BALTIC MONITOR

Data: 31 stycznia 2020

Erdogan krytykuje Rosję. Kryzys czy taktyczna zagrywka?

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył 29 stycznia, że Rosja nie przestrzega porozumień ws. syryjskiej prowincji Idlib. Oświadczenie pojawiło się zaraz po zajęciu przez wspierane przez Rosję siły syryjskie kluczowego miasta Marat an-Numan. Uzgodnione przez Moskwę i Ankarę zawieszenie broni nie jest przestrzegane i Turcy mają obawy, że Rosjanie pozwolą Asadowi zniszczyć ostatnią enklawę rebelii, zaś Ankara nic na tym nie zyska politycznie w Syrii – chodzi oczywiście o Kurdów.

ŹRÓDŁO: TWITTER.COM

Podczas podróży po Afryce Erdogan przekazał , że „powiedział Rosji, że Ankarze kończy się już cierpliwość do bombardowań” i że Turcja „zrobi to, co konieczne”. Jeszcze na początku stycznia Erdogan i Putina ustalili wprowadzenie w Idlib zawieszenia broni od dnia 12 stycznia. Jednak nie zostało to dotrzymane nie tylko przez siły Asada, ale też samych Rosjan – ich lotnictwo wznowiło naloty już 15 stycznia. Mocno zabrzmiały słowa Erdogana, że choć Turcja wprowadza w życie ustalenia z Rosją zawarte w Soczi i Astanie, to Moskwa się do nich nie stosuje. Deklaracja Erdogana, że tzw. proces astański się zakończył, sugeruje wyjście Ankary z dalszych trójstronnych rokowań ws. Syrii z Rosją i Iranem. Uwagę zwraca opinia Erdogana, że kwestie politycznej przyszłości Syrii powinny być omawiane w Genewie, pod auspicjami ONZ. Turcja jest niezadowolona z postawy Rosji, która nie zatrzymała ofensywy sił Asada w Idlib. W efekcie wspierani przez Ankarę rebelianci tracą kolejne pozycje, w bezpośrednim niebezpieczeństwie znaleźli się tureccy żołnierze na posterunkach rozmieszczonych wcześniej w tzw. strefie deeskalacji, zaś w stronę granicy tureckiej uciekają kolejne dziesiątki tysięcy mieszkańców Idlib. Moskwa odpowiada, że to Turcy nie dotrzymują zobowiązań, w efekcie islamistyczni rebelianci atakują wojska rządowe. Upadek ostatniej enklawy rebelii w Syrii może wywołać nową falę imigracji do Europy. Jeśli Asad zdobędzie całą prowincję, setki tysięcy cywilów gromadzących się przy granicy tureckiej, przekroczy ją. Erdogan już nie raz ostrzegał Europę, że nie powstrzyma kolejnej fali uchodźców.

Wesprzyj nas

Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.

Wspieram

Biorąc pod uwagę napięte relacje Turcji z Zachodem i większością regionalnych sąsiadów po jednostronnej akcji Ankary w Libii, tak mocne wymierzone w Rosję słowa mogą być swego rodzaju niespodzianką. Nie wydaje się jednak by oznaczało to jakiś kryzys na linii Ankara-Moskwa. To raczej chęć wywarcia presji na Kreml, aby powstrzymał ofensywę w Idlib. To, że Erdogan robi to publicznie, świadczy, że zakulisowe rozmowy nie dały efektu. W Turcji rośnie obawa, że Asad będzie chciał militarnie jak najszybciej zniszczyć rebeliantów w Idlib. Jeśli tak się stanie, Ankara straci ostatni ważny argument w rozmowach na temat dużo poważniejszego z jej punktu widzenia problemu, czyli kwestii kurdyjskiej autonomii w Syrii. Erdogan może być w obecnej chwili już zdeterminowany by pójść na układ: Turcja porzuca Idlib, ale w zamian zniszczona zostaje faktyczna autonomia kurdyjska na północnym wschodzie Syrii. Problem w tym, że ani Moskwa nie jest skłonna porzucać Kurdów, ani Asad nie chce ich zniszczyć – woli mieć ich po swojej stronie. Pozostaje więc zatrzymanie ofensywy w Idlib – pytanie, czy Rosja jest w stanie zatrzymać Asada? Należy pamiętać, że Moskwa walczy z Teheranem o uzyskanie decydującego wpływu na reżim i na sytuację w powojennej Syrii.

Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.

TAGS: migration crisis, NATO, Belarus, Russia

 

Powiązane wpisy
Top