RUSSIA MONITOR

Data: 11 grudnia 2017

Giennadij Ziuganow. Czy to jego ostatni bój?

To będą ostatnie wybory prezydenckie, w których może wystartować „żelazna trójka”: Putin, Ziuganow, Żyrinowski. Choć lider komunistów ma coraz więcej przeciwników w partii. Na jej zjeździe może dojść do próby przeforsowania innego kandydata. Faworytem jest jednak Ziuganow, a przede wszystkim takim scenariuszem, że jednym z głównych rywali będzie lider KPRF, zainteresowany jest Kreml.

Źródło: kprf.ru

Giennadij Ziuganow kieruje Komunistyczną Partią Federacji Rosyjskiej od 1990 r. Startował w wyborach prezydenckich już cztery razy: w 1996, 2000, 2008 i 2012. Za każdym kolejnym razem zdobywał coraz mniej głosów, co też pokazuje skalę kurczenia się komunistycznego elektoratu. Tylko raz, w 1996 roku, miał realną szansę na zwycięstwo. Przeszedł do II tury z Borysem Jelcynem, ale skończyło się na 40%. W 2000 r. przegrał już w I turze (sfałszowanej) z Putinem – dostając 29%. W 2008 i 2012 był drugi, zdobywając po mniej więcej tyle samo głosów (ok. 17%). Wszystko wskazuje na to, że jeśli wystartuje w marcu 2018 roku, jego wynik będzie zdecydowanie najsłabszy ze wszystkich dotychczasowych. Wygląda bowiem na to, że tym razem kremlowscy spin-doktorzy zaplanowali drugie miejsce dla innego kandydata. Pewnym wskaźnikiem może być listopadowe badanie politycznych programów telewizyjnych: Putin zajął w nich aż 86,6%, następny był lider LDPR Władimir Żyrinowski (6%), a dopiero dalej był Ziuganow (1,8%), który miał zresztą podobny wynik, co lider Sprawiedliwej Rosji Siergiej Mironow (1,8%) i Ksenia Sobczak (1,7%).

Nic dziwnego, że przy tak czarno rysujących się perspektywach, przed zjazdem KPFR 23 grudnia w ugrupowaniu rozgorzał spór o kryteria wyboru kandydata na prezydenta. Oczywiście najbardziej oczywistym wydaje się przewodniczący Giennadij Ziuganow, ale w partyjnych masach narasta już zniecierpliwienie jego kolejnymi porażkami. Pojawiają się oddolne głosy, żeby wystawić kogoś, kto zbierze głosy nie tylko żelaznego komunistycznego elektoratu, ale też części opozycyjnie nastawionych wyborców mających niekoniecznie tak ortodoksyjnie lewicowe poglądy. Przeciwnicy Ziuganowa wskazują na kilka zalet wystawienia kogoś innego. Po pierwsze, efekt nowości. Taki kandydat mógłby przyciągnąć nowych wyborców, no i nie byłby obciążony balastem serii kolejnych wyborczych porażek. Wtedy byłaby szansa powalczyć o drugie miejsce w I turze. Po drugie, kandydat powinien mieć potencjał wyjścia poza tradycyjny komunistyczny elektorat. Z tym wiąże się trzecia kwestia: wiarygodny program polityczny kandydata, nie sprowadzający się tylko do podstaw ideologicznych KPFR. Nie brakuje też głosów, że taki nowy kandydat teraz będzie mógł zaistnieć przed ogólnokrajowym audytorium po to, by powalczyć w 2024 roku – bo teraz i tak wiadomo, że wygra Putin, a za sześć lat nie wiadomo, jak będzie wyglądała sytuacja, na pewno wzrośnie prawdopodobieństwo, że obecny prezydent nie będzie już chciał zostać na Kremlu. Zresztą w 2024 roku Ziuganow będzie miał już 79 lat.

Formalnie zgłoszono 24 kandydatury, które rozpatrują teraz regionalne struktury partii. Wśród potencjalnych rywali Ziuganowa wymienia się najczęściej gubernatora z Irkucka, Siergiej Lewczenkę. Ziuganow raczej się wybroni i znów wystartuje w wyborach. Ale wiadomo, że znów przegra. A od skali tej porażki będą zależały szanse na to, czy po wyborach obroni pozycję lidera partii. Po tych wyborach i tak to pewnie Kreml wskaże nowego lidera. Wielu komunistów uważa, że Ziuganow w ostatnich latach jedynie osłabił partię. W 1998 roku brała udział w formowaniu rządu i miała 250 miejsc w Dumie. Dziś ma tylko 42. Tyle że to akurat nie tyle wina Ziuganowa, co polityki Kremla oraz demografii: wymierania komunistycznego elektoratu. Jeśli można o coś tu mieć pretensje do szefa partii, to że posłusznie godzi się grać rolę „systemowej opozycji” i startować w kolejnych wyborach tylko po to by przegrać i legitymizować swym udziałem obóz władzy. Ziuganow uważa, że twarda pozycja wobec Kremla wywoła represje władzy wobec komunistów (wyrzucenie poza Dumę, uderzenie w regionach, wystraszenie sponsorów). W rzeczywistości Ziuganow gra już na jakąś ciepłą posadkę, którą da mu Kreml, np. miejsce w Radzie Federacji.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: migration crisis, NATO, Belarus, Russia

 

Powiązane wpisy
Top