WYWIAD

Data: 6 sierpnia 2020

Konflikt o Górski Karabach: perspektywa Ambasadora Azerbejdżanu

Upadek żelaznej kurtyny przyniósł koniec rywalizacji pomiędzy dwoma światowymi mocarstwami, która przez dekady była powodem niezliczonych konfliktów zbrojnych na całym świecie. Jednocześnie rozpad ZSRR doprowadził do narodzin szeregu państw narodowych na zgliszczach byłych republik radzieckich, budząc do życia stare animozje i napięcia terytorialne. Najlepszym tego przykładem jest konflikt pomiędzy Republiką Armenii a Republiką Azerbejdżanu. Do dzisiaj spór pomiędzy tymi dwoma narodami nie został rozwiązany i chociaż przez większość czasu zachowuje on pokojowy charakter, gwałtowne starcia okresowo wybuchają na armeńsko-azerbejdżańskiej granicy, powodując militarne i cywilne straty po obu stronach. W ostatnich dniach konflikt ponownie się nasilił, kiedy to 12 lipca w toku walk granicznych zginęło 20 osób.

Fundacja Warsaw Institute, mając na celu dostarczanie swoim czytelnikom obiektywnych i bezstronnych analiz dotyczących aktualnych wydarzeń na świecie, zaprosiła ambasadorów zarówno Armenii jak i Azerbejdżanu w Polsce, aby przedstawili swoje punkty widzenia na temat niedawnych starć i okoliczności, które do nich doprowadziły. W związku z tym z dumą przedstawiamy naszym czytelnikom poniższy wywiad z JE Hasanem Hasanovem, Ambasadorem Republiki Azerbejdżanu w RP. Rozmowa z Ambasadorem Republiki Armenii w Warszawie, JE Samvelem Mykyrtczianem, dostępna jest na naszej stronie tutaj.

Julia Grzybowska, Prezes Zarządu Fundacji Warsaw Institute: Dlaczego konflikt pomiędzy Azerbejdżanem i Armenią uległ ostatnio ponownemu zaognieniu?

JE Hasan Hasanov, Ambasador Republiki Azerbejdżanu w RP: Patrząc z perspektywy Europy rzeczywiście można odnieść wrażenie, że konflikt ostatnio nagle się zaognił. W rzeczywistości jednak począwszy od 1988 roku nigdy nie wygasł. Niemal każdego dnia armeńskie siły zbrojne naruszają zawieszenie broni w kierunku okupowanego Górskiego Karabachu, podobnie jak w innych kierunkach granicy armeńsko-azerbejdżańskiej, ostrzeliwując azerskie terytoria i osiedla artylerią oraz bronią przeróżnego kalibru. Po stronie Azerbejdżanu jest wiele ofiar, w tym małe dzieci oraz osoby starsze. Ostatnie wydarzenia również przyniosły straty wśród cywilów, do których zalicza się zabicie 76-cio letniego mężczyzny, którzy poruszał się na wózku inwalidzkim.

Armeńska prowokacja, jaka miała miejsce w dniach 12-16 lipca, nie była przypadkowym starciem wojskowym, a częścią agresywnej polityki Armenii wobec Azerbejdżanu. Zgromadzenie przez Armenię broni i amunicji w okolicy na krótko przed potyczkami z 12 lipca wskazuje, że nie był to spontaniczny incydent militarny, a akt agresji przeprowadzony według wcześniej ustalonego planu. Należy przypomnieć, że Azerbejdżan nie dążył do eskalacji napięć w regionie Tawusz. W innym wypadku nie zastąpiono by dwa lata temu oddziałów armii narodowej w tym rejonie strażą graniczną.

Realizując ostatnią agresję w kierunku Tawusz na granicy armeńsko-azerbejdżańskiej, Armenia realizowała następujące cele militarne i polityczne:

1. Wzięcie na cel międzynarodową infrastrukturę energetyczną i transportową przebiegającą przez Azerbejdżan, co jest ważne dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego krajów europejskich.

2. Stworzenie nowego źródła napięć w regionie przez wojskowych i politycznych przywódców Armenii, aby zaangażować w konflikt Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, której Armenia jest członkiem.

3. Odwrócenie uwagi społeczeństwa ormiańskiego w celu zatuszowania niepowodzenia w walce z pandemią COVID-19 w Armenii oraz krajowych problemów gospodarczych.

4. Odwrócenie uwagi międzynarodowej od zwołania specjalnej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, która odbyła się z inicjatywy Prezydenta Republiki Azerbejdżanu pomimo otwartego protestu Armenii

Co ciekawe, strona armeńska uważa żądania strony azerbejdżańskiej o wyzwolenie naszego terytorium za “narrację”. Nie są to żadne narracje, a postulaty oparte o międzynarodowe normy. Strona azerbejdżańska nieustannie ostrzega przed tym swoich partnerów z innych krajów i ważne jest, aby społeczność międzynarodowa podjęła polityczne i dyplomatyczne kroki w celu zapobieżenia i ograniczenia agresywnej polityki Armenii.

JG: Czy przyczyny stojące za ostatnimi napięciami są podobne do tych, które wywołały wojnę o Górski Karabach w 1988 roku? Co pozostawało sprawą sporną?

Czasami Armenia nazywa konflikt armeńsko-azerbejdżański o Górny Karabach „sporem”. Warto zaznaczyć, że nie jest to żaden „spór” między dwoma krajami, a wojna rozpoczęta przez Armenię. Zarówno armeńska agresja na terytoria Azerbejdżanu z 1988 roku, jak i ta niedawna, sprowadzają się do tego samego. Istotą konfliktu są roszczenia terytorialne Republiki Armenii do terytoriów Republiki Azerbejdżanu. Aby zrealizować te roszczenia, Armenia najeżdża tereny Azerbejdżanu od 1988 roku, w wyniku czego 20% terytoriów Azerbejdżanu jest okupowanych, a do 1 miliona Azerów zostało uchodźcami i przesiedleńcami wewnętrznymi. Jedyna różnica polega na tym, że w 1988 r. Armenia chciała posiadać tylko tereny w regionie Górskiego Karabachu, następnie zaczęłą okupować siedem regionów wokół tego regionu, a teraz zamierza zająć inne rejony Azerbejdżanu.

JG: Jaką rolę na Kaukazie odgrywają Turcja i Rosja oraz jak to wpływa na ostatni konflikt?

Rola, jaką te dwa kraje odgrywają na Kaukazie Południowym, jest zupełnie różna. Turcja jest jednym ze zwykłych członków Grupy Mińskiej OBWE, przez to jej działalność jest de facto całkowicie zamrożona. Turcja nie ma bazy wojskowej w żadnym z krajów Kaukazu Południowego. Turcja i Azerbejdżan są ze sobą powiązane historycznie. Turcja nie podejmuje wysiłków militarnych, z wyjątkiem politycznych oświadczeń popierających Azerbejdżan w celu rozwiązania konfliktu armeńsko-azerbejdżańskiego. Turcja nie ma żadnych roszczeń terytorialnych, politycznych ani historycznych wobec Armenii. W swoich oświadczeniach politycznych Turcja po prostu żąda od Armenii wdrożenia czterech rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie konfliktu armeńsko-azerbejdżańskiego. Z drugiej strony Armenia nadal wysuwa roszczenia terytorialne, historyczne i polityczne przeciwko Turcji.

Rosja natomiast jest jednym z trzech współprzewodniczących Grupy Mińskiej OBWE, dzięki czemu odgrywa aktywną i decydującą rolę w konflikcie armeńsko-azerbejdżańskim. Rosja ma bazę wojskową w Armenii. Według nieoficjalnych doniesień w mediach, ta baza wojskowa składa się w większości z obywateli Rosji pochodzenia ormiańskiego. Armenia jest także członkiem CSTO (Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) wraz z Rosją

Jednocześnie Rosja aktywnie uczestniczy w negocjacjach i mamy nadzieję, że Moskwa zwiększy wysiłki w procesie rozwiązania konfliktu w oparciu o zasady prawa międzynarodowego.

JG: Jakie czynności oba kraje powinny podjąć w celu poprawy relacji armeńsko-azerbejdżańskich?

Sednem obecnych negocjacji jest ustanowienie długoterminowego pokoju między Armenią a Azerbejdżanem. Jednakże metoda stosowana przez Armenię w tych negocjacjach prowadzi w istocie do konfrontacji i rozlewu krwi między państwami i narodami, jakie obserwujemy już od wielu wieków. Azerbejdżan proponuje nadanie Górnemu Karabachu statusu samorządu w ramach terytorialnej integralności Azerbejdżanu. Aby to osiągnąć, duża liczba Azerów wydalonych z Górskiego Karabachu musi najpierw wrócić do swoich domów, a zarówno Azerowie, jak i Ormianie w Górskim Karabachu muszą mieć możliwość swobodnego posługiwania się swoimi językami i kulturami. Jednocześnie Ormianie mieszkający w Górskim Karabachu będą mieli szerokie możliwości nawiązania kulturalnych, gospodarczych, naukowych i edukacyjnych więzi z Armenią. Azerbejdżan stworzy warunki do rozwoju Górskiego Karabachu, zapewniając mu niezbędną opiekę polityczną i gospodarczą. Tym samym model ten przyniesie równe korzyści zarówno Azerom, jak i Ormianom mieszkającym w Górskim Karabachu. Takie podejście opiera się na europejskich zasadach i wartościach, a od II wojny światowej kraje europejskie szanują wzajemnie integralność terytorialną i prawa mniejszości narodowych.

Armeńskie podejście do rozwiązania konfliktu przewiduje naruszenie integralności terytorialnej Azerbejdżanu, a terytorium Górnego Karabachu miałoby zostać odebrane Azerbejdżanowi i ogłoszone niepodległym, jednak de facto przekazane Armenii. Jak dotąd nie tylko nie uznaje się praw Azerów mieszkających w Górskim Karabachu, ale wręcz zaprzecza się ich istnieniu. Armenia sztucznie nazywając ludność ormiańską żyjącą w regionie Górskiego Karabachu w Azerbejdżanie „ludem karabaskim”, zamierzając tym samym stworzyć kosztem terytoriów Azerbejdżanu drugie państwo ormiańskie. Armenia zajęła siedem kolejnych regionów Azerbejdżanu na obrzeżach Górskiego Karabachu. Definiując te terytoria jako strefę buforową, faktycznie zamierzają utrzymać pod okupacją kolejnych siedem regionów Azerbejdżanu kosztem wspomnianych terytoriów. Tak więc model zaproponowany przez Armenię w rzeczywistości oznacza, że ​​terytoria okupowane przez Armenię zostaną włączone w poczet pozostałych darowizn, które Azerbejdżan nieodpłatnie przekazał, takich jak miasto Erywań i jego okolice w 1918 r. oraz prowincja Zangezur w 1920 r. Należy zauważyć, że w 1923 r. Rząd Azerbejdżanu stworzył specjalną autonomię dla 75 000 Ormian mieszkających w Górskim Karabachu. Jednak w tym czasie ponad 200 000 Azerów mieszkających w Armenii nie tylko nie uzyskało autonomii, ale zostało wypędzonych ze swoich ziem.

JG: Czy Azerbejdżan patrzyłaby przychylnie na zaangażowanie międzynarodowych organizacji w proces zaprowadzania pokoju?

Od 1992 roku, wraz z upadkiem Związku Radzieckiego, w konflikt zaangażowane są różne organizacje międzynarodowe. Integralność terytorialna Azerbejdżanu była wielokrotnie uznawana, a rozwiązania konfliktu w ramach tejże integralności domagały się ONZ i jej Rada Bezpieczeństwa, Zgromadzenie Ogólne, OBWE, UE, Rada Europy, NATO i jej struktury. To Mińska Grupa OBWE, której współprzewodniczą Rosja, Francja i Stany Zjednoczone, jest bezpośrednio zaangażowana w proces rozwiązania konfliktu armeńsko-azerbejdżańskiego. Niestety z jakiegoś powodu Grupa Mińska zachowuje neutralność, która nie jest oparta na rezolucjach wspomnianych organizacji. Czynnik ten zamraża rozstrzygnięcie konfliktu w ramach norm międzynarodowych.

Sedno sprawy polega na tym, że rozstrzygnięcie konfliktu powinno opierać się nie na specjalnym traktowaniu Azerbejdżanu czy Armenii, ale na rezolucjach i decyzjach opartych na normach międzynarodowych przyjętych przez wspomniane organizacje. Oczekujemy, że współprzewodniczący Grupy Mińskiej skoncentrują swoje wysiłki na przezwyciężeniu skutków konfliktu i wycofaniu wojsk armeńskich z okupowanych terytoriów Azerbejdżanu zgodnie ze swoim mandatem. W tym celu należy wywrzeć niezbędną presję na Armenię.

JG: Od 2016 r. obie strony konfliktu zanotowały liczne przypadki ataków cybernetycznych na swoją infrastrukturę. Czy uważa Pan, że są one poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Azerbejdżanu? W jaki sposób Pański kraj broni się przed atakami cybernetycznymi? Czy bezpieczeństwo cybernetyczne jest priorytetem dla obecnego rządu?

Problem cyberbezpieczeństwa jest tak naprawdę rzeczywistością naszych czasów. Azerbejdżan nieustannie cierpi z powodu licznych cyberataków ze strony armeńskiej. Oczywiście podejmujemy w tym kierunku odpowiednie środki zapobiegawcze. W Azerbejdżanie agencje rządowe odpowiedzialne za cyberbezpieczeństwo kraju działają z powodzeniem pomimo tego, że zostały powołane dopiero niedawno.

JG: Czy Azerbejdżan padł ofiarą kampanii dezinformacyjnej, zarówno na froncie wewnętrznym, jak i za granicą? Co dokładnie się wydarzyło? W jaki sposób walczyć z tym zagrożeniem?

Tak, padł w przeszłości i nadal nią pozostaje. A to dlatego, że w wielu przypadkach ani nie mówi się, ani nie chce się wysłuchać prawdy o konflikcie armeńsko-azerbejdżańskim.

Można się zastanawiać, gdzie leży prawda między podobnymi oskarżeniami dwóch przeciwstawnych stron. Odpowiem na to pytanie, które może się pojawić.

Prawda jest taka, że Azerbejdżan nie zajmował nawet cala ormiańskiej ziemi. Jednak Armenia zajęła 20 procent terytorium Azerbejdżanu i przeprowadziła na tych terytoriach czystki etniczne, a mianowicie wypędziła Azerów ze swoich ziem.

Inny fakt jest taki, że żadna organizacja międzynarodowa nie domaga się od Azerbejdżanu wyzwolenia okupowanych terytoriów Armenii, ponieważ coś takiego nie ma miejsca. Rada Bezpieczeństwa ONZ zażądała jednak bezwarunkowego wycofania armeńskich wojsk okupacyjnych z terytorium Azerbejdżanu.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top