Data: 11 marca 2022 Autor: Grzegorz Kuczyński

Inwazja Rosji na Ukrainę. Dzień 15. Impas na froncie, fiasko dyplomacji

Najpierw, po trzech dniach, było fiasko planu wojny błyskawicznej. Potem, po tygodniu pewnych lądowych postępów rosyjskiej armii, także operacje systematycznego zdobywania terytorium utknęły w miejscu. Po przeszło dwóch tygodniach Rosjanie wciąż nie są w stanie okrążyć Kijowa, a nawet skutecznie go blokować. Wciąż bronią się na wschodzie Czernihów, Sumy i Charków. Udało się okrążyć Mariupol, ale i to miasto jest nie do zdobycia. Ponawiane ataki na Mikołajów niewiele dają. Za to na tyłach, w okupowanych miastach ludność cywilna wychodzi na ulice demonstrując przeciwko agresji rosyjskiej. Morale rosyjskiej armii, od początku dużo niższe od ukraińskiego, jest coraz gorsze. Wątpliwe, by panaceum na rzeź świeżych poborowych stali się najemnicy. Fakt spotkania Siergieja Ławrowa z Dmytro Kułebą w Turcji – choć nie przyniosło ono żadnych efektów (co nie jest zaskoczeniem) – to również oznaka coraz słabszej pozycji Rosji.

ŹRÓDŁO: Twitter

Rosyjska agresja na Ukrainę powoli zaczyna się przekształcać w wojnę pozycyjną. Nie licząc nielicznych zagonów rosyjskich kierowanych spod Chersonia na północ, w głąb Ukrainy, właściwie Rosjanie nie zmieniają pozycji. Naloty na Żytomierz i pobliskie miasta, mające oczyścić pole dla ofensywy z północy odcinającej Kijów od zachodu kraju, nie przynoszą rezultatu. Ukraińska armia jeszcze przed wybuchem wojny brała pod uwagę możliwość ataku z terytorium białoruskiego w celu odcięcia większości kraju od zachodniej jego części, a więc i zablokowania dostaw broni z Zachodu, a w drugą stronę zablokowania eksodusu ludności cywilnej do Polski. Dowództwo ukraińskie zostawiło więc w obwodach żytomierskim, rówieńskim i łuckim siły na tyle duże, że bez problemu odpierają ataki rosyjskie z północy. Wydaje się, że nawet włączenie się armii białoruskiej do wojny nie złamałoby w tej części kraju obrony ukraińskiej – zbyt ważny jest to obszar dla obrony całej Ukrainy przed inwazją rosyjską. To jeden z powodów, dla których operacja kijowska stanęła w miejscu. Rosjanie kontrolują szereg mniejszych miast na północny zachód od Kijowa, ale to za mało, żeby móc myśleć o skutecznej blokadzie miasta. Tym bardziej że po drugiej stronie Dniepru siły obrońców coraz skuteczniej kontratakują osłabiając zgrupowanie rosyjskie próbujące zdobyć Czernihów i pójść dalej, na Kijów. Rosjanie kontrolują po pół miesiąca wojny zaledwie jedno duże miasto, Chersoń. A też wzięli je tylko dzięki ogromnej przewadze w pierwszej fazie ofensywy z Krymu. Przykładem klęski rosyjskiej taktyki okrążania i zajmowania dużych miast są Sumy, leżące wszak tuż przy wschodniej granicy. Broni się też skutecznie Charków – i ta bitwa jest kluczowa dla losów lewobrzeżnej Ukrainy. Dopóki Ukraińcy skutecznie bronią tego miasta, dopóty Rosjanie nie są w stanie przyspieszyć ofensywy i dojść do Dniepru w kluczowym miejscu jego biegu, tam gdzie leży miasto Dnipro. Gdyby Rosjanom to się udało, odcięliby duże zgrupowanie ukraińskie walczące w Donbasie i broniące Zaporoża przed atakiem z Krymu. Brak większych postępów na froncie donbaskim akurat nie dziwi. Wszak tutaj wojna toczyła się od 2014 roku i ukraińska strona solidnie okopała się na pozycjach. Dlatego między innymi Rosjanie nie mogą marzyć o wzięciu szturmem Mariupola. Dlatego przyjęli taktykę oblężenia, by zmusić obrońców do kapitulacji przysłowiowym głodem. Na froncie południowym, gdzie rosyjska ofensywa posuwała się najszybciej, w ostatnich dniach również nie ma przełomu. Na wschodnim brzegu Dniepru Rosjanie nie zbliżyli się do Zaporoża. Na zachodnim wciąż nie zdobyli Mikołajowa. Prawdopodobnie to opóźnienie w ofensywie na Odessę leżącą dalej na zachód zmusiło dowództwo Floty Czarnomorskiej do wycofania z pobliża Odessy na Krym (zapewne tylko w celu uzupełnienia zapasów) okrętów czekających od tygodnia na możliwość desantu wspomagającego lądowe uderzenie na Odessę od wschodu. Jakie są przyczyny zahamowania ofensywy rosyjskiej? Po pierwsze, twarda obrona ukraińska. Po drugie, problemy z logistyką i zaopatrzeniem. Po trzecie, fatalne morale – duża część rzuconych do boju z zaskoczenia żołnierzy to młodzi źle przeszkoleni poborowi z jesiennego poboru. Po czwarte, porażka rosyjska w powietrzu, bo tak należy nazwać fakt, że po dwóch tygodniach wojny Rosjanie nadal nie zdominowali przestrzeni powietrznej i codziennie ponoszą straty w samolotach, śmigłowcach i rakietach. W tej sytuacji nie dziwi zgoda Moskwy na rozmowy. W Antalyi doszło do spotkania szefów dyplomacji Rosji i Ukrainy (przy mediacji tureckiej). Siergiej Ławrow to pierwszy przedstawiciel najwyższego szczebla władz rosyjskich, który usiadł do rozmów z przedstawicielem władz, które Moskwa chciała „denazyfikować”. Trudno o lepszy dowód na fiasko pierwotnych planów Kremla, choć to jeszcze o niczym nie przesądza. Spotkanie w Turcji nie przyniosło żadnych efektów, a i Ławrow jest tylko wykonawcą rozkazów Putina, nie mogącym przyjmować żadnych zobowiązań w imieniu Rosji, choć jest szefem dyplomacji.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: 

 

Powiązane wpisy
Top