ROMANIA MONITOR
Data: 7 października 2018
Problemy rumuńskiej edukacji
5 października obchodzony jest w Rumunii Dzień Edukacji Narodowej. Jak co roku, przy tej okazji pojawiają się krytyczne głosy wobec krajowego systemu edukacji. Na łamach portalu News.ro opublikowany został list Simiona Hăncescu, prezesa Federacji Związków Zawodowych w Edukacji (Federaţia Sindicatelor Libere din Învăţământ; FSLI), który twierdzi że edukacja nie jest krajowym priorytetem i niszczy się ją różnymi środkami. Czy jest aż tak źle?
Szef FSLI stwierdził wręcz, że rumuńska szkoła pozostała jedynie symbolem. Ocenił, że Rumunia jest jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym kadra dydaktyczna nie ma specjalistycznych studiów, jednostki edukacyjne nie mają połączenia z internetem, komputerów, ani dostępu do nowoczesnych metod nauczania. Na tym nie koniec krytyki. Simion Hăncescu zwrócił także uwagę, że uczniowie uczą się w przepełnionych klasach, według przestarzałych programów, które są niedostosowane do rynku pracy. Jego zdaniem cały rumuński system edukacji cierpi też na chroniczne niedofinansowanie, które z roku na rok jest coraz bardziej wyraźne.
Simion Hăncescu zarzuca Ministerstwu Edukacji, że dokonał cięć w wyniku których ponad 4,5 tysiąca personelu straciło pracę, podczas gdy zauważalny jest niedobór nauczycieli. Ocenił, że po stu latach (Rumunia obchodzi w tym roku stulecie Wielkiego Zjednoczenia – przyp. Red.) Rumuni powinni zacząć uczyć się odpowiedzialności społecznej, w której najważniejsze jest dobro wspólne. Czy rumuński system edukacji faktycznie boryka się z aż takimi problemami?
Przynajmniej część problemów, o których wspomniał prezes FSLI, jest rozwiązywana. Od 1 marca bieżącego roku wzrosły między innymi płace nauczycieli. I to niemało, bo średnio o 20%. Przykładowo, nauczyciele uczący w liceach mieli do tej pory płacę podstawową wynoszącą 4935 lei. Po zmianach ich wypłaty wzrosły do 5922 lei. Nieco mniejsze podwyżki dostali nauczyciele niższych szczebli, a dla początkujących belfrów zmiany są niemal nieodczuwalne. Wzrost nakładów na wzrost płac jest jednak zauważalny (w całym sektorze publicznym wyniósł on 24%, a stawka minimalnego wynagrodzenia zwiększyła się o 37,9%).
Rumuński rząd stara się walczyć także z wykluczeniem technologicznym. Za kwotę 210 milionów lei w ciągu najbliższych trzech lat w 4,5 tysiąca publicznych szkół ma pojawić się ogólnodostępna sieć Wi-fi. Celem programu jest udostępnienie internetu zarówno uczniom, jak i nauczycielom. Przyjęto, że po uruchomieniu sieci liczba belfrów korzystających z internetu zwiększy się o piętnaście procent. Czy cel ten zostanie osiągnięty, przekonamy się za niecałe trzy lata, bo wtedy system ma zacząć działać.
Sytuacja w rumuńskiej edukacji nie jest łatwa do oceny. Z jednej strony wielu ekspertów potwierdza, że wymaga ona dogłębnych reform – zarówno w kwestii organizacyjnej, jak i programowej. Drugiej strony, wystarczy rzucić okiem na statystyki, aby przekonać się że zmiany są dokonywane. Tuż po rewolucji w 1989 roku na terenie Rumunii funkcjonowało około 30 tysięcy szkół. W 2013 roku ich liczba spadła do poziomu 7200. Obecnie w całym kraju funkcjonuje około 4,5 tysiąca publicznych placówek edukacyjnych. Ich liczba była systematycznie zmniejszana ze względu na koszty utrzymania mniejszych szkół, a także w celu zmniejszenia biurokracji.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.