RUSSIA MONITOR
Data: 28 sierpnia 2017
Moskwa boi się LNG z USA
Przez lata Rosjanie ignorowali i oficjalnie bagatelizowali wzrost wydobycia gazu i ropy z łupków. Teraz, kiedy realny stał się duży eksport amerykańskiego gazu skroplonego produkowanego z łupków na rynki dotychczas zdominowane przez Gazprom, Rosja próbuje ratować swoją pozycję. Przede wszystkim dążąc do drastycznego zwiększenia dostaw gazu do Niemiec, a poprzez ten niemiecki hub – zachowania dominacji w Europie Centralnej i Wschodniej. Z drugiej strony widać też coraz wyraźniej dążenie do rozbudowy własnych możliwości w zakresie LNG, do tej pory zaniedbywanych.
Gazprom zamówił kompleksowe badanie rynku gazu w USA, ze szczególnym uwzględnieniem projektowanych wielkości eksportu LNG. USA zwiększają bowiem swój udział w rynku dostaw LNG do UE. W I kwartale 2017 roku udział amerykańskiego gazu w imporcie LNG przez UE wzrósł do 6 proc. – co oznacza dziesięciokrotny wzrost rok do roku. Pierwsza dostawa amerykańskiego LNG do Polski (czerwiec 2017) otworzyła nową erę w historii gazowego rynku, nie tylko polskiego, ale całej Europy Centralnej. Potwierdził to zaraz potem w Warszawie Donald Trump. Amerykańsko-polski sojusz gazowy (USA szukają rynków zbytu, Polska dywersyfikacji dostaw) jest zagrożeniem dla gazowego układu Moskwa-Berlin. Stąd też zaciekła krytyka nowych sankcji amerykańskich przez Niemców. Warto przy tym wszystkim pamiętać, że Waszyngton zdaje sobie doskonale sprawę także z geopolitycznego znaczenia gazowych relacji w naszym regionie – Trump wprost powiedział, że chce pomóc sojusznikom Ameryki w regionie zmniejszyć uzależnienie do gazu z Rosji. Redukcja tego uzależnienia, lub nawet pełne uniezależnienie się do Gazpromu automatycznie oznacza zmniejszenie politycznych wpływów Rosji w danym kraju.
Rosjanie spieszą się więc z eksportem LNG, bo Europa coraz bardziej otwiera się na ten segment rynku (buduje się sześć terminali, a jest już blisko 30), a popyt na gaz będzie tylko rósł na Starym Kontynencie. W przyszłym roku na unijny rynek gazowy wejść ma z LNG rosyjski prywatny Novatek, który podpisał 25-letni kontrakt na dostawy gazu do Hiszpanii. I rosyjski gaz skroplony będzie tu bezpośrednim konkurentem LNG z USA. Jeszcze w tym roku ruszyć mają, a pełną moc osiągnąć do końca 2019 roku, zakłady skraplania gazu na Półwyspie Jamalskim – wielki projekt Novateku, francuskiego Totala i chińskich CNPC i Silk Road Fund, wspierany szczodrze przez władze rosyjskie. Wsparcie to nie może dziwić, i to nie tylko z racji coraz większej wagi, jaką Rosja przywiązuje do LNG. Otóż Novatek to spółka, której potęgę drugiego po Gazpromie (i pierwszego prywatnego) koncernu gazowego w Rosji budował Giennadij Timczenko, jeden z najbliższych biznesowych współpracowników Władimira Putina. Nazywany „skarbnikiem Putina” Timczenko objęty jest unijnymi sankcjami, ale ma udziały w Novateku. Podobnie udziałowcem firmy jest Gazprom. Novatek zainwestował w zakłady i terminal eksportowy LNG w obwodzie leningradzkim, z wyjściem na Bałtyk. Będzie też rozbudowa aktywów LNG na Dalekiej Północy.
Rosjanie twierdzą, że będą konkurencyjni dla LNG z innych rynków, przede wszystkim USA, bo będą sprzedawać tańszy gaz. Problem w tym, że trudno teraz na pewno zakładać, że rosyjski LNG będzie zawsze tańszy od amerykańskiego. Po drugie, mając coraz większe moce eksportowe na gazociągach (vide chęć rozbudowy Nord Stream i projekty na południu), Rosji będzie bardziej opłacało się (kwestia kosztów) tą drogą sprzedawać gaz do Europy. Ruchy z LNG można więc chyba bardziej traktować jako próbę ograniczenia dostępu do europejskich terminali gazowi z USA.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.