Russia Monitor to przegląd najistotniejszych wydarzeń dotyczących szeroko pojętej polityki bezpieczeństwa w Rosji oraz polityki zagranicznej Kremla.
Data: 10 maja 2023 Autor: Grzegorz Kuczyński
Dzień Zwycięstwa (?) w Rosji
Tak ubogo obchody najważniejszego święta w putinowskim państwie nie wyglądały od co najmniej 15 lat. Uroczystości odwołane w wielu miastach Rosji, mało imponując defilada w Moskwie, powszechny strach przed ukraińskimi atakami. W tle rozczarowanie brakiem sukcesów w wojnie z Ukrainą i obawa przed zbliżającą się ofensywą wroga.
Gdyby nie chodziło o Rosję, można by skalę obchodów najważniejszego święta (zwłaszcza w kontekście militarnym) potraktować lekko. Ale nie w przypadku reżimu toczącego najważniejsza dla niego wojnę od 1945 roku. Ubóstwo ludzi i sprzętu na defiladzie na Placu Czerwonym po prostu jest dowodem na wielkie problemy rosyjskiej machiny wojennej w konflikcie z Ukrainą. Cała uroczystość trwała dwa razy krócej niż zwykle, głównie z powodu odwołania części powietrznej. Można się domyślać, że przelotu samolotów bojowych nie było dlatego, że to wymagałoby zdjęcia obrony powietrznej nad Kremlem – a incydent z dronami z 3 maja pokazał, że Rosjanie mają powody obawiać się np. ataku dronów. Defilada była krótsza także dlatego, że brało w niej udział znacząco mniej wojska, niż zwykle. W tym roku tylko 8 tys. ludzi. Przede wszystkim jednak rzucał się w oczy deficyt sprzętu wojskowego na Placu Czerwonym. Nie było w ogóle czołgów, nie było ciężkich wozów pancernych, nie było samobieżnych haubic i innego sprzętu artyleryjskiego. Pojawienie się Tigrów, S-400, Iskanderów czy Jarsów to za mało. Cały świat, ale też Rosjanie zobaczyli, że kraj pretendujący do roli jednego z trzech największych mocarstw militarnych na świecie, nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej ilości sprzętu wojskowego na najważniejsze wydarzenie propagandowe w roku w sytuacji wojny prowadzonej z dużo słabszym w teorii przeciwnikiem. W tym sensie trudno mówić o Dniu Zwycięstwa. Oczywiście Putin, porównując walkę Rosji z Ukrainą i Zachodem, do walki Sowietów z nazistowskimi Niemcami, próbował przekonać, że tak jak w 1945 roku Stalin pokonał Hitlera, tak on pokona teraz Zełenskiego, choćby i wspieranego przez Zachód. Problem w tym, że sam obraz defilady na Placu Czerwonym mało przekonuje do takiego, optymistycznego dla Rosji, scenariusza.
Wesprzyj nas
Jeżeli przygotowane przez zespół Warsaw Institute treści są dla Państwa przydatne, prosimy o wsparcie naszej działalności. Darowizny od osób prywatnych są niezbędne dla kontynuacji naszej misji.
Wszystkie teksty (bez zdjęć) publikowane przez Fundacje Warsaw Institute mogą być rozpowszechniane pod warunkiem podania ich źródła.