RUSSIA MONITOR
Data: 17 grudnia 2018
Łukaszenka kontra Moskwa. Rosyjskie ultimatum (cz. 1)
Kolejna eskalacja napięcia na linii Białoruś-Rosja. Na oczekiwania Alaksandra Łukaszenki, że Moskwa utrzyma faktyczne subsydiowanie białoruskiej gospodarki, premier Rosji Dmitrij Miedwiediew odpowiedział postawieniem faktycznego ultimatum: pomoc gospodarcza zostanie utrzymana, ale w zamian Mińsk musi się zgodzić na odmrożenie procesu integracji obu krajów w ramach Państwa Związkowego. Realizacja wszystkich zapisów z umowy z 1999 roku oznaczałaby jednak utratę przez Białoruś niepodległości. Łukaszenka zareagował na ultimatum nadzwyczaj ostro. Decydujące może okazać się spotkanie prezydentów Rosji i Białorusi planowane na 25 grudnia.
Od 1996 roku Rosja de facto subsydiuje gospodarkę białoruską. Według szacunków ekspertów MFW co roku Mińsk dostaje do 10 mld dolarów faktycznej pomocy finansowej od Rosji: w formie taniego gazu, nieoclonej ropy naftowej, otwartego rynku rosyjskiego, zbrojeń i kredytów. Bez tego wsparcia budżet Białorusi byłby w permanentnym głębokim deficycie. Latem tego roku Moskwa nagle ogłosiła, że teraz wsparcie gospodarki białoruskiej będzie bezpośrednio związane z gotowością Mińska do pogłębienia związku państwowego Białorusi z Rosją. Chodzi o umowę o powołaniu Państwa Związkowego w 1999 roku. Proces integracji utknął w miejscu w 2007 roku, w stadium przechodzenia do jednej waluty. Ruszyły nerwowe negocjacje w sprawie utrzymania subsydiowania białoruskiej gospodarki.
Najwyraźniej nie osiągnięto postępu, bo 6 grudnia na szczycie Eurazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej w Sankt Petersburgu Łukaszenka bardzo ostro wypowiadał się pod adresem Putina. Zdaniem prezydenta białoruscy konsumenci gazu są dyskryminowani. Następnego dnia Łukaszenka powiedział rosyjskim dziennikarzom, że potem przeprosił Putina za „niedobrą formę”, w jakiej na publicznym forum zgłaszał problem cen gazu. Druga sporna kwestia to straty, jakie będzie ponosiła Białoruś z powodu tzw. manewru podatkowego w rosyjskim sektorze naftowym. Białoruskie rafinerie będą musiały płacić dużo więcej za surowiec, a przecież przerób taniej rosyjskiej ropy na paliwa sprzedawane potem drożej na zagraniczne rynki, od lat jest najważniejszym źródłem dodatkowych wpływów do białoruskiego budżetu. Według Łukaszenki do 2024 roku „naftowe” straty Białorusi mogą sięgnąć 10,8 mld dolarów. Białoruski prezydent zagroził wręcz wyjściem z Państwa Związkowego i EaWG.
Ale Moskwa nie zamierzała ustępować. 11 grudnia w Moskwie wicepremier Dmitrij Kozak przyjął białoruską delegację. Demonstracyjnie odmówił rozmowy na temat rekompensat za ceny ropy naftowej i możliwych zniżek na gaz. Powiedział, że najpierw należy przyjąć „zasadnicze decyzje o ruchu w kierunku dalszej integracji Rosji i Białorusi w ramach Państwa Związkowego”. Przedstawił je na posiedzeniu Rady Ministrów Państwa Związkowego w Brześciu premier Dmitrij Miedwiediew – sformułował to jak ultimatum. Przedstawił dwa warianty. W scenariuszu „konserwatywnym” nie będzie dalszego pogłębiania instytucjonalnego Państwa Związkowego, centrum integracji będzie EaWG, a Mińsk nie może wtedy liczyć na preferencje w stosunkach dwustronnych z Rosją, a wszelkie problemy ma rozwiązywać w ramach Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej. Drugi scenariusz to m.in. jedna służba celna, sądy. Czyli ruszenie z miejsca integracji zamrożonej w 2007 roku. Tyle że Miedwiediew przemilczał inne zapisy umowy z 1999 roku: jeden parlament, jedna armia, jeden bank centralny i jeden prezydent. De facto to się równa aneksji Białorusi przez Rosję.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.