ROMANIA MONITOR

Data: 20 września 2019 Autor: Michał Torz

Podwójne standardy nadal standardem

Od paru lat trwa dyskusja na temat podwójnych standardów, jakie stosują firmy sprzedające towary na wschodnie i zachodnie rynku Unii Europejskiej. Chodzi między innymi o gorsze składy żywności dostępnej w krajach „nowej Unii” – w tym Rumunii. Mimo nacisków na międzynarodowe korporacje i wprowadzone przez Parlament Europejski przepisy, sytuacja wymaga zmian

ŹRÓDŁO: WIKIPEDIA.ORG

Przypomnijmy, że już w kwietniu Parlament Europejski przyjął przepisy, zgodnie z którymi sprzedawanie pod tą samą marką i nazwą produktów o różnym składzie uznawane jest za nieuczciwą praktykę. Końcowa wersja została jednak złagodzona i według niektórych europosłów posiada ona luki – producenci mogą łatwo obejść przepisy, a od konsumentów wymaga się składania indywidualnych skarg.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Pierwotnie przepisy miały być ostrzejsze wobec producentów, którzy mieli m.in. mieć obowiązek sprzedaży produktów o identycznym składzie, jeśli identyczne jest ich opakowanie. O przyjrzenie się kwestii podwójnych standardów zabiegało wiele krajów regionu, między innymi Rumunia. Niektóre rządy zleciły nawet badania, które miały wykazać czy taka sytuacja faktycznie ma miejsce. Okazało się, że zarzuty wobec zachodnich firm są słuszne.

Dopiero za dwa lata Komisja Europejska będzie miała obowiązek sprawdzić, czy przyjęte w kwietniu przepisy spełniają swoją rolę. Jeśli okaże się, że produkty na wschodni i zachodni rynek nadal się różnią, będą mogły zostać zastosowane bardziej radykalne rozwiązania. Tymczasem teraz, pół roku po wprowadzeniu przepisów, wiele wskazuje na to że niewiele się zmieniło. Tak przynajmniej wynika z badań przeprowadzonych przez rumuński Krajowy Urząd Ochrony Konsumentów (Autoritatea Națională pentru Protecția Consumatorilor; ANPC).
Urzędnicy wzięli pod lupę 79 produktów sprzedawanych w Europie i sprawdzili ich skład. Okazało się, że w osiemnastu przypadkach różni się on w zależności od tego, czy produkt sprzedawany jest w Rumunii czy na zachodzie Europy. Nieprawidłowości dotyczą znanych marek. Przykładowo, kostka rosołowa Knorr zawiera w Rumunii zaledwie 0,1% kurczaka, podczas gdy we Francji jest to 1%. Z kolei słodycze Kinder mają w Danii, Francji czy Finlandii większą zawartość mleka (24% wobec 21% w Rumunii).

Tego typu różnic znaleziono więcej. I tak, w rumuńskiej wersji napoju Fanta jest mniej soku z pomarańczy (5% wobec ośmiu, a nawet dwunastu procent w innych krajach), w czekoladzie Milka jest mniej orzechów (17% wobec 20%), a w filetach rybnych Iglo znaleźć można mniej ryb (58% wobec 65%). Choć różnice mogą wydawać się niewielkie, to w skali makro robią już większe wrażenie. Tym bardziej, że rumuński ANPC przebadał zaledwie 79 produktów spośród tych dostępnych na sklepowych półkach.

Problem stosowania podwójnych standardów został nagłośniony kilka lat temu i dopiero w tym roku zaczęły obowiązywać w tym zakresie pierwsze przepisy w Unii Europejskiej. Do tej pory najczęstszym tłumaczeniem korporacji był fakt, że mieszkańcy poszczególnych krajów mają różne gusta i stąd produkty muszą różnić się nieco smakiem, aby sprostać lokalnym oczekiwaniom. Tyle, że problem dotyczy nie tylko branży spożywczej, lecz także np. chemii gospodarczej.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: migration crisis, NATO, Belarus, Russia

 

Powiązane wpisy
Top