RUSSIA MONITOR
Data: 18 grudnia 2018
Łukaszenka kontra Moskwa. Mińsk wyklucza „inkorporację” (cz. 2)
Kolejna eskalacja napięcia na linii Białoruś-Rosja. Na oczekiwania Alaksandra Łukaszenki, że Moskwa utrzyma faktyczne subsydiowanie białoruskiej gospodarki, premier Rosji Dmitrij Miedwiediew odpowiedział postawieniem faktycznego ultimatum: pomoc gospodarcza zostanie utrzymana, ale w zamian Mińsk musi się zgodzić na odmrożenie procesu integracji obu krajów w ramach Państwa Związkowego. Realizacja wszystkich zapisów z umowy z 1999 roku oznaczałaby jednak utratę przez Białoruś niepodległości. Łukaszenka zareagował na ultimatum nadzwyczaj ostro. Decydujące może okazać się spotkanie prezydentów Rosji i Białorusi planowane na 25 grudnia.
Łukaszenka wypowiedział się dzień po posiedzeniu władz państwa związkowego w Mińsku, na którym premier Rosji Dmitrij Miedwiediew mówił o dwóch wariantach dalszej integracji. Zdaniem ekspertów białoruskich słowa te nie oznaczały one jedynie propozycji dla Mińska, lecz stanowiły formę szantażu. Miedwiediew powiedział, że istnieją dwa warianty rozwoju projektu integracyjnego Rosji i Białorusi, z których jeden określił jako konserwatywny. Drugi wariant opierałby się na podniesieniu stopnia integracji do stopnia przewidzianego w umowie z 1999 roku. Z wypowiedzi Łukaszenki wynika, że Moskwa postawiła mu ultimatum: wsparcie białoruskiej gospodarki w zamian za taki model integracji, który jest dla Mińska nie do zaakceptowania. Prezydent oskarżył Moskwę o próby „inkorporowania” Białorusi przy użyciu przewagi w kwestiach ropy i gazu, zaś proponowana „głęboka integracja” to pretekst do uczynienia jego kraju częścią Federacji Rosyjskiej. Co gorsza, stwierdził Łukaszenka, Moskwa obecnie mówi o tworzeniu unii walutowej ze wspólnym bankiem centralnym, choć to oznacza „budowanie związku od dachu, a nie od fundamentów”. Łukaszenka powiedział, że niektórzy wprost mówią, iż są gotowi do przyłączenia do Rosji sześciu obwodów białoruskich. Podkreślił, że tak się nigdy nie stanie, mówiąc, że „suwerenność to świętość” dla Białorusi.
W białoruskich mediach pojawiła się, nie potwierdzona oficjalnie, informacja, że kilka dni wcześniej Łukaszenka odbył zamkniętą naradę z najważniejszymi urzędnikami, poświęconą kwestii zachowania suwerenności w sytuacji nacisków ze strony Rosji. Wszyscy uczestnicy spotkania mieli się opowiedzieć za obroną niepodległości do końca. Na wspomnianej tradycyjnej dorocznej konferencji dla dziennikarzy rosyjskich regionalnych mediów Łukaszenka zaprezentował bardzo twarde stanowisko. Stwierdził m.in., że kwestia bazy lotniczej Rosji na terenie Białorusi nie jest rozpatrywana. Ta baza nie jest nikomu potrzebna – ocenił. Argumentował, że Białoruś ma kilka baz lotniczych i na nich mogłyby stacjonować samoloty rosyjskie. Dał do zrozumienia, że wyklucza możliwość samodzielnego (poza kontrolą białoruską) stacjonowania bojowych sił Rosji. Co ważne, mówiąc o tym, że dwa rosyjskie obiekty wojskowe na Białorusi działają bez zarzutu, wspomniał, że wkrótce mija termin ich dzierżawy. Chodzi o stację radarową w Hancewiczach koło Baranowicz i punkt łączności floty okrętów podwodnych w Wilejce. Zgodnie z umową z 1995 roku przekazano je Rosji do użytku do roku 2020. Może to oznaczać, że kwestia przedłużenia dzierżawy zostanie włączona do negocjacji z Moskwą ws. integracji i subsydiów.
Białoruski prezydent zapowiedział, że 25 grudnia w Moskwie będzie rozmawiał z przywódcą Rosji o stratach dla Białorusi wynikających ze zmian, jakie Rosja wprowadza w systemie opodatkowania swego sektora naftowego. Dla Białorusi oznacza to, że jej rafinerie będą otrzymywać obłożoną wyższym podatkiem od wydobycia ropę. Według Łukaszenki Białoruś na skutek zmian w sektorze naftowym Rosji straciła w ciągu ostatnich trzech lat ponad 3 mld dolarów, a przez następne pięć lat może to być jeszcze dodatkowe blisko 11 mld dolarów.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.