RUSSIA MONITOR
Data: 5 maja 2017
Dzwonek alarmowy dla Kremla
Najnowszy sondaż Centrum Lewady wskazuje, że Władimir Putin miałby problem ze zwycięstwem w wyborach prezydenckich już w pierwszej turze. Tylko 48% ankietowanych Rosjan odpowiedziało, że odda swój głos na Putina. Spadek poparcia dla prezydenta jest jednym z symptomów kryzysu całej sceny politycznej. Bez jej odgórnego ożywienia Putin może mieć za rok problem z realizacją dwóch podstawowych celów związanych z jego reelekcją.
Putin startował dotychczas w wyborach prezydenckich trzykrotnie, za każdym razem wygrywając już w pierwszej turze: 2000 (53%), 2004 (72%), 2012 (64%). Co najmniej za pierwszym razem, gdyby nie fałszerstwa, doszłoby do drugiej tury. Prezydent nie ogłosił jeszcze, czy będzie ubiegał się o reelekcję, ale jest to praktycznie pewne – do tej pory bowiem Kreml nie wskazał polityków, których można by uznać za potencjalnych kandydatów-następców, tak jak to choćby było w 2007 r., gdy Putin awansował Dmitrija Miedwiediewa i Siergieja Iwanowa na praktycznie równorzędne stanowiska i dał do zrozumienia, że dokona wyboru między tą dwójką.
Obecny wynik sondażowy oznacza spadek o pięć punktów procentowych w stosunku do stycznia 2016 roku. Notowania Putina wróciły do poziomu z okresu tuż przed eksplozją euforii po aneksji Krymu. Od tamtej pory jednak wyborcza atrakcyjność prezydenta systematycznie spada (62% w 2015, 53% w 2016) i nie zapobiegły temu nawet działania na arenie międzynarodowej, z syryjską interwencją na czele. Tymczasem okres prosperity w polityce międzynarodowej minął wraz z dojściem do władzy Donalda Trumpa i trudniej będzie osiągać cele poza granicami kraju, które można by „sprzedać” rosyjskiej opinii publicznej jako wielkie sukcesy Putina odbudowującego wielkomocarstwowy status Rosji. Obecny sondaż przeprowadzono w dniach 21-24 kwietnia, a więc krótko po klęsce, którą Kreml poniósł w Syrii (amerykański atak na bazę reżimu Asada).
To, co najistotniejsze, oprócz spadku notowań Putina, to rosnąca liczba Rosjan albo niezdecydowanych (19%), albo takich, co mogą nie pójść do wyborów (13% nie pójdzie na pewno, 10% jeszcze się waha). Rosnąca apatia wyborców jest poważnym problemem dla Kremla. Co prawda w jesiennych wyborach parlamentarnych rządząca partia Jedna Rosja uzyskała rekordowy wynik, ale przy najniższej w historii frekwencji. Tymczasem obecny prezydent musi osiągnąć przy reelekcji dwa cele: nie tylko wygrać wyraźnie w pierwszej turze (minimum ok. 60 proc. głosów), ale zrobić to przy zadowalająco wysokiej frekwencji, co da mocniejszą legitymację odnowionej prezydenturze.
Problemem jest brak tak naprawdę jakichkolwiek wiarygodnych rywali dla Putina. Nazwiskiem mobilizującym wyborców byłby na pewno Aleksiej Nawalny, ale jego eliminuje wyrok sądowy, uniemożliwiający start w wyborach przez pięć lat. Innych mocnych nazwisk po stronie opozycji pozasystemowej (realnej) nie ma. Słabo to wygląda także, jeśli chodzi o opozycję systemową (pozorną). Lider komunistów Giennadij Ziuganow oraz populista z LDPR Władimir Żyrinowski to już mocno zgrane karty. Startują w wyborach, w charakterze uwiarygodniania kandydata Kremla, od wielu lat. Ich partie skostniały i na dobre wrosły w system władzy, a i sami liderzy to panowie starsi nawet od Putina. Tacy kandydaci nie tylko nie zwiększą frekwencji (w sondażu Lewady dostali po 3%), ale i mało kto już poważnie traktuje ich rywalizację z kandydatem, który jest skazany na wygraną.
Ludzie zaczynają być zmęczeni oglądaniem wciąż tych samych twarzy, czy to na Kremlu, czy w Dumie. Co prawda Putin konsekwentnie odświeża (odmładza) swoje kadry, ale najwyraźniej nowi przyboczni, bezbarwni i pozbawieni charyzmy, nie trafiają do zwykłych Rosjan. Do tego dochodzą problemy gospodarcze i socjalne. Spadek stopy życiowej nakręca frustrację ludzi. Póki co, nie uderza to bezpośrednio w Putina, który wykorzystuje w charakterze „piorunochronu” a to jakiegoś gubernatora, a to nawet premiera (zgodnie z zasadą „dobry car, źli bojarzy”), ale istnieje ryzyko, że w ciągu niecałego roku dzielącego Rosję od wyborów ta krytyczna granica zostanie przekroczona.
Zadaniem do rozwiązania dla politycznych technologów z Kremla jest zmniejszenie różnicy w ratingach Putina: z jednej strony jest 48% chętnych oddać głos, z drugiej jednak wciąż aż 82% popierających działania prezydenta. Pozostaje pytanie, jak wykorzystać potencjał tkwiący w tym drugim sondażu. Co tak naprawdę oznacza konieczność ożywienia elektoratu. Nie będzie to łatwe, bo może przy okazji zmobilizować przeciwników władzy i generalnie ludzi niezadowolonych z sytuacji w kraju.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.