RUSSIA MONITOR

Data: 26 lutego 2019

Partia moskiewska zwycięża w Mołdawii

Zgodnie z przewidywaniami, wybory parlamentarne w Mołdawii wygrała prorosyjska Partia Socjalistyczna. Inna opozycyjna siła, proeuropejski blok ACUM, zajął drugie miejsce. Dopiero trzecia była rządząca dotąd oligarchiczna Partia Demokratyczna. Jednak zmieniona przed wyborami ordynacja umożliwi partii kontrolowanej przez Vlada Plahotniuca utrzymanie władzy – choć wzmocnienie socjalistów może oznaczać nawet pewną zmianę kursu geopolitycznego rządu w Kiszyniowie. Inna opcja to kolejne przedterminowe wybory. W każdym wypadku zyskuje Rosja – ale w jej interesie nie jest upadek Plahotniuca, bo wtedy prorosyjski obóz miałby za głównego rywala faktycznie prozachodnią i reformatorską koalicję. Kremlowi tymczasem bardziej odpowiada dotychczasowy układ. Choć socjaliści są w formalnej opozycji, a prorosyjski prezydent Igor Dodon jest w konflikcie (tak naprawdę udawanym), to rządy Partii Demokratycznej gwarantują utrzymanie korupcji, kryzys i brak realnego zbliżenia do UE i NATO.

ŹRÓDŁO: KREMLIN.RU

W wyborach parlamentarnych 24 lutego Partia Socjalistyczna (PSRM), z której wywodzi się prezydent Igor Dodon, zdobyła ok. 31 proc. głosów. Na drugim miejscu znalazł się proeuropejski, walczący z dwubiegunowym układem Plahotniuc – Dodon, blok ACUM („Teraz”) z wynikiem ok. 26 proc. Dopiero trzecie miejsce zajęła rządząca obecnie Partia Demokratyczna (PMD), której liderem jest Vlad Plahotniuc, najbogatszy oligarcha w kraju (24 proc.). Są jednak trzy powody, dla których ten oligarcha utrzyma władzę. Po pierwsze, do parlamentu wchodzi bliskie PMD populistyczne ugrupowanie biznesmena Iliu Sora. To naturalny koalicjant. Po drugie, PMD zyskuje na ordynacji wyborczej. Połowa deputowanych jest wybierana według systemu proporcjonalnego, i tu faktycznie „demokraci” zajęli dopiero trzecie miejsce. Ale druga połowa deputowanych jest wybierana w okręgach jednomandatowych (system większościowy) – a tutaj PMD wygrała (16 mandatów), przed socjalistami (12) i ACUM (10). To oznacza, że PMD i PSRM będą miały w parlamencie zbliżoną liczbę mandatów, ale PMD koalicjanta. Gdyby to nie wystarczało, możliwe jest jakieś nieformalne porozumienie Plahotniuca z socjalistami i Dodonem, rząd mniejszościowy, ale z faktycznym poparciem socjalistów, lub nawet przejście ich części do koalicji.

Jeśli w ciągu 45 dni od ogłoszenia oficjalnych wyników nie uda się sformować rządu, w kraju rozpisane zostaną kolejne wybory. Prezydent Dodon ocenił, że to ryzyko jest wysokie. Taką deklarację można jednak uważać bardziej za element negocjacji z Plahotniucem. Dobry wynik antyestablishmentowego ACUM i choćby jego zwycięstwo w Kiszyniowie to niemiła niespodzianka dla Plahotniuca i Dodona, którzy dotychczas dominowali na scenie politycznej i tak naprawdę wzajemnie sobie pomagali. W obecnej sytuacji kolejne wybory mogą jeszcze bardziej wzmocnić proeuropejski obóz. I zupełnie pogrążyć skompromitowanego Plahotniuca. Można więc spodziewać się, że Dodon wykorzysta trudną sytuację oligarchy i socjaliści uzyskają wysoką cenę za utrzymanie dotychczasowego układu. To zaś oznaczać będzie jeszcze większe wzmocnienie wpływów Moskwy w Mołdawii.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: migration crisis, NATO, Belarus, Russia

 

Powiązane wpisy
Top