychodzi, bo wyjść nie może: pełna profesjonalizacja rosyjskich sił zbrojnych jest nierealna. Skąd więc powrót tematu? To jedna z deklaracji Putina mających poprawić jego coraz gorsze notowania wśród rodaków.
Putin wraca do tego tematu właściwie od początku swych rządów w Rosji. Już w 2001 roku nawet zaakceptował rządowy plan odejścia od armii z poboru do sił zbrojnych opartych na służbie kontraktowej – miało to nastąpić najpóźniej do 2010 roku. W 2002 roku stwierdził, że będzie dążył do uzawodowienia armii, ale gospodarka musi być w stanie, który umożliwi zrobić to szybko. Później wspominał o tym w 2007, 2012, 2017, 2018. I teraz znów to samo. Generalnie wszystkie te wypowiedzi są bardzo do siebie podobne. Przejście armii na zawodowstwo to najlepsza opcja, należy to zrobić jak najszybciej, ale potrzeba dobrego planu i najbardziej pieniędzy.
Proces przechodzenia rosyjskich sił zbrojnych do pełnego modelu zawodowego trwa już od wielu lat. I coraz większy procent stanu osobowego wojska to żołnierze zawodowi i kontraktowi, a nie z poboru. Przed 2016 rokiem liczby poborowych i kontraktowych wojskowych były do siebie zbliżone. Obecnie sytuacja wygląda następująco: 260 000 poborowych – 370 000 kontraktowych. Ale szybki skok ku profesjonalnej w pełni armii jest w Rosji niemożliwy. Tak naprawdę, chyba w ogóle całkowicie zawodowa armia rosyjska jest nierealna. Przemawia przeciwko temu gigantyczny obszar kraju i jego geografia – zwiększające drastycznie koszt utrzymania zawodowego w pełni wojska, jednocześnie zdolnego realizować cele nakreślone przez państwo. Przy obecnej agresywnej polityce Kremla jest to niemożliwe. Ktoś mógłby jednak rzec, że przecież USA też są wielkim krajem, i też prowadzą bardzo aktywną politykę międzynarodową z bardzo silnym militarnym komponentem, a już dawno temu postawiły na profesjonalizm armii. Odpowiedź jest prosta: pieniądze. Bogactwa i rozmiarów gospodarek USA i Rosji nie ma nawet sensu porównywać. Więc jeśli Moskwa chce w jakimś stopniu dotrzymywać kroku Ameryce jako wojskowa potęga, musi stawiać na pobór. Bo jest po prostu dużo tańszy. Poborowy dostaje 2 000 rubli (30 dolarów) miesięcznie. Zawodowiec zaś – 25000-35000 rubli (400-600 dolarów). A ten drugi może jeszcze liczyć na dodatkowe benefity. Przeciwko odejściu od poboru przemawia też rosyjska tradycja i interesy potężnego lobby, które finansowo żeruje na rozbudowanym, nieruchawym i skorumpowanym systemie obowiązkowej służby wojskowej (same łapówki za uniknięcie wzięcia do wojska to w skali kraju gigantyczne sumy).
Wesprzyj nas
Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.
Można raczej spodziewać się maksymalnie dużego odsetka kadr kontraktowych w wojsku, przede wszystkim w wybranych, najważniejszych rodzajach i typach sił zbrojnych, jak też w konkretnych dużych jednostkach i zgrupowaniach. Towarzyszyć temu będzie komponent rezerwy złożony z poborowych, których może szybko zmobilizować w razie konfliktu. Taki „symboliczny” pobór wynosiłby około 50 000 ludzi rocznie, a więc sześć razy mniej, niż teraz. Deklarację o odejściu od powszechnego obowiązku służby wojskowej można uznać za wybieg służący poprawie notowań w społeczeństwie. W Rosji nie ma chyba takich, którzy by się z tego nie ucieszyli. Od ekspertów widzących w armii zawodowej same zalety, po zwykłych obywateli, których większość traktuje pobór do wojska jak dopust Boży.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.